Ciastoń prosto z Wimbledonu na blogu i twitterze ?
Broniąca tytułu Venus na drodze do półfinału to przeszkoda nie do przejścia?
Agnieszka Radwańska : - Jakoś ciągle mam w Wimbledonie pecha. Zawsze gra mi się tutaj najlepiej, ale w ćwierćfinale albo trafiam na Serenę albo na Venus, a jak nie na siostry Williams, to na Kuzniecową. Venus? Wiadomo - wielka mistrzyni, broni tytułu, wygrała tu pięć razy, trawa to jej ulubiona nawierzchnia. Jeśli trafia z serwisem, właściwie nie da się jej zatrzymać. Zresztą obie siostry grają podobnie, uderzają bardzo mocno, dominują. Ostatni raz z Venus grałam chyba na US Open...
Nie, to nie było US Open...
- To znaczy w Miami...
...też nie.
- Ojej, faktycznie! Ostatnio w Rzymie, w tym roku. Trochę już mi się mieszają te mecze (śmiech). Moje pojedynki z Venus wyglądały różnie. W Miami na twardej nawierzchni było sporo walki, a w Rzymie prawie wcale. We Włoszech nie czułam się dobrze. Byłam wtedy bardzo zmęczona poprzednimi rundami.
Przeczytaj cały wywiad z Agnieszką Radwańską ?