Pekao Szczecin Open. Czas Janowicza

Pekao Szczecin Open może być dla Jerzego Janowicza jednym z ostatnich turniejów rangi challengera. Ponadwumetrowy łodzianin zaserwował tu piłkę z prędkością 251 km na godz. - równie szybko, jak Ivo Karlović uznawany za najmocniej serwującego na świecie.

W czwartek Janowicz serwował nieco wolniej (248 km na godz.), ale za to grał znacznie lepiej i awansował do ćwierćfinału szczecińskiej imprezy.

Dokonanie Polaka we wtorkowy wieczór, podczas pierwszej rudny i meczu z Yannickiem Mertensem wywołało sporo zamieszania w tenisowym światku. Według publikacji oficjalnego wydawnictwa ATP - "Media Guide 2012" notującej najszybsze serwisy mierzone od 1990 r. najlepszy wynik należał do Ivo Karlovicia, który w marcu 2011 r w meczu Pucharu Davisa z Niemcami zaserwował z prędkością właśnie 251 km na godz.

Czyżby Polak wyrównał w Szczecinie ten rekord.

- Na pewno mamy urządzenia do pomiaru prędkości serwisu, posiadające wszelkie wymagane przez ATP atesty. Wszystko wskazuje na to, że było to uderzenie równe z tym, które wykonał Chorwat - mówi Jakub Kowalski, szef biura prasowego Pekao Szczecin Open.

Jeszcze dziś osoba odpowiedzialna za obsługę kortowego radaru prędkości zgrała dane zapisane przez urządzenie na korcie centralnym.

Jednak rekordem świata serw Janowicza raczej nie będzie, bo w maju tego roku, podczas challengera w Pusanie (Południowa Korea), piłka uderzona rakietą przez Australijczyka Samuela Grotha wystrzeliła z prędkością 263 km na godz. W tym samym meczu Groth serwował również z prędkością 255,7 i 253,5 km na godz.

Wynikałoby z tego, że Polak w tej chwili byłby umieszczony z Karloviciem ex-equo na drugim miejscu - jeśli rekordowe uderzenie ze Szczecina zostanie uznane przez ATP. Problemem może być to, że serwis nie był wykonany na turnieju najwyższej rangi uznawanej przez tenisową organizację, a wiele challengerów nie mierzy prędkości serwisu.

Na samym tenisiście rekordowe uderzenie nie zrobiło jakiegoś szczególnego wrażenia: - Nie zwracam na takie rzeczy uwagi podczas gry, chyba, że słyszę jakieś szmery na trybunach, wtedy spojrzę na odczyt prędkości - mówi łodzianin, a pytany o to, jak się robi, by tak mocno uderzyć odpowiada żartobliwie: - Najważniejsze, to szarpnąć z bara.

Niestety w pierwszej rundzie serwis był mocny, ale poza tym - jak przyznał Polak - nie czuł ani bekhendu, ani forhendu.

- Od dwóch miesięcy nie grałem na korcie ziemnym i nie jestem przyzwyczajony. Mam nadzieję, że ten mecz pierwszej rundy, odpoczynek i środowy trening sprawią, że w czwartek zagram znacznie lepszy mecz - tłumaczył się.

Słowa dotrzymał. W meczu drugiej rundy z Artemem Smirnowem z Ukrainy zaprezentował dużo większy repertuar precyzyjnych uderzeń. Asów serwisowych nie miał tylu, co w pierwszej rundzie (dziś 1, we wtorek 15!), ale za to imponował precyzyjnymi uderzeniami pod końcową linię oraz dropszotami, które zmuszały rywala do sprintów - najczęściej kończących się niepowodzeniem.

- Dziś już było znacznie lepiej, poczułem adrenalinę gry i myślę, że w piątek zagram swój najlepszy tenis - komentował pewną wygraną ze Smirnowem, który w poniedziałek wyeliminował z turnieju Michała Przysiężnego.

Janowicz zapewne już nie długo będzie miał wiele szans na poprawie swojego wtorkowego wyniku w imprezach o randze wyższej niż szczecińska. Challenger Pekao Szczecin Open może być bowiem jednym z ostatnich turniejów tak niskiej rangi, w jakim łodzianin bierze udział.

Po świetnych wynikach w połowie roku - trzech wygranych challengerach oraz awansie do turnieju głównego na Wimbledonie oraz dotarcie tam do trzeciej rundy turnieju głównego, Jerzy awansował na 85. miejsce w świecie. Na US Open już zagrał bez konieczności startu w eliminacjach. - Ponadto do obrony mam w tym roku zaledwie 20 punktów i jeszcze sporo startów. Moje miejsce może się jeszcze poprawić - mówi zawodnik.

Kalendarz na przyszły sezon łodzianin zapewne zbuduje na turniejach o randze wyższej niż challengery, gdzie można zarobić znacznie więcej punktów i pieniędzy.

Środowe wyniki:

Inigo Cervantes (Hiszpania) - Andrei Gołubiew (Kazachstan) 6:4, 6:1 Jonathan Dasnieres de Veigy (Francja) - Jan Mertl (Czechy) 6:4, 6:2 Simon Greul (Niemcy) - Alessandro Gianessi (Włochy) 6:2, 4:6, 6:3 Jerzy Janowicz(3, Polska) - Artem Smirnow (q, Ukraina) 6:3, 6:1

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.