Siatkówka. Mirosław Przedpełski: Serbia nie chciała marnować pieniędzy, Francja nie potrafi organizować jak Polska

- W ubiegłym roku we Francji było Final Six Ligi Narodów. Ale czy to Francuzi organizowali? Nie, robiła to FIVB. Za swoje pieniądze. Nikt nie będzie robił Francuzom imprezy po raz kolejny - mówi Mirosław Przedpełski, członek zarządu Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej. Były prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej opowiada, jak i za ile nasza federacja wywalczyła prawo organizacji turniejów siatkarek i siatkarzy o udział w igrzyskach w Tokio. Kwalifikacje odbędą się w sierpniu.
Zobacz wideo

 

Łukasz Jachimiak: Trudno było wygrać z Francuzami walkę o organizację męskiego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Tokio?

Mirosław Przedpełski: Francuzom zależało, ale my jesteśmy lepsi w organizacji. A poza tym jesteśmy mistrzami świata.

Ten tytuł miał znaczenie?

- Mieliśmy ważniejsze argumenty. Francuzi nie organizują imprez tak jak my. W ubiegłym roku u nich było Final Six Ligi Narodów. Ale czy to Francuzi organizowali? Nie, robiła to FIVB. Za swoje pieniądze. Nikt nie będzie robił Francuzom imprezy po raz kolejny.

Kiedy rozmawialiśmy jesienią, mówił Pan, że ubiegając się o turniej trzeba będzie wpłacić pół miliona dolarów, a później może nawet dojść do licytacji. Nie była potrzebna?

- Nie, ale pół miliona dolarów trzeba było wpłacić.

Za turniej kobiet chyba nie trzeba było płacić aż tyle? Słyszałem, że chciała go zorganizować tylko Polska, a skoro Serbia, Portoryko i Tajlandia nie były zainteresowane, to można było obniżyć finansowe wymagania FIVB. Potwierdza Pan?

- Serbki nie bardzo chciały. Są tak pewne, że wygrają turniej, że ich federacja nie chciała wydawać pieniędzy na prawa do turnieju.

Trudno liczyć, że Serbki na tym stracą. To przecież aktualne mistrzynie świata i Europy oraz wicemistrzynie olimpijskie.

- Mają dobrą paczkę. Może dla nas ten rok to jeszcze za wcześnie. Ale budujmy się. Myślę, że na MŚ 2022 już dobrze pogramy.

Nie odpowiedział Pan czy to prawda, że za turniej kobiet PZPS zapłacił mniej niż za turniej mężczyzn.

- Związek wynegocjował lepsze warunki, ale nie mogę powiedzieć, ile zapłacił.

A fakt, że podjął się organizacji turnieju kobiet pomógł pokonać Francję w walce o przyznanie turnieju mężczyzn?

- Nie, to chyba nie miało znaczenia. Francuzi w tym roku będą mieli mistrzostwa Europy [zrobią je wspólnie z Belgią, Holandią oraz Słowenią, ale to we Francji odbędą się najważniejsze mecze], a już się okazuje, że mają kłopoty i trzeba im pomagać, bo oni tego nie potrafią, mają trudności w zorganizowaniu takiej dużej imprezy. To nie jest polska federacja, która przez lata robiła turnieje i ma wielkie doświadczenie. Z drugiej strony prezesi z Francji nie mają takich problemów, jakie mamy my. My jesteśmy „skorumpowani” prezesi i to jest „nagroda” za naszą pracę dla siatkówki.

Po ponad czterech latach od usłyszenia zarzutów związanych z organizacją MŚ 2014 reaguje Pan na sprawę już tylko gorzkimi żartami?

- Jak ktoś tego sam nie dotknie, to nie zrozumie. Jesienią ubiegłego roku mieliśmy drugie aresztowania związane z polskimi mistrzostwami z 2014 roku. Zaangażowano 21 agentów, żeby przywieźć na przesłuchania kilkoro ludzi z całej Polski i zrobić show. Tych ludzi wypuszczono po 36 godzinach. Z takimi zarzutami, które wywołują śmiech. Na przykład Grześkowi Kuładze [odpowiada za oprawę muzyczną na meczach] zarzuca się, że zawyżył kontrakt, mówi się o jakichś trudnych do zrozumienia maksymalnie siedmiu procentach narzutu dla artysty. I przez to sprowadza się go na przesłuchanie w taki sposób, że rano przychodzi do niego trzech agentów i przy dzieciach ci agenci aresztują go jak przestępcę, jakby nie można było go po prostu wezwać na przesłuchanie. Moje dzieci też patrzyły, jak ojciec-bohater, który dopiero co był u prezydenta po ordery, nagle jest pokazywany jako przestępca. To wszystko jest paranoiczne.

Po ostatnim kongresie FIVB utrzymuje Pan to, co mówił w rozmowie ze Sport.pl jesienią – że Wilfredo Leon na pewno będzie mógł grać dla Polski w turnieju kwalifikacyjnym o igrzyska w Tokio?

- Tak, to jest pewne. Ja jeszcze walczę o to, żeby grał dla nas już w Lidze Narodów. Nie wiem czy mi się uda, ale zobaczymy, staram się to załatwić. To by było cenne nie tylko dla naszej kadry, ale też ważne dla samych rozgrywek. Udział najlepszego siatkarza świata zwiększyłby prestiż Ligi Narodów i zainteresowanie nią.

Więcej o:
Copyright © Agora SA