W I lidze są tylko dwie drużyny, które w 2025 r. nie przegrały jeszcze meczu. To Arka i Polonia. O ile forma gdynian nie zaskakuje, bo to murowani faworyci do awansu, o tyle dyspozycja drużyny Mariusza Pawlaka to ogromne zaskoczenie.
W poprzednim sezonie Polonia ledwo utrzymała się na zapleczu ekstraklasy, a obecny zaczęła koszmarnie. Mimo to dziś ma za sobą serię 10. meczów w lidze bez porażki, zajmuje czwarte miejsce w tabeli i jest o krok od zapewnienia sobie miejsca w barażach. A może powalczyć o coś więcej, jeśli w sobotę pokona u siebie Wisłę Płock w hicie 30. kolejki.
Poniedziałkowe, efektowne zwycięstwo 3:0 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, czyli jednym z faworytów do awansu, było najlepszym podsumowaniem ostatnich miesięcy w wykonaniu drużyny Pawlaka. - To był bardzo dobry mecz Polonii. W pierwszej połowie był tylko jeden moment, w którym Termalica przejęła kontrolę nad grą, ale wynikało to też z tego, że Polonia niemal w każdym spotkaniu lubi oddać inicjatywę rywalowi i bardzo dobrze z tego korzystać - powiedział nam Bartłomiej Kalinkowski, były zawodnik m.in. Legii Warszawa i ŁKS Łódź, dziś komentator I ligi w TVP Sport.
- Druga połowa to już był koncert Polonii. Drużyna Pawlaka była doskonale zorganizowana w defensywie: i wtedy, gdy broniła się przed atakiem pozycyjnym Termaliki, i wtedy, gdy musiała wracać na własną połowę po stracie w ofensywie. Naprawdę robiło to duże wrażenie. Widać, że Polonia jest napędzona, ma wielu zawodników w bardzo wysokiej formie, którzy świetnie rozumieją sposób, w jaki chce grać Pawlak. Na pewno będą bardzo groźni w walce o ekstraklasę - dodał.
Jeszcze rok temu Polonia drżała o utrzymanie w I lidze. Drużyna Rafała Smalca słabo grała i punktowała, przez co ocierała się o strefę spadkową. Nerwy trwały do ostatnich minut sezonu, a ostatecznie Polonia zajęła 15. miejsce, wyprzedzając Resovię zaledwie o punkt.
Po pierwszych meczach tego sezonu wydawało się, że Polonia tym razem nie oszuka przeznaczenia. W pierwszych czterech kolejkach drużyna Smalca zdobyła tylko punkt i zajmowała przedostatnie miejsce w lidze. A do tego grała koszmarnie, zdobyła tylko jedną bramkę i straciła aż siedem.
Przełom przyszedł 13 sierpnia, kiedy zwolniony został Smalec. Dla właściciela klubu - Gregoire'a Nitota - to była trudna decyzja. Francuz był wielkim zwolennikiem trenera, który w dwa lata zrobił z Polonią dwa awanse. Frustracja, która rosła od poprzedniego sezonu, wzięła jednak górę, a decyzja o nowym trenerze okazała się strzałem w dziesiątkę.
W trzech meczach Polonią tymczasowo poprowadził Grzegorz Lech, który przegrał z Miedzią Legnica (0:1) i Kotwicą Kołobrzeg (0:1) oraz wygrał z Wartą Poznań (2:0). 25 sierpnia Polonia ogłosiła, że nowym trenerem został Pawlak. Chociaż w 2000 r. jako zawodnik zdobywał z nią mistrzostwo Polski, to nie był to oczywisty wybór, bo w ostatnich latach pracował tylko w drugiej lidze.
Pawlak jednak całkowicie odmienił Polonię. Nowy trener zaczął od trzech zwycięstw z rzędu z Chrobrym Głogów (2:1), Odrą Opole (3:0) i Pogonią Siedlce (4:2). Mimo że później przyszły porażki z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (0:1) i Wisłą Płock (1:4), to do końca roku Polonia przegrała jeszcze tylko raz.
- Kiedy komentowałem mecze Polonii za kadencji Smalca, widać było, że drużyna ma problemy z wieloma aspektami gry. Polonia byle jak broniła, byle jak wychodziła do pressingu. Nie widać w tym było wiary. Teraz jest zupełnie inaczej - powiedział nam Bartłomiej Kalinkowski.
- Pawlak w pierwszej kolejności zabrał się za defensywę. Ustawił Polonię w niskiej obronie, chciał, żeby drużyna nabrała pewności siebie. Polonia przestała tracić gole i przegrywać mecze, zawodnicy zrozumieli, że przecież też potrafią grać w piłkę. Mecz z Termalicą był doskonałym przykładem, jak wiele potrafi Polonia. Drużyna Pawlaka umie grać i w ataku pozycyjnym, i w kontrataku. Polonia broni już nie tylko blisko swojego pola karnego, ale potrafi też wyjść do wyższego pressingu. Ta drużyna rozwija się cały czas, dlatego według mnie tak efektowne zwycięstwo w Niecieczy nie było wielką niespodzianką - dodał.
- Ważne było to, że kiedy przychodziłem do zespołu, ten był już po przełamaniu i pierwszym zwycięstwie w sezonie. Drużyna wydostała się ze strefy spadkowej, lecz nadal sytuacja była bardzo trudna. Zmieniliśmy strukturę gry, postanowiłem wprowadzić też pewne zasady dotyczące nie tylko funkcjonowania zespołu, ale i całego klubu. To ścieżka, dzięki której dotarliśmy do miejsca, które gwarantuje nam spokojną zimę. Dalej chcemy się jednak rozwijać - mówił Pawlak w grudniowej rozmowie z TVP Sport.
Ale chyba nawet on nie przypuszczał, że w 2025 r. jego drużyna będzie grała aż tak dobrze. Z dziewięciu meczów w lidze Polonia wygrała aż siedem, a dwa zremisowała. Drużyna Pawlaka efektownie zagrała nie tylko przeciwko Bruk-Betowi Termalice, ale też z innym kandydatem do baraży - Miedzią Legnica - którą na początku marca ograła na wyjeździe 3:2. Polonia dotarła też do ćwierćfinału Pucharu Polski, gdzie dopiero po dogrywce przegrała 1:2 z Puszczą Niepołomice.
Na początku sezonu nikt by w to nie uwierzył, ale na sześć kolejek przed końcem rozgrywek Polonia ma realną szansę nawet na bezpośredni awans do ekstraklasy. Drużyna Pawlaka traci co prawda osiem punktów do Bruk-Betu Termaliki, ale ten ma nie tylko nierówną formę, ale też bardzo trudny terminarz. Do końca sezonu drużyna Marcina Brosza zagra z ligową czołówką: Wisłą Kraków, Arką Gdynia, Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica.
Chociaż Pawlak w wywiadach tonuje nastroje, to fakty są takie, że przed Polonią spora szansa na powrót do ekstraklasy, w której ostatni raz grała w sezonie 2012/13. To był główny cel Nitota, kiedy w kupował klub w marcu 2020 r. Miejsce w strefie barażowej to bardzo dobre miejsce, jednak jeśli chce powalczyć o bezpośredni awans, będzie musiała wygrać sobotni mecz z Wisłą Płock. Drużyna Mariusza Misiury w tabeli jest tuż przed Polonią i ma nad nią trzy punkty przewagi.
- To duży sprawdzian dla obu drużyn. Biorąc pod uwagę nierówną formę Termaliki, zwycięzca tego meczu może ją dogonić i powalczyć o bezpośredni awans. Oczywiście w lepszej sytuacji jest Wisła, która ma trzy punkty więcej i wygrała pierwszy mecz, ale Polonii nie można skreślać. Po meczu w Niecieczy rozmawiałem z kilkoma osobami z klubu i oni sami są zaskoczeni tym, jak grają. Oczywiście wiedzą, z czego to wynika, ale nie spodziewali się, że aż tak zadziała na boisku. Dlatego Polonia to dziś zespół naprawdę nieobliczalny - powiedział Kalinkowski.
A co po ewentualnym awansie? Czy Polonia, która jeszcze niedawno broniła się przed spadkiem do II ligi, jest już gotowa na ekstraklasę? - Pod względem organizacyjnym w Polonii jest jeszcze trochę do zrobienia. Ale Nitot bardzo chce awansować i pewnie ma na to fundusze. Po pierwszym sezonie w I lidze zrozumiał, że musi włożyć więcej pieniędzy w pierwszą drużynę. Z tego co wiem, w Polonii jest kilka kontraktów na naprawdę wysokim ligowym poziomie, a transfery, jakich dokonał klub naprawdę się bronią - powiedział Kalinkowski.
- Oczywiście drużyna potrzebowałaby wzmocnień, ale już teraz widać w niej zawodników, którzy mogliby poradzić sobie w ekstraklasie. Trudno narzekać na bramkarza i środkowych obrońców. Ilkay Durmus i Bartłomiej Poczobut już grali w ekstraklasie. Bardzo ciekawymi zawodnikami są Erion Hoxhallari i Daniel Vega, a duży potencjał ma Krzysztof Koton. Nie wspominam nawet o Łukaszu Zjawińskim, który ma fenomenalny sezon i w lidze strzelił już 18 goli. Jeśli Polonia jednak nie awansuje do ekstraklasy, to nie wyobrażam sobie, by większy i bogatszy klub nie spróbował go wykupić - dodał.
Zdaniem Kalinkowskiego Polonia nie musiałaby podzielić losu beniaminków, którzy często po jednym sezonie wracają do I ligi. - Średnie posiadanie piłki Polonii w meczu to około 45 procent. To pokazuje, że to nie jest drużyna, która chce non stop dominować, tylko szuka sposobu na przeciwnika. Dlatego uważam, że Polonia nie byłaby skazana na kolejne porażki w ekstraklasie. To nie jest ŁKS z sezonu 2019/20, w którym grałem, który chciał atakować i bić się z każdym przeciwnikiem. Podobnie grała Miedź Legnica za kadencji Wojciecha Łobodzińskiego. Polonia jest zupełnie innym zespołem. Poza tym ta drużyna wciąż się rozwija i trudno sobie wyobrazić miejsce, w którym może być za kilka miesięcy - podsumował Kalinkowski.
Praca Pawlaka została doceniona w Polonii, która 11 kwietnia przedłużyła kontrakt trenera aż do końca czerwca 2028 r. - Mariusz udowodnił swoje umiejętności i kompetencje poprzez dobre wyniki, które zespół ostatnio osiągnął, jest głęboko zaangażowany w pracę. Naszym celem jest szybki awans do ekstraklasy! - powiedział Nitot. Jego marzenie może się spełnić już za kilka tygodni.