Sergio Batata przyjechał do Polski w 1996 roku, gdy miał 17 lat. Grał w kilkunastu polskich klubach. Największą popularność zyskał, gdy występował w Pogoni Szczecin i Widzewie Łódź. Po odejściu z Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, w 2008 roku, rozpoczął podróż po niższych ligach. Luciążanka ma być ostatnim przystankiem w jego piłkarskiej karierze.
Sergio kilka lat temu zaprzyjaźnił się z Robertem Dytrychem, który jest grającym trenerem Luciążanki, wcześniej był jej prezesem. To właśnie on namówił Batatę na grę w Przygłowie. - Sergio nie może żyć bez piłki, a że trafił na podobną do siebie osobę, to razem działamy - mówi Dytrych.
Batata grę w piłkę łączy z pracą w firmie Roberta Dytrycha. Pracuje przy montażu palet, trenuje 2-3 razy w tygodniu, w weekendy gra mecze. - Występy w Klasie B traktuję jak zabawę - mówi Sergio.
Piłkarz przyznał, że jest bardzo zadowolony ze swojej kariery. Jednak do dzisiaj żałuje, że nigdy nie zagrał w reprezentacji Polski. Twierdzi, że był tego blisko, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja.
Batata przymierza się już do zakończenia kariery, w przyszłości chce pracować jako trener. Na razie dzieli życie między Polską a Brazylią. - Polska to jest mój pierwszy dom – zaznacza piłkarz. Do Przygłowa przyjeżdża przed startem sezonu, jest z drużyną do końca rundy, potem wraca do Brazylii. Przed startem kolejnej rundy znów pojawia się w Polsce.
Sergio Batatę odwiedziliśmy w dniu meczu Luciążanki ze Zjednoczonymi Bełchatów. Gospodarze wygrali 3:2, Sergio strzelił pięknego gola, wcześniej nie wykorzystał rzutu karnego. Widać było, że gra w piłkę sprawia mu wciąż wielką frajdę.
Całość w materiale wideo: