Ostatnie miesiące nie są najlepsze dla reprezentacji Polski oraz PZPN-u. Porażka z Czechami 1:3 czy kompromitacja z Mołdawią w przegranym 2:3 meczu w Kiszyniowie to jedna strona medalu. Druga to wpadki wizerunkowe związku kierowanego przez Cezarego Kuleszę, do których można zaliczyć aferę ze skazanym za korupcję Mirosławem Stasiakiem czy zamieszanie z domniemanym odejściem Fernando Santosa do saudyjskiego Al-Shabab.
Do problemów boiskowych, jak i pozaboiskowych odniósł się Roman Kosecki w rozmowie z portalem Meczyki.pl. Na początku były reprezentant Polski wypowiedział się na temat głośnego wywiadu Roberta Lewandowskiego sprzed trzech dni, w którym kapitan mówił m.in., że w kadrze brakuje osobowości.
- Ja odbieram zamysł Lewandowskiego tak, że cały ten wywiad miał obecną sytuacją wstrząsnąć, pobudzić. Mam nadzieję, że będzie tego dobry rezultat. Dla mnie najważniejsze, że się spotkali, swoje na pewno przedyskutowali, to kwintesencja - stwierdził Kosecki.
- Trzeba wziąć to za łeb i zrobić konkretny porządek - tak z kolei wypowiedział się nt. problemów PZPN-u. - To nie chodzi o populizmy, chodzi o sytuację za sytuacją w PZPN-ie. Ktoś musi złapać to wszystko i działać lepiej, muszą być wnioski i coś z tych wniosków musi wynikać. Nie może tak być. W związku nie kontrolują choćby tego, kto lata z reprezentacją i jak się zachowuje w samolocie - dodał.
Zdaniem Koseckiego "za łeb" wszystko powinien wziąć Cezary Kulesza: - Prezes Kulesza to odpowiednia osoba do tego, żeby zacząć od siebie. Każdy może zbłądzić, ale naprawiajmy błędy. Ja myślałem, że obecni piłkarze nie przeżyją już takich sytuacji jak my, kiedy po lotach niektórzy dziennikarze wyjeżdżali wraz z bagażami z taśm przewozowych na lotnisku i trzeba było ich wsadzać do taksówek. A teraz na pokładzie samolotu znowu zabawa jakichś ludzi w najlepsze.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Roman Kosecki w rozmowie wyjawił, że w lożach honorowych na Stadionie Narodowym pojawiają się członkowie tylko jednego ugrupowania politycznego. Nie sposób nie domyślić się, że chodzi o obóz władzy, czyli Prawa i Sprawiedliwości. - Teraz przy okazji prania brudów i mówienia o wszystkim, mówmy też o tym. PZPN nie może być partyjny, a za prezesa Kuleszy się upartyjnił. Dlaczego w loży honorowej - skoro są tam zapraszani politycy - nie ma równości? To reprezentacja Polski, nie powinniśmy tu dzielić zaproszonych ze względu na przynależność polityczną - stwierdził.
- Ja zrezygnowałem ze startu w PZPN-ie, bo byłem posłem na Sejm i mnie za to atakowali. A Mieczysław Golba komuś przeszkadza? Przestało to ludziom przeszkadzać. Ja lubię Golbę, fajny człowiek, ale co jest, czemu są równi i równiejsi? - dodawał Kosecki, wskazując obecnego senatora Suwerennej Polski Mieczysława Golbę, który jest jednocześnie wiceprezesem PZPN-u.