Komu Grand Prixy po Grand Prix Belgii

W Grand Prix Belgii mieliśmy po raz pierwszy zobaczyć renault ze słynnym kanałem F. Zobaczyliśmy i okazało się, że jest szybszy od renaulta bez słynnego kanały F. Zobaczyliśmy też ludzką twarz Roberta Kubicy oraz mniej ludzką Sebastiana Vettela.

Złoty człowiek, dla tego, który się mylił

Czyli dla Roberta Kubicy. Człowieczeństwo Kubicy wcale nie było takie oczywiste biorąc pod uwagę jego zimną, bezwzględną skuteczność (oraz strach, zaskoczenie i ładne żółto-czarne mundurki). Po niedzielnym wyścigu wątpliwości już chyba nie ma - Polak popełnił więcej błędów niż chyba w całym sezonie. Po świetnym starcie wskoczył na drugie miejsce, potem dwukrotnie po własnych błędach dawał się wyprzedzać (Buttonowi i Vettelowi). Na zakończenie wyścigu, kiedy jechał po pewne drugie miejsce, źle wjechał na stanowisko w alei serwisowej i dał się wyprzedzić Markowi Webberowi. Co i tak nie zmienia faktu, że Kubica może się cieszyć - samochód wyposażony w kanał F jechał wyraźnie szybciej, długimi momentami na poziomie liderów z McLarena i Red Bulla. Może nie oznacza to, że Polak zacznie nagle walczyć o zwycięstwa w wyścigach, ale wyobraźmy sobie teraz, że w kolejnym wyścigu nie będzie już popełniał takich błędów... No właśnie.

Złoty Dalek, dla tego, który eksterminował

Czyli dla Sebastiana Vettela. Nie macie wrażenia, że Sebastian Vettel zachowuje się, jak przeciętny kosmita w przeciętnym filmie SF (sprawdzić, czy nie ET)? Nie miał litości nawet dla swojego kolegi z zespołu , nic więc dziwnego, że dla uczestników zdarzeń kompletnie z nim niezwiązanych nie miał jej tym bardziej. Prawdopodobnie więcej empatii zobaczylibyśmy, gdyby za kierownicą jego red bulla siedział przeciętny xenomorph . Zamiast niego zobaczyliśmy jednak kierowcę zwanego Baby Schumi i, cóż, dorosły Schumi byłby dumny widząc, jak jego Baby robi z rywalem to, co on robił z Damonem Hillem i Jacquesem Villeneuve'em. Różnica jest jedna - Schumi w pierwszym wypadku takim właśnie manewrem wygrał mistrzostwo, Vettel jak na razie w ten sposób pozbawia się na nie szans. Czy ja napisałem się ''się''? Oczywiście nie tylko, albowiem...

Złoty Pan Brzoskwinia Konserwowa (Thompson) dla tego, któremu spadł na głowę 16-tonowy odważnik

Czyli dla Jensona Buttona. ...pozbawia ich także rywali. Mistrz świata tego wyścigu by nie wygrał - po wyprzedzeniu Kubicy ewidentnie spowalniał stawkę i pracował na zwycięstwo Lewisa Hamiltona. O podium mógł być jednak spokojny. To znaczy- mógłby, gdyby za nim nie jechał niosący śmierć i pożogę Sebastian Vettel. W zasadzie jedyną winą Buttona było to, że szaleńca nie przepuścił - wtedy pewnie spokojnie dowiózłby do mety miejsce trzecie. Button jednak nie dał się zastraszyć, a w odwecie Vettel (ok, bądźmy uczciwi, z niewielką pomocą mokrego toru) zrobił mu z samochodu jesień średniowiecza. Gdyby to był film karate, Button właśnie przekonywałby Pata Moritę , że jest godzien się u niego uczyć.

Złoty kapelusz Burta Reynoldsa dla tego, który uciekał

Czyli dla Lewisa Hamiltona. Hamilton wystartował świetnie, ale i tak wisi Jensonowi Buttonowi coś naprawdę fajnego. To Button zadbał o to, żeby Hamilton mógł po prostu dowieźć zwycięstwo do końca. Kiedy mistrza świata zabrakło - Hamilton miał już kilkanaście sekund przewagi nad Kubicą i w zasadzie święty spokój. No, miałby, gdyby nie dwie rzeczy - po pierwsze, gdyby nie neutralizacja na ostatnich okrążeniach, która jednak w czołówce nie zmieniła niczego. Po drugie - gdyby nie był Lewisem Hamiltonem i nie postanowił dostarczyć wrażeń sobie, kibicom i wszystkim w teamie. Dokonał tego po swojemu - wypadając z toru i niemal rozbijając na bandach. Tylko kilkunastosekundowej przewadze (wiecie, tej, którą załatwił mu Button) zawdzięcza, że spokojnie wrócił na tor i dokończył wyścig.

Złoty Piła z ''Uciekiniera'' dla tego, który przerżnął sprawę

Czyli dla Marka Webbera. Niby zajął drugie miejsce, a jednak wyścig zdecydowanie mu nie wyszedł. Wynik w zasadzie zrobił się za niego sam - po problemach ze sprzęgłem na starcie spadł z pierwszego na piąte miejsce i tylko błędom Vettela oraz Kubicy zawdzięcza to, że ostatecznie wrócił na podium. Webber mimo wszystko chyba nie narzeka - ostatecznie w klasyfikacji generalnej traci do nowego lidera, Hamiltona, tylko trzy punkty. Co i nas powinno cieszyć, bo końcówka sezonu zapowiada się fascynująco.

Piotr Mikołajczyk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.