• Link został skopiowany

Primera Division. Rewolucja Simeone

Gol Raula Garcii może się okazać tak samo ważny jak 27 bramek Diego Costy. Dał Atletico zwycięstwo nad Valencią na Estadio Mestalla i komfort na końcówkę drogi po mistrzostwo - pisze na swoim blogu "W polu karnym" Dariusz Wołowski".

Gdyby po meczu z Valencią oceniać największą gwiazdę Atletico, selekcjoner Vicente del Bosque musiałby czuć się poważnie zaniepokojony. Zmarnowane dwie banalne okazje do zdobycia bramek przez gracza, który w Brazylii ma być wartością dodaną dla mistrzów świata, nie zostały karygodnym wykroczeniem na Mestalla tylko dlatego, że główka Raula Garcii rozstrzygnęła spotkanie na korzyść lidera z Madrytu. To miał być egzamin decydujący, drużyna Diego Simeone go zdała.

Z 17 goli zdobytych po główkach przez Atletico, siedem strzelił Raul Garcia. Zespół Simeone zdobył już 88 pkt, najwięcej w swojej historii, musi jeszcze dołożyć sześć, by wybić wielkim rywalom z głowy mistrzostwo Hiszpanii. Mogą mu to zapewnić triumfy nad Levante i Malagą, a na Camp Nou będzie mogło jechać, by odebrać hołdy. Zasłużone. Przed rokiem, gdy w finale Pucharu Króla drużyna Simeone pobiła Real Madryt pierwszy raz od 14 lat, wydawało się, że stać ją na pojedyncze zwycięstwa, ale nie walkę na długim dystansie. Tymczasem po 35 meczach tego sezonu ma o cztery i sześć pkt więcej od zespołów o budżecie największym na świecie (trzeci w tabeli Real ma jednak mecz zaległy).

Symboliczny był na Mestalla brutalny faul Juanfrana na Piattim. W 91. min Valencia wyprowadzała kontrę, którą trzeba było przerwać wszelkimi środkami. Boczny obrońca reprezentacji Hiszpanii, choć brutalem zawodowym nie jest - w 293 meczach Primera Division wyleciał z boiska drugi raz - wpakował się w nogi uciekającego rywala z tyłu. Simeone pewnie mu to wybaczy, jako piłkarz zrobiły zapewne to samo.

Wygląda na to, że w 10. rocznicę zdobycia tytułu mistrza Hiszpanii przez zespół inny niż Barcelona i Real, powtórzy się coś niezwykłego. W 2004 roku mistrzowska Valencia uzbierała 77 pkt, dziś z tą liczbą mogłaby myśleć zaledwie o czwartym miejscu.

Brakuje niewiele, by Simeone przełamał monopol kolosów. Wydaje się, że niemal wszyscy mu tego życzyli, znużeni monotonnym obijaniem rywali przez dwie potęgi z Camp Nou i Santiago Bernabeu. Ile tym razem trzeba będzie czekać na kolejnego rewolucjonistę w Primera Division? Oby nie dłużej niż dekadę.

Niezwykły mecz rozegrała Barcelona z Villarreal na El Madrigal. Najpierw gospodarze zdobyli dwa gole i było 2:0, po czym kolejne dwa, doprowadzając do remisu 2:2, bo trafiali do własnej bramki. Wreszcie zwycięską bramkę dla Barcy zdobył Leo Messi, dedykując ją Tito Vilanovie. Po godzinie rywalizacji wydawało się, że obrońca trofeum odpada z walki ostatecznie, tymczasem stał się cud. Póki co wygląda jednak na to, że zdecydowanie za późno.

We wtorek Real Madryt gra rewanż z Bayernem w Monachium w półfinale Champions League. "Królewscy" wciąż z szansami na pierwszą w historii potrójną koronę, równie dobrze mogą zostać na koniec tylko z Pucharem Króla. Ta druga ewentualność byłaby wielkim rozczarowaniem. Zwłaszcza w sezonie, w którym na siedem meczów przed finałem nie przegrało się jeszcze niczego.

Dyskutuj z autorem na jego blogu.

Więcej o:

WynikiTabela
Dodawanie komentarzy zostało wyłączone na czas ciszy wyborczej