Po nieudanych eliminacjach do mistrzostw świata w RPA z funkcji selekcjonera zwolniono Ołeksija Mychajłyczenkę. Zastąpił go Myron Markiewicz, szkoleniowiec bardzo ceniony na Ukrainie. Pod koniec lat 90. Markiewicz był kandydatem do objęcia Widzewa Łódź, ale nie doszedł do porozumienia z właścicielami klubu. Jeszcze przed nominacją Markiewicz postawił jednak warunek, że będzie łączył pracę w kadrze i klubie. Od 2005 r. był bowiem szkoleniowcem Metalista Charków. Federacja się zgodziła. Markiewicz prowadził drużynę narodową w czterech spotkaniach - trzy wygrał (z Norwegią, Rumunią i Litwą), a jedno zremisował (z Holandią). Dwa tygodnie temu niespodziewanie podał się jednak do dymisji.
- Nie chcę pracować dla federacji, która celowo niszczy charkowski klub - stwierdził.
Chodzi o ukaranie Metalista i Karpat Lwów odebraniem dziewięciu punktów za ustawienie meczu przed dwoma laty.
Szefowie UFP nie chcieli przyjąć dymisji, twierdząc, że została złożona nieprawidłowo, bo za pomocą faksu. Markiewicz nie wycofał się. - Tak podpisywałem kontrakt i tak go rozwiązuję - zakończył kategorycznie.
Zdaniem właściciela klubu z Charkowa Ołeksandra Jarosławskiego kara jest efektem spisku Hryhorija Surkisa, którego brat jest prezesem Dynama Kijów. Chodzi o pozbycie się konkurenta w walce o czołowe lokaty - uważa Jarosławski.
Następcą Markiewicza został jego asystent Jurij Kałytwyncew. 42-letni szkoleniowiec uznanie zyskał rok temu, kiedy prowadzona przez niego reprezentacja U-19 zdobyła mistrzostwo Europy. Pomagają mu w kadrze znakomici przed laty piłkarze - Serhij Rebrow (grał m.in. w Dynamie Kijów i Tottenhamie) i Hiennadij Litowczenko. Cała trójka grała razem w kadrze.
P.o. selekcjonera, bo tak na Ukrainie piszą o Kałytwyncewie, nie ukrywa, że kadrę na mecz z Polską i Chile ustalił już wcześniej z Markiewiczem. Znaleźli się w niej wszyscy czołowi piłkarze, z Andrijem Szewczenką, Dmytrem Czygrinskim, Anatolijem Tymoszczukiem i Andrijem Woroninem. Jest też dwóch debiutantów - Denis Kożanow z Karpat Lwów i Denis Kułakow z Worskli Połtawa. Po ukaraniu Metalista i Karpat pojawiły się pogłoski, że zawodnicy z tych zespołów zrezygnują z reprezentacji. Do bojkotu nie doszło. Brakuje tylko leczącego kontuzję Artioma Milewskiego z Dynama Kijów.
Nie wiadomo jednak, czy wszyscy powołani gracze przylecą do Polski. Na lekki uraz narzeka Czygrinski, który latem wrócił z Barcelony do Szachtara Donieck. Rok temu mistrz Hiszpanii zapłacił za niego 25 mln euro, a teraz sprzedał za 15 mln. Problem ma też Woronin, który... zgubił paszport.
Ukraińscy trenerzy są w lepszej sytuacji niż Franciszek Smuda, bo zdecydowana większość kadrowiczów występuje w kraju. Na spotkania z Polską i Chile powołania otrzymało tylko pięciu piłkarzy z zagranicznych klubów: bramkarz Andrij Dykan z Tereka Grozny, Tymoszczuk (Bayern Monachium), Ołeksandr Jakowienko (Anderlecht), Ołeksandr Alijew (Lokomotiw Moskwa) i Woronin (Dynamo Moskwa). Szkoleniowców martwi sytuacja jednego z liderów kadry Tymoszczuka, który stracił miejsce w podstawowym składzie mistrza Niemiec. W dwóch spotkaniach obecnego sezonu nie pojawił się na boisku ani przez minutę. Mówiło się o jego transferze do Napoli. - Niech przechodzi, gdzie chce, byleby tylko grał - komentuje Kałytwyncew.
P.o. selekcjonera, urodzony w Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, od razu zadeklarował, że jest przeciwny wzmacnianiu kadry przez naturalizowanych piłkarzy. O obywatelstwo ukraińskie stara się senegalski obrońca Metalista Papa Gueye.
Surkis nie ukrywa, że przyszłość Kałytwyncewa zależy od wyników sparingów z Polską i Chile (7 września w Kijowie). Wśród kandydatów na trenera jest m.in. Sven Goran Eriksson, ostatnio prowadzący Wybrzeże Kości Słoniowej. Kibice chcieliby powrotu Ołeha Błochina, który w 2006 r. doprowadził Ukrainę do największego sukcesu w historii - ćwierćfinału mistrzostw świata.
- W kadrze nastąpiła zmiana pokoleń - mówi Jakub Błaszczykowski ?