Jeszcze nie wiadomo, kto zdobędzie tytuł, nie wiadomo, kto zgra w pucharach, nie wiadomo, kto spadnie - kto wie, może właśnie dziś-jutro-pojutrze będziemy świadkami pierwszych rozstrzygnięć, może zobaczymy to na własne oczy i po latach będziemy opowiadać wnukom: ''Widziałem, jak nasza drużyna sięgała po koronę, a odwieczni rywale spadali z ligi''.
A wnuki na to:
- Dziadku, dolphins, Eskimos... Who cares?
Korona Kielce - Legia Warszawa (poniedziałek, godz. 20:00)
Ech, ciekawe jest życie piłkarza Legii - co dzień jakaś nowość. A to ośmiowymiarowa murawa na Konwiktorskiej, a to trybuny wygwizdujące zdobycie przez Legię bramki, a dziś wreszcie - co jeszcze dziwniejsze - trybuny niewygwizdujące, a przeciwnie, bijące brawo i dopingujące w sposób rozśpiewany. Niestety, dopingujące przeciwnika, ale to i tak ciekawostka. Korona broni się przed spadkiem, Legia walczy o puchary (a kto wie - to w końcu nasza Ekstraklasa - może także o tytuł) i teoretycznie powinny być wielkie emocje, ale szczerze mówiąc, kiedy wyobrażam sobie Krzysztofa Gajtkowskiego naprzeciw Dicksona Choto i Jana Muchy... to wolę się skupić na zmianach, jakich dokona trener Sasal w trakcie meczu, bo dokona na pewno i znowu powinno być zabawnie oraz brzemiennie.
Cracovia - Odra Wodzisław Śląski (wtorek, godz. 16:00)
Oba zespoły po XXV kolejce odetchnęły długo, mocno i głęboko, ale jutro czeka je kolejny mecz o wszystko. Odra musi wygrać, Cracovia może zremisować, wygra ten, kto szybciej zlikwiduje zakwasy, a Arkadiusz Onyszko już pewnie wypróbowuje przed lustrem nową broń psychologiczną: uśmiech pt. ''Oczywiście, że się z Ciebie śmieję, Radku, bo też i pudło z dwóch metrów to hohoho! A nawet hehehe''! Sztab Odry przegląda stare nagrania z turniejów snookerowych, kibice Cracovii pocieszają się, że choć na środku ich obrony zagra para Tupalski-Polczak, to na środku obrony Odry zagra para Kowalczyk-Dymkowski, więc nie wiadomo kto ma gorzej, a dla trenera Lenczyka będzie to ekstraklasowy mecz numer 501. I okazuje się, proszę Szanownej Wycieczki, że 501 to numer krakowskiego autobusu pospiesznego, który jedzie przez Plac - oby nie nomen omen - Inwalidów.
Polonia Warszawa - GKS Bełchatów (wtorek, godz. 18:15)
Idealiści mówią, że Polonia zagra o życie, ale GKS zagra o zwycięstwo, bo sport to zdrowie, rywalizacja i duch barona de Coubertina, snujący się po krużgankach. Pesymiści mówią, że Polonia zagra o życie, a GKS Bełchatów i tak ma już sezon z głowy, puchary odleciały w siną dal i szkoda by było na wakacje jechać w gipsie albo z zadyszką. Realiści mówią, że Polonia zagra o życie, a GKS Bełchatów zagra tak, jak działacze zadziałają negocjacyjnie i jeśli propozycje nowych kontraktów będą satysfakcjonujące to zespół uczci to dwunastym zwycięstwem, a jeśli nie będą satysfakcjonujące, to cóż zrobić, gdy Polonia gra przecież o życie. Dawid Nowak doszedł do wniosku, że ile razy strzelał gole, tyle razy łapał kontuzję, więc przestał strzelać, ale na bramkę Sebastiana Przyrowskiego nie trzeba przecież strzelać, żeby wpadło, więc może tym razem Nowak mógłby ucieszyć kibiców? Po lewej stronie pojedynek Jacek Popek kontra Adrian Mierzejewski . Oj, będzie się działo...
Piast Gliwice - Wisła Kraków (wtorek, godz., 18:45)
W tym meczu obie drużyny mają o co grać i nie szkodzi, że cele są deczko rozbieżne, a droga wyboista - ważne, że kierunek słuszny. Piast będzie próbował nie utonąć całkiem, Wisła będzie próbowała nie remisować , bo czym się takie zabawy kończą, można się było przekonać rok temu na przykładzie Lecha, Paweł Brożek będzie próbował trafić do siatki, a Kamil Glik będzie próbował mu w tym przeszkodzić i może postara się bardziej niż przy Macieju Górskim. W bramce Piasta być może znowu zagra młodziutki Tomasz Kasprzik, a napastnicy Piasta będą syczeć w kierunku Mariusza Pawełka: ''Widziałeś? Tomek takie piłki łapie. I nie potyka się o obrońców, widziałeś''?
- A widzicie, że Pawełek jest kontuzjowany i siedzi na ławce? - krzyknie wtedy trener Wieczorek, odganiając zawodników od linii bocznej, podczas, gdy zdezorientowani wiślacy bramki nie strzelą, bo będą sądzili, że mecz się jeszcze nie zaczął.
Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław (wtorek, godz. 20:45)
Oba zespoły mają coś do udowodnienia, osiągnięcia i zrekompensowania kibicom. Zagłębie będzie broniło tytułu drużyny niepokonanej w rundzie wiosennej i próbowało zmazać plamę nudy po meczu w Białymstoku. Śląsk będzie udowadniał, że ma napastników, a dziennikarze jednak nie mają racji i po raz kolejny będzie próbował wygrać na wyjeździe. Teoretycznie wszystko jest możliwe, ale pewne jest tylko jedno - trener Tarasiewicz przy linii bocznej będzie szalał, biegał, krzyczał, skakał, gestykulował i sprowadzał arbitrów na drogę regulaminowej cnoty, a trener Bajor będzie udawał, że kompletnie nie rozumie, o co chodzi i w czym problem. W meczu z Bełchatowem najlepszym atakiem Śląska była obrona, a że najlepszą obroną jest atak, może by tak zaryzykować i zagrać stylem 1-2-4-4?
Ruch Chorzów - Polonia Bytom (środa, godz. 16:30)
Parę linijek wyżej napisałem, że to nasza Ekstraklasa i wszystko jest możliwe, ale po meczu Ruchu z Lechią jakoś trudno mi uwierzyć, że Ruch mógłby jeszcze powalczyć o tytuł. Puchary są jednak ciągle w zasięgu chorzowskiej nogi, a jeśli Polonia zagra kolejny mecz w stylu ''Przyjmij, drogi gościu i ty, droga nasza małżonko gościa, te trzy nagie punkty'', to Artur Sobiech nie będzie musiał się męczyć celowaniem, bo bytomianie załatwią wszystko za niego. Jedyna nadzieja w tym, że to jednak śląskie derby i może z kącika wyjdzie takie małe, kudłate, ukłoni się nóżką i powie: ''Na imię mom Ambicja i pierona, dejcie ta bala, to wom pokoża jak się szpila''!
Lech Poznań - Lechia Gdańsk (środa, godz. 18:45
Lech i Lechia - brzmi to trochę jak starosłowiańska wersja bajki o Jasiu i Małgosi. W roli piernikowej chatki wystąpi nowy stadion Lecha, a w roli Baby Jagi - arbiter, który nieustannie będzie upominał Tomasza Dawidowskiego i Bartosza Bosackiego, że to już ostatni raz, a przy kolejnym faulu niegrzeczne dzieci pójdą do pieca na trzy zdrowaśki, chyba że ktoś woli czerwoną kartkę, to prosię upsiejmie. Pytania dnia: czy Robert Lewandowski ma jeszcze głowę do grania, czy myśli tylko o nowym kontrakcie, czy Semir Stilić naprawdę pogodził się z pozostaniem w Lechu i kto zatrzyma Sławomira Peszko (przy czym w tym przypadku niekoniecznie chodzi o transfer, a bardziej o obrońców Lechii). Trener Kafarski będzie usiłował przekonać zawodników, że sezon się jeszcze nie skończył i kto wie, może mu się to uda, a Piotr Wiśniewski będzie chciał się zrehabilitować za pudło w meczu z Ruchem, więc może pudłować jeszcze bardziej. Marko Bajić nie zagra, bo w meczu z Ruchem wyręczył Babę Jagę i zjadł się sam.
Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia (środa, godz. 18:45)
Ósme spotkanie w XXVI kolejce i ósme spotkanie ''o coś''. Jak tu nie kochać Ekstraklasy? Jagiellonia już niemal pewna utrzymania, ale Arka walczy o życie i o to, żeby kibice się z niej nie śmiali. Zarost trenera Pasieki jest coraz dłuższy i smutny jak gra gdyńskiej obrony. Arka musi wygrać, więc przed trenerem decyzja czy zagrać parą Tshibamba-Mawaye, czy może jednak lepiej rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady. Napisałbym, że Tomasz Frankowski może zbliżyć się w klasyfikacji strzelców do Teodora Anioły, ale ile razy to napiszę, tyle razy Tomasz Frankowski nie strzela. Choć z drugiej strony kiedy nie piszę, nie strzela także, więc co różnica? Trener Probierz jest podwójnie ''pro'', gra Arki jest ostatnio podwójnie ''anty'', a meczowe sympatie ''Poligonu'' można określić jako ''pro-krypto-anty-krypto-pro''.
''Poligon'' w ''Wygraj Ligę''
Osiągnięcia ''poligonowych'' drużyn w ostatniej kolejce były tak imponujące, że Rada Zakładowa podjęła uchwałę o tymczasowym pławieniu się w sukcesie i niedokonywaniu zmian. Na ręce zawodników, trenera i prezesa zostały skierowane gratulacje, na ich ramiona - pełne protekcjonalnej satysfakcji klepnięcia , a plan na XXVI kolejkę zamyka się w prostym jak konstrukcja cepa stwierdzeniu: ''No, dobrze, wicie, dobrze i tylko tak dalej''. Rywalizacja w czołówce tabeli prywatnej ligi ''poligonowej'' nabiera rumieńców: czy Brzuschorzeski powiększą przewagę nad peletonem? Czy prezes bercello znowu będzie miał trzy drużyny w pierwszej dziesiątce? Czy Pędzące Imadła wyprzedzą Nawałnicę CF i czy Czarne Bobki będą lepsze niż Ziemniaki? Dziewięćdziesiąt sześć drużyn, pięć kolejek do końca, 96 dzielone przez 5 równa się 19,2, ale za to 96 razy 5 równa się 480 i czyż to nie jest dowód na potęgę matematyki?
Nie, chyba nie jest.
Andrzej Kałwa
Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.