• Link został skopiowany

TBL. Skibniewski o Polpharmie: Maszyna ruszyła

Polpharma Starogard, która do soboty nie wygrała w Tauron Basket Lidze meczu, nieoczekiwanie pokonała na wyjeździe Anwil Włocławek 84:82. - Anwil nie był przygotowany na naszą zmienną obronę. Widziałem to w sposobie rozgrywania ich akcji, które ja doskonale pamiętam - mówi rozgrywający Polpharmy Robert Skibniewski, który sezon zaczynał we Włocławku.
Robert Skibniewski podczas sparingu Anwilu Włocławek
Fot. Miko3aj Kuras / Agencja Wyborcza.pl

W Anwilu Skibniewski zagrał w dwóch meczach - w sumie, w ciągu 29 minut, zdobył dwa punkty, miał dwie asysty i cztery straty. W trzech spotkaniach w Polpharmie 27-letni rozgrywający grał średnio po 28 minut - rzucał po osiem punktów, miał po cztery asysty i 2,6 straty.

Polpharma zaczęła spotkanie od wyniku 2:12, przegoniła gospodarzy w drugiej kwarcie, straciła przewagę w trzeciej, ale zadała decydujący cios w ostatniej części. Skibniewski zdobył sześć punktów i miał trzy asysty.

Łukasz Cegliński: Jak to się stało, że Polpharma wygrała we Włocławku?

Robert Skibniewski: Naszym ważnym atutem okazały się częste zmiany systemów obrony - trener Zoran Sretenović przed meczem spędził z nami tylko dwa dni, ale pokazał nam, czego będzie od nas wymagał we Włocławku, jeśli chodzi o obronę. To była największa różnica w porównaniu z meczami, które prowadził trener Paweł Turkiewicz.

Czego konkretnie wymagał Sretenović?

- Raz kryliśmy każdy swego, potem stawaliśmy strefą. Zdarzało się, że broniliśmy w sposób mieszany, czyli w tzw. box and one, raz przekazywaliśmy sobie rywali po zasłonach, a raz nie. Widzieliśmy, że Anwil nie był na to za bardzo przygotowany, widziałem to w sposobie rozgrywania ich akcji, które ja doskonale pamiętam. Niedociągnięcia były, ale po dwóch dniach pracy z nowym trenerem możemy być z siebie zadowoleni.

Jakim trenerem jest Sretenović?

- Na razie pokazuje się z bardzo spokojnej strony - nie krzyczy, cierpliwie tłumaczy, widać, że był świetnym rozgrywającym. Stara się uczyć nas czytania gry.

Mecz we Włocławku zaczęliście od wyniku 2:12. Co wtedy powiedział wam trener?

- Wziął czas i wytłumaczył nam, z czego zrobiła się taka różnica punktowa na korzyść rywala. Okazało się, że graliśmy za szybko w ataku, za bardzo nonszalancko. Trener nakazał nam bardziej kontrolować grę w ofensywie i zwracał uwagę na obronę - mówił, żebyśmy grali twardziej, agresywniej i przeciwstawiali się Anwilowi fizycznie.

Czy Sretenović zmienił wam system ataku?

- Pokazał nam dwie bardzo proste zagrywki i wytłumaczył jak mają wyglądać w zależności od zachowań obrońców. We Włocławku graliśmy także dwie zagrywki, które mieliśmy już za trenera Turkiewicza. W sumie w meczu z Anwilem wykorzystaliśmy bodajże pięć schematów.

Zna pan Anwil - co w tej drużynie nie działa?

- Uważam, że gracze są zestresowani. Trener Igor Griszczuk za bardzo chce wszystko kontrolować na boisku. Ma bardzo fajne pomysły na atak i obronę, jest bardzo ambitny, ale czasami koszykarz potrzebuje swobody, wolności. Poza tym każdy z zawodników jest inny, z każdym trzeba inaczej rozmawiać. Jeden lepiej zareaguje na opieprz, drugi zagra jeszcze lepiej jak się go pochwali. W Anwilu przydałoby się trochę psychologii.

Z tym chyba nie ma kłopotu w Polpharmie, która wygląda na odrodzoną. Cztery porażki poszły w niepamięć, jest nowy trener i pierwsze zwycięstwo.

- Od swojego początku w Polpharmie widziałem, że ta drużyna ma bardzo duży potencjał ofensywny i defensywny. Trener Turkiewicz dobrał fajnych graczy na wszystkie pozycje, pomieszał młodość z doświadczeniem, dobrze się uzupełniamy. Powtórzę to, co mówił trener Turkiewicz - że potrzebne jest nam jedno zwycięstwo i ta maszyna ruszy. Ruszyła - zaczęliśmy nowy rozdział, mamy nowe nadzieje. Przez tydzień poznamy trenera Sretenovicia jeszcze lepiej, sam jestem ciekawy, co z tego wyniknie.