• Link został skopiowany

Pierwsza piątka tygodnia NBA według Z Czuba

W siódmym tygodniu sezonu 2009/2010, nauczyliśmy się m.in. czegoś o zbrodni i karze i że czasem karą może być źle wyegzekwowana nagroda. Oto kolejny odcinek naszego stałego cyklu o lidze, w której Jud Buechler w koszulce innej niż Chicago Bulls, zdarzał się.

LeBron James (Cleveland Cavaliers)

W meczu przeciwko Thunder, King James ustanowił swój punktowy rekord sezonu aplikując Kevinowi Durantowi i jego kolegom 44 punkty. Dwa z nich LeBron zdobył po przechwycie i rzucie kelnerskim z faulem. I wziął frytki do tego.

Jamesowi uchodzi na sucho wiele, ale kradzież frytek do ''wiele'' najwyraźniej nie należy, albo po prostu karma, o ile nie należy poddawać w wątpliwość jej sposobu prowadzenia się, nie kibicuje Cavs. W każdym razie jak LeBron kibicowi, tak karma kukiełkowemu LeBronowi (tak, MVPuppets wróciły... yay?)

Andray Blatche (Washington Wizards)

GETTY IMAGES/Gregory Shamus

Z cyklu ''przybij piątkę albo umrzyj próbując'' : Andray Blatche i Dominic McGuire.

Prawidzwe problemy Wizards nie leżą jednak w tym co robią schodząc z parkietu, ale w tym co robią na niego wchodząc. Washington przegrał ostatnio sześć kolejnych spotkań kolejno różnicą dwóch (Raptors), czterech (Pistons), dwóch (Celtics), jednego (Pacers), dwóch (Clippers) i trzech (Kings) punktów. Ci, którzy widzieli te spotkania twierdzą, że Wizards wykazywali się za każdym razem niesamowitą kreatywnością w wymyślaniu sposobów na poniesienie porażki. ESPN doszło do wniosku, że należy się im chwila odpoczynku od łamania głowy, a do uruchomienia swojej wyobraźni zaprosili czytelników (płatnego) dodatku internetowego ''Insider'' - każdy z nich może nadesłać wymyślone przez siebie zagranie rozpoczynające się od wrzutu piłki z autu. Najlepsze (ocenione i wybrane przez panel ekspertów ESPN) zostanie przekazane Flipowi Saundersowi i (być może) wykorzystane w czasie meczu. Gdzieś tam Eddie Jones wyjmuje kartkę, ołówek i po chwili gryzienia jego końca, zaczyna z lekko wysuniętym językiem skrobać coś na papierze...

DeSagana Diop (Charlotte Bobcats)

Nawet jeśli Marcin Gortat w tym sezonie nie gra najlepszej koszykówki w swoim życiu, nie musimy się obawiać, że w obliczu jego nowego kontraktu, ktoś nazwie go najbardziej przepłacanym centrem w NBA, chociażby dzięki Diopowi. DeSagana, który za bieżący, dziewiąty w swojej karierze, sezon zgarnia 6 milionów dolarów, gra tak mało jak nigdy dotąd. Wystąpił jedynie w sześciu dotychczasowych meczach Bobków, i to średnio po 2 minuty z małym hakiem . W żadnym z tych sześciu spotkań nie zdobył punktów (ani nie zebrał piłki) i jest obecnie zawodnikiem, który rozegrał najwięcej bezpunktowych minut w tym sezonie. Diop jest spośród czynnych zawodników liderem w najnowszej historii NBA pod względem ilości meczów kończonych bez dorobku punktowego (206). Tuż przed nim jest Ryan Bowen (207), ale on został w listopadzie zwolniony przez Oklahomę, wypada więc z tej rywalizacji. Liderem spośród wszystkich graczy jest stary znajomy z Bulls, Jud Buechler (256).

Brian Scalabrine (Boston Celtics)

Kiedy próbowaliśmy Was nieśmiało namówić na głosowanie na Polskiego Młota w wyborach do All Star Game, podaliśmy 10 mniej lub jeszcze mniej poważnych powodów. Dziennikarze z jednej z bostońskich stacji radiowych (jak podaje Ball Don't Lie ) namawiają słuchaczy na głosowania na Briana Scalabrine podając tylko jeden powód - jeśli bladolicy i rudowłosy rezerwowy Celtów uzbiera 250 tysięcy głosów, to obiecał zafundować sobie podczas Weekendu Gwiazd opalanie natryskowe. Decyzja na kogo poświęcić swój głos należy więc do Was. Jeśli o mnie chodzi... sorry Marcin, są na tym świecie widoki, które się patriotom nie śniły ...

Brad Miller (Chicago Bulls)

GETTY IMAGES/Elsa

Pamiętacie ubiegłoroczną serię playoff między Bulls i Celtics ? No właśnie, któż mógłby zapomnieć? A pamiętacie brutalny faul Rajona Rondo na Bradzie Millerze w końcówce dogrywki meczu numer 5 (i przestrzelone obydwa osobiste centra Bulls, które mogły doprowadzić do drugiej dogrywki)? Brad Miller pamięta.

Choć tytuł brutala tygodnia wędruje zdecydowanie do Devina Harrisa za tę akcję:

Oto co robi z ludzi 2-24...

...aaaa skoro już wspomniałem Rajona Rondo, czas na Rajon Rondo Free Throw Watch. Od czasu gdy pisałem po raz ostatni o skuteczności obrońcy Celtów na linii rzutów wolnych, doszło w tej materii do dramatycznej poprawy. Niestety dramatyczny był także procent celnych osobistych sprzed dwóch tygodni (38,5), dlatego obecny (52,1) sprawia, że Rondo nadal jest na dobrej drodze do ustanowienia rekordu najgorszej skuteczności z rzutów wolnych wśród guardów (55,7).

Retro gracz tygodnia: Ledell Eackles

W nowym poddziale ''Pierwszej piątki tygodnia'' będziemy przy pomocy wehikułu czasu napędzanego energią kinetyczną wytworzoną poprzez tik Mahmouda Abdul-Raufa, przenosić się do NBA z lat 90. ubiegłego stulecia i przypominać pokrótce sylwetki jej bohaterów. Ale nie tych głównych, o których pamięć trwać będzie wiecznie, tylko tych z drugiego planu, o których pamięć definiuje tamten złoty czas dla koszykówki zaoceanicznej i jej kibiców w naszym kraju. W końcu w internecie nostalgia sprzedaje się równie dobrze co seks.

GETTY IMAGES/Brian Bahr

Ledell Eackles był koszykarzem, który łączył w sobie najgorsze cechy, żeby nie szukać daleko, Eddy'ego Curry'ego i Larry Hughesa (chwila dla kibiców Knicks, żeby przestali się pocić) - był otyłym, leniwym guardem i gdyby na początku lat 90. internet był tak popularny jak teraz, ktoś zrobiłby o nim taką stronę . Innymi słowy Ledell nie spotkał rzutu, którego by nie oddał, a jeśli spotkał, to go zjadał. Potrafił się jednak rozgrzać i zdobywać punkty seriami i kibice Bullets mogliby w spokoju egzystować obok tych nieco szerszych w tyłku 13 punktów na mecz, gdyby nie jego zachowanie poza parkietem. O Ledellu powiedzieli:

- trener Wes Unseld po 37 punktach Ledella przeciwko Milwaukee i jednocześnie na temat jego obowiązkowości:

Z Ledellem nigdy nic nie wiadomo. Jutro może nawet nie zdążyć na drużynowy autobus.

- Jim Nash - GM Bullets w 1990 roku, kiedy Eackles zażądał nowego kontraktu wyższego niż m.in. kontrakt Birda, Drexlera, czy Malone'a (i na równi z Jordanem) a gdy klub się nie zgodził postanowił odsiedzieć sezon:

Trafialiśmy do loterii draftu przez ostatnie dwa lata z Ledellem. Trafimy tam też bez niego.

Po niesławnych negocjacjach, Eackles wrócił na 67 meczów swojego trzeciego sezonu w NBA (90/91) z niższą o ponad połowę dwuletnią umową i sporą nadwagą. Nadal zdobywał po 13 punktów z ławki, ale w 1992 roku Bullets mieli już dość i dali swojemu obrońcy odejść. Eackles trafił do ligi CBA, ale nadal nie chciało mu się trenować, może dlatego w ciągu roku dwa razy był transferowany - z Grand Rapids Hoops do Rapid City Thrillers, a stamtąd do Oklahoma City Cavalry. Potrzebował jeszcze roku aby zmądrzeć i zrzucić kilka kilogramów, i w 1994 roku wyruszył jeszcze raz na podbój NBA, co zaowocowało kontraktem z Miami Heat. W pierwszym meczu przeciwko Bullets, zaaplikował starej drużynie 22 punkty w 26 minut. To był pewnie jeden z powodów, dla których ekipa z Waszyngtonu postanowiła dać mu jeszcze jedną szansę w sezonie 95/96, ale po 55 meczach i średnio 8,6 punktów Eackles znów znalazł się poza NBA. I jeszcze raz powrócił po rocznej przerwie (w 1997) i znów do drużyny stołecznej, występującej już jako Wizards. To było jednak już ostatnie podejście 31-latka do NBA. Po sezonie zakończył karierę, obecnie pracuje w biurze klubu, z którym trzykrotnie się rozstawał i trzykrotnie do niego powracał.

Nadal lubi jeść.

kostrzu

Komentarze (0)

Pierwsza piątka tygodnia NBA według Z Czuba

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!

Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).