• Link został skopiowany

Liga Mistrzów: nikt nie gra tak, jak Anglicy

"Angielskie drużyny grają jak z nut. Nikt w Europie nie gra tak ofensywnego i porywającego futbolu jak Arsenal i Man Utd" - pisze prasa na Wyspach o wygranej "Kanonierów" 7:0 ze Slavią i "Czerwonych Diabłów" 4:2 z Dynamem Kijów. Pochwały zebrali też Rangersi, którzy oparli się Barcelonie

"7 wspaniałych" - zatytułował relację z meczu na Emirates Stadium "The Sun". Chodzi nie o siedmiu zawodników Arsenalu, ale siedem wspaniałych goli, dzięki którym piłkarze Arsene'a Wengera wyrównali rekord strzelecki Ligi Mistrzów Juventusu Turyn z 2003 r. (7:0 z Olympiakosem Pireus). "Kanonierzy" idą jak burza na wszystkich frontach - są liderem Premier League, wygrali 12 ostatnich spotkań we wszystkich rozgrywkach. Jeszcze dwa i wyrównają własny rekord z 1987 roku. Równie znakomicie co ofensywa spisuje się ich defensywa, która w pierwszych trzech meczach rundy grupowej LM ze Slavią, Steauą Bukareszt i FC Sevilla nie pozwoliła sobie strzelić gola.

Rozmiar wtorkowej wygranej zadziwił jednak wszystkich. - Piłkarski słoń z Londynu rozgniótł mrówkę z Pragi - napisał czeski dziennik "Mlada Fronta Dnes. - Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby powiedzieć w przerwie chłopakom: OK, prowadzimy 3:0, mecz jest wygrany, odpuszczamy. Powiedziałem, że zrozumieją to, jak skończą kariery. Będą wówczas żałować każdego momentu, kiedy futbol nie dawał im radości. Nie jesteśmy tu po to, żeby nudzić fanów - opowiadał po meczu Wenger.

Francuz dodał z satysfakcją, że ci sami eksperci, którzy wychwalają teraz grę Arsenalu, jeszcze dwa miesiące temu krytykowali go za to, że nie kupuje gwiazd, i wieszczyli, że klub nie zakwalifikuje się nawet do Ligi Mistrzów. - Po co miałem kogokolwiek kupować, skoro to sama radość patrzeć, jak grają młodzi - stwierdził. O rekordowej wygranej zadecydowały bowiem "dzieciaki Wengera" - 20-letni Cesc Fabregas, który świetnie rozgrywał i zdobył dwa gole, 19-letni Duńczyk Nicklas Bendtner (gol) i 18-letni napastnik reprezentacji Anglii Theo Walcott (dwa gole). Ten ostatni nie tylko został uznany za "zawodnika meczu", ale i nazwany przez niektóre dzienniki "nowym Thierrym Henrym". - Jego drugi gol rzeczywiście był w stylu Henry'ego. Theo nie spanikował przed bramką, ale zachował się jak rutyniarz. Przy jego szybkości wkrótce stanie się czołowym napastnikiem świata - stwierdził francuski trener. A Walcott przyznał, że gole w stylu Henry'ego to nie przypadek, bo na treningach dużo podpatrywał Francuza. - Daleko mi jeszcze do niego. Gdyby było inaczej, zdobyłbym hat tricka - powiedział.

Część mediów wezwała Steve McClarena do ponownego powołania Walcotta do reprezentacji. Najlepiej u boku Wayne Rooneya, jednego z strzelców goli w Kijowie w meczu z Dynamem (obok Cristiano Ronaldo i Rio Ferdinanda). - Dynamo spotkało się z nami w złym momencie. Na początku sezonu kilku piłkarzy grało na Copa America, Rooney leczył kontuzję, a Ronaldo był zawieszony za kartki. Teraz stale rośniemy w siłę, dlatego gramy nie tylko skutecznie, ale i efektownie. I nie mówcie mi, że mieliśmy słabego rywala. Pokażcie mi drużynę, która potrafi strzelić w Lidze Mistrzów cztery gole na wyjeździe - stwierdził trener Alex Ferguson.

W 80. minucie meczu Szkot wpuścił na boisko Tomasza Kuszczaka. Jak wyjaśnił, wcale nie z powodu kontuzji Edwina van der Sara ani nie dlatego, że chwilę wcześniej Holender przepuścił drugą bramkę. - Edwin jest zdrowy. Wprowadzenie Tomasza do gry miałem już wcześniej zaplanowane - powiedział Ferguson. A "The Sun" mimo zaledwie 10 minut gry dał Polakowi notę 6, czyli tyle samo co van der Sarowi.