Łukasz Żwirecki opowiedział o swoich zmaganiach z projektem "Od Zera do Weterana". Runmageddon to ważny etap w jego życiu

Łukasz Żwirecki wziął udział w wyjątkowym projekcie. "Od Zera do Weterana" to niezwykle ciekawa inicjatywa, która ma na celu zaktywizować osoby, które wcale nie prowadzą aktywnego stylu życia. Bohater akcji zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących jego metamorfozy, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Jego trener, Marek Kutyła, podsumował jego osiągnięcia.

Projekt "od Zera do Weterana" to projekt filmowy pokazujący, że dzięki determinacji i treningom, każdy, nawet osoba, która wcześnie nie miała żadnej styczności ze sportem, w ciągu jednego sezonu może pokonać 3 formuły biegu (Rekrut, Classic i Hardcore) i zdobyć tytuł Weterana. Łukasz połączył dwie przyjemności w jedno - ruch i zamiłowanie do tworzenia.

Redakcja: Skąd zajawka na tak hardcorowe ćwiczenia? Dlaczego nie wybrałeś na przykład pływania, siłowni? Czy Twoi znajomi podzielają Twoją nową pasję?

Łukasz Żwirecki: W poprzednim roku towarzyszyłem mojemu obecnemu trenerowi podczas jego zmagań z różnymi biegami. Z racji tego, że zajmuję się filmami, tworzyłem dla niego vlogi, które pokazywały jego zmagania. Nigdy wtedy nie przypuszczałem, że to ja mogę być po drugiej stronie.

Kiedy dowiedziałem się o projekcie "od Zera do Weterana", zadzwoniłem do niego i pomyślałem, że zwariował. Ja, osoba o zerowej styczności ze sportem, poziom podłogi. Pomyślałem jednak, że będzie to fajny projekt filmowy i będę miał okazję się wykazać. O sporcie, treningach jeszcze wtedy nie myślałem. Liczyło się dla mnie tylko to, żeby fajnie to nakręcić. Potem dopiero moje myślenie zmieniło się o 180 stopni. Musiałem do tego dojrzeć. Co do znajomych, starałem się nie mówić im o tym, co robię. Tylko nieliczni wiedzieli o moich celach, a pomimo tego nie dopingowali mnie. Myśleli, że to kolejna rzecz, za którą się zabieram i że nie mam szans. Tylko jeden znajomy z pracy - Kuba - wierzył we mnie i to z nim mogłem wymieniać się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi treningów, odżywiania się itd. bez żadnych głupich docinków.

Łukasz Żwirecki z medalami
Łukasz Żwirecki z medalami archiwum/Łukasz Żwirecki

Od jakiej wagi wyjściowej i kondycji zaczynałeś przygodę z traningami?

Moja waga na samym początku wynosiła 132 kg. Kiedy po raz pierwszy się zważyłem, nie mogłem uwierzyć. Spodziewałem się, że będzie źle, ale nie, że aż tak. Kondycji wtedy jeszcze w ogóle nie było :( Nawet 1 km nie dałem rady przebiec bez zadyszki.

Ile czasu dziennie poświęcałeś na ćwiczenia?

Zazwyczaj było to w okolicach 40 minut do 1h. Nie odbywały się one również codziennie. Na różnych etapach ich intensywność się zmieniała. Wspólnie z Markiem nie postawiliśmy na ilość, ale na konsekwencję i systematykę.

Jaki masz patent na zarządzanie swoim dniem? Jak godzisz obowiązki z przyjemnościami? Co pomaga Ci być systematycznym?

To bardzo ciężkie pytanie. Każdego dzień wygląda inaczej. Sam po sobie widzę, że pomimo tego, że nie mam za dużo obowiązków, ćwiczenia zabierały mnóstwo czasu. Na samym początku mi to przeszkadzało, potem się z tym pogodziłem i to polubiłem.

Mi pomógł fakt, że głównie ćwiczyłem w parkach kalistenicznych, do których nie miałem daleko. To 20 minut pieszo i już byłem na miejscu. Co do biegania, to wychodziłem z mieszkania i od razu zaczynałem. Raz było to 5 km, czasem 10 km. Po pewnym czasie stało się to na tyle częścią mojego dnia, że problem braku czasu przestał być zauważalny.

Wiemy już, że nie powinno się z nikim porównywać. Ale jak zdobyć odpowiednią motywację i jak wyznaczyć sobie granicę w dążeniu do lepszej sylwetki?

W moim przypadku sylwetka i waga to nie były cele, a skutki treningu. Najbardziej zależało mi na ogólnej sprawności, wydajności i co najważniejsze - zwiększeniu pewności siebie. W dzisiejszym świecie, w dobie Instagrama, ciężko o nieporównywanie się z innymi. Do dzisiaj mam z tym mały problem, ale jest o niebo lepiej niż wcześniej.

łukasz żwirecki w czasie treningu
łukasz żwirecki w czasie treningu archiwum/Łukasz Żwirecki

Jakie są Twoje odczucia po Runmageddonie? Jesteś zaskoczony jego formułą?

Runmageddon to zdecydowanie nie jest zwykły bieg. Tutaj nigdy nie wiedziałem, czego do końca sie spodziewać. Jednak przy każdej przeszkodzie, z która miałem problem znaleźli się ludzie, którzy mi z nią pomogli. I to właśnie ta pozytywna społeczność buduje te eventy.

Przeszedłeś naprawdę imponującą metamorfozę. Jak zamierzasz kontynuować swoją przygodę ze sportem?

Aktualnie tysiące myśli przelatują mi w głowie. Kierunków, w które mogę zmierzać jest dużo, na razie nie chce wiele zdradzać :) Mogę uchylić rąbka tajemnicy, że w marcu będę chciał jechać do Gdyni. Te osoby, które znają temat wiedzą, o co mi chodzi (śmiech). Pomimo tego, że spełniłem swoje marzenie i już miesiąc temu odebrałem statuetkę Weterana, nie osiadłem na laurach. Ostatnio sporo biegam na dosyć wymagających dystansach i nie wyobrażam sobie życia bez ćwiczeń.

Dajesz świetny przykład młodym ludziom, że na każdym etapie życia można zyskać nowe hobby. Co byś powiedział osobom, które zastanawiają się nad przygodą z Runmageddonem, ale boją się zaryzykować?

Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Można przekonywać, mówić piękne słowa, a i tak wybór będzie subiektywny. Nie ukrywam, jadąc na rekruta do Kryspinowa miałem masę obaw. Być może nawet bym z niego zrezygnował w ostatnim momencie, gdyby nie zaplanowane nagrania.

Jedyne, co mógłbym doradzić, to zapis na listę startową na dowolną formułę za pół roku. Jest to bezpieczny okres, w którym można naprawdę dużo zrobić. Być może kogoś zainspiruje moja historia i też będzie chciał się taplać w błocie z dziką przyjemnością :) Wszystko się da, wystarczy tego chcieć!

Interesujesz się także iluzją. Ile Ci zajęło uświadomienie sobie, że naprawdę osiągasz upragnione cele i jesteś coraz bliżej sukcesu? ;)

Podczas każdej z formuł widziałem siebie silniejszego, sprawniejszego. To było mega motywujące. Medal po medalu oraz zmniejszające się cyferki na wadze sprawiały, że wiedziałem, że idę w dobrym kierunku.

Łukasz Żwirecki
Łukasz Żwirecki archiwum/Łukasz Żwirecki

O kilka zdań na temat kondycji i przemiany Łukasza zapytaliśmy także jego trenera, Marka Kutyłę.

Trener Marek: Mija prawie rok od początku projektu i Łukasz z grudnia 2018, a Łukasz z dziś to kompletnie dwie rożne osoby - zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Zaczynając treningi robił to, bo musiał (bo się zobowiązał), dziś trenuje, bo mu się to spodobało i chce więcej.

Ja jestem instruktorem tańca (to moja baza ruchowa), przez wiele lat miałem setki młodych podopiecznych. Łukasz tak na dobrą sprawę też dla mnie jest młody, bo sam mam 38lat. Cel był inny. OCR, czyli biegi z przeszkodami, to moja odskocznia, trochę katharsis. Nie ukrywam, że poziom wyjściowy Łukasza oceniam słabo i zaangażowanie na początku jako przeciętne, ale w pewnym momencie mocno się to zmieniło. Zdarza się, że to on mnie wyciąga np. na bieganie.

Zmagania Łukasza w projekcie "Od Zera do Weterana" można śledzić tutaj

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.