W marcu 2023 roku Goncalo Feio po konferencji prasowej przy okazji wygranego przez Motor meczu GKS-em Jastrzębie-Zdrój miał wściec się, że nie pojawiła się na niej rzecznik prasowa klubu Paulina Maciążek. Feio już za kulisami najpierw zwyzywał rzeczniczkę, a w próbującego stanąć w jej obronie Pawła Tomczyka rzucił kuwetą na dokumenty. W efekcie rozciął mu nią łuk brwiowy, przez co ten trafił do szpitala. Szczegółowo tę sprawę opisywał na Sport.pl Dominik Wardzichowski. Ostatecznie prokuratora postanowiła nie stawiać Portugalczykowi żadnych zarzutów.
Dwa lata po tamtych zdarzeniach swoją wersję przedstawił Paweł Tomczyk w obszernej rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet. Przyznał, że "walczy o sprawiedliwość i odrobinę przyzwoitości" z właścicielem Motoru Lublin Zbigniewem Jakubasem i Goncalo Feio.
- Nie odpuszczę im. Prawnicy musieli skonstruować pozew w taki sposób, żeby możliwe było dochodzenie należnego mi wynagrodzenia wynikającego z umowy i odszkodowania od Zbigniewa Jakubasa, a nie od klubu. Od Motoru niczego nie chcę. Chcę tylko, żeby Jakubas wywiązał się ze swoich zobowiązań wobec mnie i odpowiedział za wyrządzone szkody - podkreślił. Nie zaprzeczył, że domaga się nawet półtora miliona złotych odszkodowania.
Tomczyk jednocześnie zaznaczył, że w całej sprawie nie chodzi tylko o pieniądze. - Sprawiedliwość. Żeby poczuli konsekwencje swoich nieetycznych działań, że nie są bezkarni, że są pewne granice, których się nie przekracza. Nie odpuszczę im za to, co zrobili i w jaki sposób ze mną postąpili. Jednemu i drugiemu. Tak nie traktuje się ludzi. Nie odpuszczę im za to, że zniszczyli marzenie mojego życia, walczę o sprawiedliwość i swoje dobre imię. Mam swój system wartości i nie mogę odpuścić. Skoro straciłem już tak naprawdę wszystko, to co mam więcej do stracenia? - pytał retorycznie, podkreślając, że pod frazą "wszystko" kryje się "poczucie godności".
- O mały włos nie straciłem oka, bo człowiek wpadł w furię i nie panował nad sobą. Opowiadał publicznie wiele nieprawdziwych historii na mój temat, przypisuje sobie wszystkie działania w Motorze, przedstawił mnie jako gościa od robienia przelewów i zarzekał się w wywiadzie u Krzysztofa Marciniaka, że na jego temat powiedziano wiele kłamstw i będzie dochodził sprawiedliwości w sądzie. Ja mu dałem pierwszą pracę jako pierwszemu trenerowi i teraz mówię: sprawdzam - mówił Tomczyk o sprawie z Feio oraz zdradził, skąd wziął się rzut kuwetą ze strony Portugalczyka.
Zobacz też: Trzęsienie ziemi w klubie Ekstraklasy! Trener opuści zespół po sezonie
- Powiedziałem mu, że największym kozakiem jest do młodych, bezbronnych kobiet. Bo widziałem, jak się odnosi do rzecznik prasowej i innych dziewczyn. Damski bokser. I to go rozjuszyło, bo trafiłem w czuły punkt. No i nie wytrzymał - powiedział były prezes Motoru Lublin. W ten sposób zareagował na obraźliwe słowa Feio w kierunku rzeczniczki prasowej. Zaznaczył, że trener nie trafił w niego przypadkowo.
- Tam stali ludzie. Obok mnie jedna osoba, druga, ja pomiędzy nimi. Feio kopnął w biurko, wziął kuwetę i rzucił we mnie, jeszcze z wyskoku. Plastikową kuwetą naprawdę trudno jest zrobić krzywdę. Bardzo trudno. A ona roztrzaskała się mi na głowie. Przyłożyłem rękę, patrzę: krew. Mówię: Nie no, pieprznięty. I wyszedłem do łazienki. [...] Krew leciała mocno. Półtora centymetra niżej i nie miałbym oka. Feio wyszedł, tam stało dwóch sponsorów. Przechodził obok nich i rzucił: "W moim kraju tak się załatwia sytuacje". Taki dumny. Zszedł do szatni, powiedział trenerom: "Zaj*** prezesowi i następny będzie Wątróbka" - relacjonował szokujące kulisy sprawy Tomczyk. Podsumował, że podobne zachowania, co w Motorze, widzi także u Feio w Legii Warszawa.
Komentarze (0)
Porażające kulisy szalonego ataku Feio na prezesa. "Straciłem wszystko"
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!