Wieszcz

Gdyby dzieje się źle, gdy nadziei już brak, ważniejsi nawet niż żołnierze są artyści, poeci. Ci, którzy podtrzymają tradycję, którzy uchronią naród przez raną nieuleczalną, bo zadaną nie ciału, ale duszy.

Na szczęście, mamy w polskiej piłce poetów. Oto wiersz autorstwa Dariusza Szpakowskiego i Andrzeja Juskowiaka, który kongenialnie na polski przetłumaczył Paweł (Seta) - stokrotne dzięki - a którego...

PREMIEROWE WYKONANIE - POSŁUCHAJ

...odbyło się w środę w Mariborze. Poemat, którego nie będziemy komentować, gdyż wobec wielkiej poezji wszelkie słowa są małe.

***

Chęci nie wystarczą, kiedy umiejętności nie ma... Nie ma umiejętności, bo nie ma podstawowych cech motorycznych, a mianowicie nie ma szybkości... Może jest i wytrzymałość, ale nie ma woli walki. Ta rodzi się kiedy się czuje, że ma się ''power'', a tego ''poweru'' Polacy nie mieli, ani w spotkaniu z Irlandią, ani w dzisiejszym meczu ze Słowenią...

(...)

I jedenaście minut do końca...

(...)

''Z głową i sercem'' apelowała słoweńska prasa, ale mając ułatwione zadanie... bo nie miała rywala, nie byliśmy dzisiaj nim! Jeśli chodzi o polski zespół.

(...)

No i odnotujemy pierwszą porażkę Polski ze Słowenią, po dwóch zwycięstwach i dwóch remisach.

(...)

Ale proszę... jeżeli jest troszkę zaangażowania, jeżeli jest dynamiczniejsze wyjście, od razu jest efekt tego!

(...)

Całe nieszczęście zaczęło się w momencie kiedy nie wpisano w umowę klauzulę przedłużenia umowy z Leo Beenhakkerem jednego zastrzeżenia... ''jeżeli nie wyjdziecie z grupy i tego Pan nam nie zagwarantuje - kończymy kontrakt'' ...takiej klauzuli nie było i Leo B kontynuował związek, który już chyba się wypalił.. Gdzieś to małżeństwo trwało nie z rozsądku, a z musu!

...im dłużej tym gorzej...

Zaczęliśmy od remisu ze Słowenią... grając bojaźliwie, w dodatku jednym napastnikiem.

Pojechaliśmy do San Marino... i kto wie, Andrzej, co by było, gdyby Fabiański nie obronił rzutu karnego... w marnym stylu wygraliśmy pierwsze wyjazdowe spotkanie. Okazało się że to jest jedyne zwycięstwo biało-czerwonych w tych eliminacjach Mistrzostw Świata na wyjeździe...

Potem nastąpiło przebudzenie i przywrócenie nam wiary po ładnym meczu, ale ze słabo grającymi Czechami... Troszkę była to zasłona dymna... Wierzyliśmy że można...

Później - fatalne błędy Boruca w wygranym meczu w Bratysławie sprawiły, że szansa awansu oddaliła się, a kiedy Boruc puścił piłkę, fatalnie interweniując gdzieś... no... stremowany występem w Belfaście... te nasze szanse zmalały do minimum...

Niektórzy mówili, że już wtedy odebrałem je Polakom... Ale nie chciałem żeby tak było, choć nie wierzyłem, że coś się zmieni...

Spotkanie z Grecją, troszkę dało nam nadziei, chociaż dalecy byliśmy od zachwytu...

W efekcie, w fatalnej grze z Irlandią, takiej ambicji w końcowej części gry zremisowaliśmy... I jak powiedział słusznie po tym meczu Michał Żewłakow, szanse na awans były iluzoryczne.

Zespół się nie przebudził, nie było zespołu... Nie było woli walki, dynamiki, szybkości... Nie było drużyny takiej, jaką pamiętamy z eliminacji Mistrzostw Europy...

Leo B. zapowiadał, że wyjdziemy z drewnianych domków... że będzie ''international level''... że przejdziemy na jasną stronę księżyca... Gdzie jesteśmy dziś, wszyscy widzimy...

Pożegnanie z Afryką jest żenujące w wykonaniu Polaków, bo można się żegnać z finałami Mistrzostw Świata, ale po walce, której w polskiej drużynie nie widzieliśmy...

Chęci to zbyt mało, kiedy umiejętności nie staje... To jest tyko fragment większej całości - rozpocznie się narodowa dyskusja, bo przecież jeśli mamy rozpoczynające się rozgrywki, Champion's League czy Ligi Europejskiej, dawnego Pucharu UEFA... i nie mamy po raz pierwszy w historii żadnego przedstawiciela polskiego klubu... no to ten marazm pogłębia się...

Zarzuty, że nie ma myśli szkoleniowej, myślę, że może trzeba zmniejszyć naszą ligę, wzmóc konkurencję, ale na pewno nie ma sensu tkwić dalej przy tym, co jest...

Kontrakt Leo Beenhakkera wygasa oczywiście po dwóch spotkaniach... Pytanie - czy ma on prowadzić reprezentację i wypić piwo naważone do końca? Czy też ktoś zmusi go do dania szansy młodym zawodnikom, bo trzeba myśleć o przyszłości, czyli o 2012 roku - finałach Mistrzostw Europy, bo te mamy zagwarantowane, ale nie będziemy grali żadnego meczu o stawkę oprócz tych dwóch spotkań, które są przed nami...

Żal, bo przecież w dwóch ostatnich Mundialach byliśmy! Żal, bo po tych Mundiali awansowaliśmy po fascynujących spotkaniach, za kadencji Jerzego Engela czy Pawła Janasa.

To że rozczarowaliśmy w Finale... (szansa na czwartą bramkę) ...to już zupełnie fragment innej opowieści.

Coś jest dziwnego i trzeba to zmienić...

Leo Beenhakker... nie było mu po drodze z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, kiedy obwiniał o wszystko działaczy na czele z Antonim Piechniczkiem...

To było dość uwłaczające, kiedy trenerowi, który dwukrotnie zagrał z Polską w finałach Mistrzostw Świata, zarzucał brak kompetencji.

Leo Beenhakker nie wygrał żadnego meczu, prowadząc Holandię, Trynidad i Tobago i polską reprezentację w finałach Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy...

Widzieliśmy w nim ''Zbawcę''... był nim... no... był tym pierwszym, który zaawansował (??) Polskę do finałów Mistrzostw Europy.

Ale dziś, ani jemu, ani polskiej reprezentacji nie po drodze... coś się wypaliło... w tym kontakcie... nie ma już motywacji... apelowanie do profesjonalizmu nic nie daje... jesteśmy nigdzie... jesteśmy w tym miejscu, w którym byliśmy gdy Leo Beenhakker obejmował polską kadrę...

(...)

...Andrzej, ale chyba już to wszystko było dla niego obojętne... Pojechał do Rotterdamu, pojechał do Belgii... Nie zajmował się, nie obserwował ligi, nie próbował ściągnąć młodych graczy... Owszem, kontuzjowani - Wasilewski, kontuzjowany Jeleń, kontuzjowany Garguła, nie ma Boguckiego, no ale to w niczym nie tłumaczy.. Są młodzi ludzie po których może trzeba było sięgnąć, jak choćby po Małeckiego... Może trzeba było wcześniej zaryzykować z Garncarczykiem... Może trzeba było postawić na Rzeźniczaka... Może trzeba było sprawdzić Głowackiego, do którego stracił zaufanie po zaledwie jednym meczu z Finlandią...

Nie ma specjalnie dużego wyboru, ale jeśli jest ''feeling'', jeśli jest czucie, jeśli są chęci... Widać że tego w polskiej drużynie nie ma...

Graliśmy jak wypaleni... graliśmy żenująco... Nic nie tłumaczy takiej postawy... Nawet samo zaangażowanie, które dziś było po prostu mizerne...

Żal było patrzeć na to Żegnamy się w żenująco słabym stylu...

(Andrzej: ze wstydu to można by się schować do drewnianego domku)

Powiem szczerze, że dawno nie widziałem tak słabo grającej Reprezentacji Polski. To nie tylko w tym dzisiejszym meczu, ale także w tym meczu z Irlandią... Własna publiczność, 40 tyś. ludzi, wielkie oczekiwania, fantastyczna atmosfera, pragnienie, marzenie uszczęśliwienia gdzieś tych kibiców... I taki marazm, marazm, marazm, który nic nie wnosi, nic nie daje, tylko wciąż jesteśmy rozczarowani, zdegustowani...

Choć jak kibice - wierzymy, że coś się zmieni... Musi się zmienić bo gorzej już być nie może.

(Andrzej: Tak, a miało by lepiej. Te słynne powiedzenie Beenhakkera, że krok po kroku, że będziemy coraz lepiej grać... że już mamy ''international level''... tego nie było widać, postępu nie było widać... nie ma myśli w grze naszego zespołu)

Pytanie - czy Leo Beenhakker ma do końca wypełniać swoje obowiązki, bo zapłacić trzeba będzie... wypełnić kontrakt do końca października... już oddać ster reprezentacji innemu szkoleniowcowi... (szansa Ebiego Smolarska na pożegnanie golem...)

Za chwilę Szkot zakończy mecz w Mariborze, w którym Słoweńcy nie przegrywają, pokonując dzisiaj Reprezentację Polski 3:0

(...)

Nie zamierzam pastwić się nad Polakami, bo myślę że to nie jest ich wina... Ciekaw jestem czy Leo Beenhakker tę porażkę i to że nie awansowaliśmy weźmie na siebie, czy też znowu zacznie nam tłumaczyć, że po prostu mamy kompleksy... że nie potrafimy grać... że Polacy nie zrealizowali tego co nakreślił...

Ale gdzieś - Panie Trenerze - odpowiada Pan za to, że zespół wygląda tak, jak wygląda... dziś w Mariborze, czy w Chorzowie 4 dni temu...

Jestem z Biało-Czerwonymi od wielu lat i zawsze przykro komentuje się takie mecze, ja ten dzisiejszy... kiedy jesteśmy kompletnie bezradni, w grze, w pomyśle, w zasadzie... we wszystkim...

I to nie jest tak, że z tej reprezentacji nic nie można wykrzesać... Po korektach, zmianach, po podziękowaniu kilku piłkarzom i po wprowadzeniu innej grupy...

To wszystko jest fragment większej całości... - korupcji w polskim ''footballu''... - bezsensownej decyzji przedłużenia kontraktu z Beenhakkerem... braku rywalizacji w polskiej lidze...

...Ale to temat na inne opowiadanie, nie podsumowywanie pożegnania z finałami Mistrzostw Świata w RPA...

Ale nie zasłużyliśmy... ...z taką grą, jak w ostatnich dwóch spotkaniach... Nie zasłużyliśmy... bo wygraliśmy tylko na wyjeździe z San Marino... u siebie wygraliśmy z Czechami i u siebie z San Marino. Zremisowaliśmy ze Słowenią, przegraliśmy ze Słowenią... Przegraliśmy ze Słowacją.. Przegraliśmy dwukrotnie z Irlandią Północną...

Tak grając i zdobywając tak mało punktów nie ma co marzyć o tym, by skompromitować się - bo jeślibyśmy awansowali, nie wiem czy nie kończyłoby to się tak, jak kończyło się to ostatnimi czasy w finałach Mistrzostw Świata.

Z Mariboru... po krajobrazie... trudno powiedzieć czy po bitwie... po bezradności, nicości, żegnają Państwa...

Andrzej Juskowiak i Dariusz Szpakowski

A oto bootleg z premierowego wykonania:

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.