Susz się grzeje

O tym, jak się biega w Suszu, opowiada koordynator biegu - Rafał Młodawski.

- Biegniemy w sobotę, 8 maja. Wysłaliśmy zawiadomienia do wszystkich szkół u nas, w gminie, do mojej starej szkoły w Prabutach, do liceum w Iławie - miałem tam kiedyś praktyki, znam ludzi. Ładujemy, gdzie możemy. Księża w obu parafiach zapraszają na Polska Biega. Skoro ciało jest świątynią, trzeba o nie dbać, prawda?

- Nie jestem ani nauczycielem wfu, ani trenerem w klubie - opowiada Młodawski. - Biegam dla przyjemności, a w Urzędzie Gminy i Miasta Susz zajmuję się ochroną środowiska. O Polska Biega przeczytałem już dawno temu w "Gazecie", potem do burmistrza przyszło zaproszenie, a że wiedział, że ja lubię szybko przebierać nogami, zapytał, czy bym się nie zajął "suskimi  biegami". No i zajmuję się tym już trzeci rok.

W zeszłym roku wystartowały 134 osoby, teraz nastawiamy się na 250. Wydłużyliśmy główny dystans do 4 km. Biegniemy kilometr po nowo otwartej alejce nad jeziorem, potem pętla w mieście. Bo z bieganiem nie można się chować po lasach. Ludzie widzą - ludzie wiedzą.

Bieganie w naszej gminie rozkręciła bardzo Sztafeta Polska Biega - dwa lata temu przebiegał przez Susz Chmara i Januszewski. Mistrz Europy to w Suszu rzadkość. Dzieciakom to imponuje. Zwłaszcza że w bezpośrednim kontakcie okazuje się, że ci sławni sportowcy to fajni, otwarci ludzie, że mają czas dla wszystkich. Pokazali, że można robić fajne rzeczy bez kasy.

Jeśli o kasie jak przychodzi do organizowania jakichś imprez, do rozwiązania są kwestie finansowe. Na zawody biegowe, w których weźmie udział jakieś 200 osób potrzeba ok. 3 tys. złotych. Musimy mieć dla każdego zawodnika mały poczęstunek na mecie: wafelek, batonik, obowiązkowo pół litra wody, a oprócz tego robimy dyplomy, medale. W tym oku każdy biegacz: duży i mały, dostanie medal jak na porządnym maratonie. Podporą są dla nas harcerze z 17 Suskiej Drużyny Harcerskiej i strażacy. Obstawiają trasę, a oprócz tego wielu się ściga. Wiadomo, harcerze i strażacy powinni być i sprawni, i szybcy.

Sam biegam, zaliczyłem 30. Maraton Warszawski i maraton w Berlinie w zeszłym roku. Mam trochę problemów ze stawem krzyżowo-biodrowym, do treningów podchodzę teraz dość zachowawczo. Choć oczywiście nie dlatego, że kiedyś tutejszy lekarz doradził mi, że skoro mam kontuzje, to nie ma sensu jej leczyć - po prostu trzeba przestać biegać. Takie podejście mają niektórzy lekarze! Ja z tym staram się walczyć. Najważniejsze w bieganiu jest wyznaczyć sobie cel. Jakbym powiedział sobie,  że tego, a tego muszę wystartować w półmararonie, to już bym na pewno ostrzej trenował i przestał się bać, że coś może mnie zacząć boleć.

A trenować jest u nas gdzie: lasów od metra, przepiękne tereny. W niedzielę tak do obiadu, mogę swobodnie biegać zwykłą asfaltową drogą - 10 km tam, 10 km z powrotem. Minie mnie pięć, najwyżej 10 samochodów. Bo najpierw ludzie są w kościele, potem przygotowują obiad, cisza, spokój.

Byłem tydzień temu w Londynie na maratonie. Jako widz. Byłem pod wrażeniem. Ludzie poprzebierani: ten za gąsienicę, ten za motyla. Fantastyczny doping, nikt nie narzeka, że całe centrum zamknięte, maratończycy wloką się na metę nawet kilkanaście godzin, i na nich tam ktoś czeka, podobno nawet mer Londynu. W metrze wisi kartka, że pracownicy życzą powodzenia maratończykom - widział ktoś coś takiego w Warszawie?

U nas trochę jest tak, że ruch dla przyjemności jest czymś dziwnym. Jedna starsza pani wyszła "na kijki". Jak to zauważyła jej koleżanka, to się zmartwiła, bo myślała, że tamta ma coś z biodrem, albo kolanem i dlatego z laskami chodzi.

Susz ma długie tradycje w triatlonie. Stąd pochodzi Piotr Netter - kiedyś trener kadry olimpijskiej. Razem z tutejszym TKKFem założyli 19 lat temu sekcję triatlonu. To były czasy, że klub sponsorowali suscy przedsiębiorcy: małe sklepiki, małe warsztaty - każdy traktował to jak "swoje". Potem młodzież podrosła, poszła w świat i sekcja przygasła. Ale chcemy na nowo ją rozkręcić - m.in. szykujemy na 12-13 czerwca poważne zawody w triathlonie i aquathlonie.

Oprócz tego stawiamy na rowery. 5 czerwca będą u nas - w ramach "Epidemii Cyklozy" zawody MTB. Chcemy, żeby weszły na stałe do kalendarza MTB. Ponieważ jednego z naszych mieszkańców-rowerzystów od śmierci uratował kask, stawiam na promowanie bezpiecznej jazdy na dwóch kółkach. W imprezach rowerowych w Suszu może wziąć udział tylko ten, kto ma kask na głowie. W sobotę, na Polska Biega będziemy losować wśród uczestników kaski rowerowe.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.