Brutalna weryfikacja. Od patrzenia na Legię aż bolały oczy. "Nie ma"

Konrad Ferszter
Chociaż Legia dobrze weszła w nowy sezon, to styl gry drużyny Goncalo Feio pozostawia sporo do życzenia. A przed legionistami miesiąc prawdy, w trakcie którego zagrają kilka bardzo wymagających meczów. - Kibice Legii oczekują nie tylko dobrych wyników, ale też powtarzalności jeśli chodzi o styl i jakość. A tego - przynajmniej na razie - nie ma - przed poważnym testem Legii powiedział nam jej były zawodnik Michał Żyro.

Od najbliższej niedzieli w ciągu trzech tygodni Legia Warszawa rozegra pięć meczów. I to nie byle jakich, bo każdy z nich - przynajmniej na papierze - będzie nie tylko trudny, ale i prestiżowy. Serię spotkań drużyna Goncalo Feio rozpocznie przy Łazienkowskiej, gdzie podejmie Raków Częstochowa (15 września, 17:30).

Zobacz wideo Malarz: Feio jest konkretnym i wymagającym trenerem

Później Legię czeka kolejno wyjazd do Szczecina na mecz z Pogonią (20 września, 20:30), domowe spotkania z Górnikiem Zabrze w ekstraklasie (28 września, 20:15) i Realem Betis w Lidze Konferencji (10 października, 18:45) oraz wyjazdowy mecz z Jagiellonią Białystok (6 października, 20:15). 

- Przed Legią nie tylko trudny, ale też bardzo ekscytujący czas. Zawsze lepiej grać z drużynami z czołówki albo uznanymi europejskimi markami, bo wtedy nikogo nie trzeba specjalnie motywować - powiedział nam były zawodnik m.in. Legii, dziś komentator i ekspert Canal+ Sport Michał Żyro.

- To też dobry czas dla Feio, bo będzie mógł rotować składem, dać szansę kilku zawodnikom tak, żeby w szatni nie pojawiły się fochy, że ktoś gra mniej. Legia jest w dobrym momencie, ma za sobą dobrą serię i jeśli najbliższy miesiąc pójdzie po jej myśli, będzie bardzo silna nie tylko piłkarsko, ale i mentalnie. A wiadomo, że jej najważniejszym celem jest mistrzostwo Polski - dodał.

Trudny, ale nie pierwszy test Legii Feio

Legia dobrze poradziła sobie w pierwszej, kluczowej części sezonu. Kluczowej, bo drużyna Feio musiała łączyć grę na dwóch frontach: w ekstraklasie, gdzie celem jest mistrzostwo, oraz kwalifikacjach do Ligi Konferencji, do której awans był niezbędny, aby spiąć budżet.

Po siedmiu kolejkach ekstraklasy Legia jest druga z dwoma punktami straty do Lecha Poznań. Drużyna Feio zdobyła 14 punktów i z siedmiu meczów przegrała tylko jeden, z Piastem Gliwice (1:2). W kwalifikacjach Ligi Konferencji poradziła sobie kolejno z Caernarfon Town FC, Brondby IF oraz Dritą Gnjilane.

Teraz czekają ją mecze nie tylko w ekstraklasie, ale też z Realem Betis, Backą Topolą, Dinamem Mińsk, Omonią Nikozja, FC Lugano i Djurgardens w Lidze Konferencji. - To bardzo poważny sprawdzian dla Legii, ale nie powiedziałbym, że pierwszy. Pierwszą poważną weryfikacją tej drużyny były pierwsze tygodnie tego sezonu - powiedział Żyro.

- Feio pierwszy raz przygotowywał zespół do gry co trzy dni, pierwszy raz łączył grę w ekstraklasie z europejskimi pucharami. I poradził sobie dobrze. Niejednokrotnie widzieliśmy, jak polskie klub nie potrafiły poradzić sobie z grą na dwóch frontach. Jak dobrze im szło w pucharach, to regularnie traciły punkty w ekstraklasie. Legia nie tylko przeszła kwalifikacje, ale jest też w czubie ligowej tabeli. Za to Feio należy się szacunek - dodał.

- Legia ma bardzo szeroki skład, w którym widać jakość. Niemal na każdej pozycji Feio ma po dwóch-trzech zawodników do rotacji, którzy nie zaniżają poziomu drużyny. Jedyne, o co się obawiam, to wahadła. Nie ma tam wielkiej rywalizacji. O ile Ruben Vinagre zachwyca, a Paweł Wszołek może odnajdzie wysoką formę, o tyle ich zmiennicy na razie nie pokazali się z najlepszej strony. Widać dużą różnicę między podstawowymi zawodnikami na tych pozycjach, a ich zmiennikami - stwierdził Żyro.

"Kibice narzekają i będą narzekać"

O ile na wyniki Legii trudno narzekać, o tyle na styl już tak. Drużyna Feio rozczarowała nie tylko przeciwko Piastowi, ale też w zremisowanych spotkaniach z Puszczą Niepołomice (2:2), Śląskiem (1:1) czy Broendby (1:1). Nawet po ostatnim, wysoko wygranym meczu ligowym z Motorem Lublin (5:2), kibice mieli powody do narzekania. Zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy gra Legii długimi momentami zostawiała wiele do życzenia.

- Kibice narzekają i będą narzekać. Taka jest już specyfika Legii, że jej kibicom naprawdę trudno dogodzić. Wysokie wymagania to jednak stała część tego klubu. Kibice Legii oczekują nie tylko dobrych wyników, ale też powtarzalności jeśli chodzi o styl i jakość gry. A tego - przynajmniej na razie - nie ma - zauważył Żyro, który w Legii spędził dekadę.

- Byłem na meczu z Brondby w Warszawie i to nie wyglądało dobrze. Legia szczęśliwie zremisowała i awansowała do kolejnej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. I w pierwszej, i w drugiej połowie od oglądania Legii aż bolały oczy. W jej grze nie było ani powtarzalności, ani pewności siebie. Wszyscy dookoła powtarzali, że to był najgorszy mecz kadencji Feio - dodał.

- Później Legia się trochę obudziła, były zwycięstwa z Radomiakiem i Motorem w ekstraklasie oraz pewny awans w dwumeczu z Dritą. Chociaż wyniki są w porządku, a Legia dobrze poradziła sobie z łączeniem gry w ekstraklasie z europejskimi pucharami, to jej styl wciąż nie zachwyca. Nie dziwię się, że kibice nie są bardzo zadowoleni. Z drugiej strony to dopiero początek sezonu i Legia z meczu na mecz może być coraz lepsza - stwierdził Żyro.

"W Legii trzeba jak najszybciej pokazać najlepszą wersję siebie"

Latem do klubu przyszło aż dziewięciu nowych piłkarzy. Jak na razie jednoznacznie z dobrej strony zaprezentowało się tylko dwóch: Luquinhas i Vinagre. Reszta albo jeszcze nie zdążyła się dobrze pokazać kibicom, albo jak Claude Goncalves, Migouel Alfarela czy Jean-Pierre Nsame grała poniżej oczekiwań.

Goncalves, który przyszedł do Legii jako podstawowy zawodnik Łudogorca Razgrad, był jednym z najczęściej krytykowanych graczy pierwszej części sezonu. Alfarela zdobył tylko jedną bramkę, a Nsame, który jeszcze niedawno regularnie strzelał gole w lidze szwajcarskiej, tylko raz znalazł się w podstawowym składzie.

Ale i to - przynajmniej na razie - nie martwi Żyry. - W Legii ważne są nie tylko umiejętności piłkarskie, ale też odpowiednia mentalność. Zawodnicy trafiający do klubu muszą szybko uświadomić sobie, jak duże są oczekiwania. W Legii trzeba jak najszybciej pokazać najlepszą wersję siebie. Im dłużej będziesz się dostosowywał, tym większa będzie presja i zniecierpliwienie kibiców - powiedział.

- Sam doświadczyłem w szatni kilku zawodników, którzy mieli jakość, ale zupełnie nie potrafili się dostosować do wymagań Legii. Byli też tacy, którzy potrzebowali chwili na aklimatyzację, a później byli gwiazdami ligi. Najlepsze przykłady to Vadis Odjidja-Ofoe, Nemanja Nikolić czy Aleksandar Prijović. Na początku nie potwierdzali swojej klasy, ale kiedy tylko zrozumieli specyfikę Legii, poczuli się pewniej, to od razu zostali liderami drużyny - dodał.

- Dlatego też nie dziwi mnie, że od razu po powrocie do Legii błyszczał Luquinhas. On znał ten klub, jego specyfikę i wymagania. Jacek Zieliński dobrze wiedział, co robi, sprowadzając go znowu na Łazienkowską. Bardzo podoba mi się też Vinagre. Poznałem go jeszcze w Wolverhampton, gdzie byliśmy w jednej drużynie. W Legii gra dokładnie tak, jak go zapamiętałem. Lubi wchodzić w pojedynki, jest bardzo szybki. Do tego dojrzał i gra bardziej odpowiedzialnie. Już teraz pokazuje, że będzie dużym wzmocnieniem, a jak dojdzie do pełni formy, to uważam, że będzie wielką gwiazdą ekstraklasy - dodał.

Wszołek do odbudowy

Vinagre trafił do Legii dzięki Feio. Portugalski trener uparł się na sprowadzenie rodaka, który w ostatnich latach miał problemy z regularną grą. Szkoleniowiec Legii wierzy jednak w 25-latka, który jeszcze niedawno uchodził w Portugalii za wielki talent.

Zresztą to nie jedyny zawodnik, który odżył za kadencji Feio. W niedawnej rozmowie z portalem sport.tvp.pl portugalskiego trenera chwalił Kacper Tobiasz, który powiedział wprost, że to dzięki niemu odzyskał wysoką formę. To samo powiedziałby pewnie Bartosz Kapustka, który w tym sezonie strzelił pięć goli i miał trzy asysty, zostając zawodnikiem sierpnia w ekstraklasie.

- O Feio wiele się mówi i pisze, ale najważniejsze jest to, jaki przekaz płynie z szatni. A ten jest bardzo pozytywny. W tym nie ma przypadku, bo przecież za Feio murem stali też piłkarze Motor Lublin, kiedy był ich trenerem. Feio ma dobre wyniki, rozwija piłkarzy, więc na razie jego praca w pełni się broni. To, że na razie Legia nie porywa stylem, jest do naprawienia. Feio miał teraz czas, żeby popracować z drużyną i poprawić kulejące elementy. Najważniejszym z nich powinna być gra w obronie. Legia nie jest pewna w defensywie, traci sporo goli i tylko szczęściu i nieskuteczności rywali zawdzięcza, że nie straciła ich więcej. To wymaga największej poprawy - powiedział Żyro.

- O ile Feio odbudował Tobiasza, Vinagre'a czy Kapustkę, o tyle wciąż musi pracować z Wszołkiem. Po Pawle widać, że wciąż szuka formy i luzu na boisku, dzięki którym ocierał się o reprezentację Polski. Biorąc pod uwagę, że jego konkurent do miejsca w składzie na razie nie daje rady, odbudowanie Wszołka wygląda na jedno z największych wyzwań Feio w najbliższym czasie - dodał.

- A może już mu się to udało? Jestem bardzo ciekawy i tego, i Legii, jaką zobaczymy po przerwie na mecze reprezentacji. Po pierwsze dlatego, że zawodnicy mieli trochę czasu, żeby razem potrenować i lepiej się zrozumieć, co na pewno pozytywnie wpłynie na zespół. Po drugie, zastanawiam się, czy Feio będzie twardo trzymał się ustawienia 3-5-2, czy może poszuka innych rozwiązań. Nawet nie od pierwszej minuty, ale w trakcie spotkania. Portugalczyk ma wielu zawodników w kadrze, którzy dają mu możliwość rotacji i bycia elastycznym, jeśli chodzi o taktykę i ustawienie. To też może być element zaskoczenia, który Legia może zastosować w najbliższych tygodniach - podsumował Żyro.

Więcej o: