Drużyna Janasa, która dopiero co przegrała eliminacje mistrzostw Europy pozwalając wyprzedzić się Łotwie, drużyna, która odebrała gorzką lekcję od Szwedów, potrafiła wczoraj pokonać zespół od niej lepszy. I to zdecydowanie. Aktualni wicemistrzowie Europy, a w przeszłości trzykrotni mistrzowie świata (1934, 1938, 1982), zostali zdominowani przez polskich piłkarzy. - Aż tak dobrego meczu się nie spodziewałem - przyznał Janas.
Jacek Bąk i Tomasz Kłos bardzo poważnie potraktowali słowa Janasa, że towarzyskie mecze z Włochami i Serbami będą egzaminem dla starszych piłkarzy, czy warto na nich stawiać w eliminacjach do mundialu w Niemczech. Już w 17. minucie Polska prowadziła z Italią 2:0, a bramki zdobyli 30-letni obrońcy. Bąk, grający wczoraj w kadrze po raz 50., dopadł do odbitej piłki w polu karnym. Dziewięciu graczy na dziesięciu strzelałoby na siłę, ale nie piłkarz Lens. Uderzył sprytnie, nie za mocno, ale starczyło by jeden z najlepszych bramkarzy swiata - Francesco Toldo - nie dosięgnał piłki. I już w 5. min było 1:0. Bąk, który by grać z Włochami musiał stoczyć bój w swoim francuskim klubie, ostentacyjnie całował orzełka na koszulce, jakby chciał pokazać wszystkim jak bardzo zależy mu na tym, by jego przygoda z kadrą nie skończyła się na przegranych niedawno eliminacjach Euro 2004.
O ile jednak kandydatura Bąka do dalszej gry w kadrze nie podlega raczej dyskusji, o tyle Kłos mógł się przed egzaminami wyznaczonymi przez Janasa czuć znacznie mniej pewnie. Ale jeszcze raz pokazał, że głową gra po mistrzowsku. Po centrze Krzynówka z prawej strony wygrał pojedynek główkowy z Nestą i było 2:0. Najlepsza obrona świata, słynny włoski mur, przypominał raczej szwajcarski ser. Niestety, kilkadziesiąt sekund później szwajcarskim serem była polska obrona. Ale to nie Bąk z Kłosem nie otrząsnęli się jeszcze z radości, ale z lewej strony Michał Żewłakow. Jego skrzydłem Włosi przeprowadzili akcję - Marchionni podał do Vieriego, ten zagrał piłkę głową do debiutującego Cassano, który technicznym strzałem przerzucił piłkę nad wybiegającym z bramki Dudkiem. Tak padła, historyczna, pierwsza bramka dla Włochów w Polsce.
Ale Polacy wciąż przeważali, byli bardziej zdecydowani, szybsi. Ich agresywnością wicemistrzowie Europy byli zaskoczeni bardzo wyraźnie. Przegrywali wiele pojedynków, dawali się zaskakiwać bocznym pomocnikom Kosowskiemu i Krzynówkowi, którzy co chwilę zmieniali skrzydła. Obaj wolą grać z lewej strony i trener nigdy nie mógł znaleźć miejsca na boisku dla nich obu. Rotacja okazała się wczoraj wyjściem idealnym. Zwłaszcza dla Kosowskiego, który zagrał świetnie, a przecież w ostatnich meczach kadry wyglądał na piłkarza zupełnie zgaszonego, który nie może wyrwać się z psychicznego dołka. Już w 10. min Kosowski wypracował Rasiakowi pierwszą świetną okazję, ale napastnikowi Groclinu piłkę odebrał Cannavaro.
W 30. min jeszcze raz błysnął Kłos. Cassano był sam na sam z Dudkiem i myślał o drugim golu, gdy nagle przed nim pojawiła się noga obrońcy Koeln i wybiła piłkę na rzut rożny. Kłos brał rewanż za ostatni mecz ligowy, po którym prasa niemiecka napisała, iż zaprezentował formę, nie pozwalajacą myśleć nawet o grze w czwartoligowych rezerwach klubu.
Polacy grali mądrze, odważnie. Pojedynek z trzykrotnymi mistrzami swiata nie sparaliżował ich, ale zmobilizował. Wykorzystywali każdą okazję do ataku i jeszcze kilka razy zagrażali bramce Toldo. Ale popełniali też błędy. W 40. min powinno być 2:2, ale Vieri zachował się jak klasyczny Włoch, choć przecież wychował się w Austrialii i uchodzi we włoskiej piłce za wyjątek napastnika, który nie symuluje. Tym razem jednak w sytuacji sam na sam - naciskany z tyłu przez spóźnionego Żewłakowa - zamiast strzelać, upadł w polu karnym chcąc wymusić karnego. Sędzia nie dał się oszukać.
W drugiej części gry wciąż Polacy byli groźniejsi, częściej strzelali. Rasiak i Niedzielan toczyli równe boje z najlepszą obroną świata, Kosowski był dla rywali za dynamiczny, Krzynówek w ogóle za dobry. Włosi mieli szansę wyrównać w 62. min po kiksie Dudka, ale to Polacy zdobyli kolejną bramkę. W 84. min Żurawski (zmienił Niedzielana) strzelił, piłka trafiła w słupek bramki Toldo i trafiła do Krzynówka. Najlepszy piłkarz meczu kopnął z całych sił, piłka odbiła się od poprzeczki, a potem za linią bramkową. Wyszła jednak w pole, a Włosi próbowali przekonać sędziego, że gola nie było. Arbiter nie popełnił błędu. Było 3:1.
Reprezentacja Polski po raz pierwszy strzeliła Włochom trzy gole, po raz pierwszy wygrała z nimi tak wysoko i przekonująco. Szkoda, że to był tylko mecz towarzyski.
Włochy: Cassano (19. po podaniu Marchionniego).
Polska: Dudek - Kłos, Zieliński, Bąk (72. Hajto Ż), Michał Żewłakow (77. Rząsa) - Krzynówek, Lewandowski, Kukiełka, Kosowski (95. Gorawski).- Rasiak Ż (85. Saganowski), Niedzielan (80. Żurawski).
Włochy: Toldo - Panucci (55. Grosso), Cannavaro (46. Materazzi Ż 90. Ferrari), Nesta, Pancaro (46. Oddo) - Cassano (83. Bazzani), Marchionni (55. Gattuso), Perrotta Ż, Zanetti - Di Vaio (62. Miccoli), Vieri Ż.
Widzów 7 tys