Johann Andre Forfang uzyskał 241 metrów i wygrał kwalifikacje z notą 243,4 pkt (dostał aż 37,3 pkt za niską, czwartą belkę startową). Drugie miejsce zajął Anze Semenic (235,3 pkt, 234 m), a trzecie Dawid Kubacki (227,7 pkt i 224,5 m). Sporą stratę do czołówki na starcie turnieju Planica 7 poniósł lider Pucharu Świata. Kamil Stoch za lot na 226,5 m dostał tylko 216,1 pkt. Nasz mistrz sporo stracił na tym, że jechał z belki numer 7 (tylko 9,2 pkt rekompensaty w stosunku do tych, którzy ruszali z belki numer 8, czyli wyjściowej). Przed Stochem, na siódmym miejscu, znalazł się Stefan Hula (217,4 pkt, 221,5 m). Kwalifikacje skończyły się bardzo dziwnymi wynikami (więcej przeczytasz TU)
- Byłem zły, bo w skoku kwalifikacyjnym nie poczułem za progiem ciągu pod narty. Szkoda, od strony technicznej wykonałem wszystko jak podczas treningu, a jednak nie dało się odlecieć dalej. Miałem wielką ochotę, by spędzić w powietrzu jeszcze te dodatkowe kilka ułamków sekundy. To jest jak z chwilą wielkiej frajdy, człowiek odruchowo odczuwa rozczarowanie, gdy się kończy. No, ale OK. Przyjmuję te 226,5 m. To też jest dobra odległość, fajny skok - mówi Stoch w rozmowie z Dariuszem Wołoskim z "GW".
Niesamowicie skoczył Gregor Schlierenzauer, który wylądował na 253,5 metrze. Wyrównał rekord świata, ale podparł się przy lądowaniu.
- Myślę, że da się po takim skoku jak Gregora wylądować, choć na pewno nie jest to łatwe zadanie. Wszystko zależy od paraboli lotu i podejścia do lądowania. Ale tak, sądzę, że można tu bić rekordy świata - skomentował Stoch, czyli triumfator tegorocznego PŚ.