• Link został skopiowany

Po kolejnym śmiertelnym wypadku na biegowej imprezie. Dyrektor MW: Obawiam się o wizerunek maratonów w Polsce

Nie jestem za tym, żeby zmuszać biegaczy do chodzenia do lekarzy po zaświadczenia lekarskie. Takie dokumenty zazwyczaj są niewiele warte, można je łatwo zdobyć. To nie rozwiąże problemu - uważa Marek Tronina, organizator Maratonu Warszawskiego
FRANCISZEK MAZUR

Podczas 18. Poznań Maratonu jeden z biegaczy zmarł na trasie. W okolicach 40. kilometra zawodnik zasłabł i przewrócił się. Mimo natychmiastowej pomocy medycznej i przewiezienia do szpitala, uczestnik zmarł. To nie pierwszy zgon w historii poznańskiego maratonu. Pięć lat temu na trasie zmarł 36-letni mężczyzna. Pod koniec września do tragedii doszło również podczas Maratonu Warszawskiego, jednych z największych zawodów biegowych w Polsce.

Damian Bąbol:  Dlaczego kolejna impreza biegowa zakończyła się tragedią?

Marek Tronina, dyrektor Maratonu Warszawskiego: Śmierć zawodnika na Maratonie Warszawskim to pierwszy tak tragiczny przypadek na wszystkich imprezach, które organizuje nasza fundacja. Owszem, zdarzały się zasłabnięcia wśród biegaczy, wielokrotnie spowodowane brakiem rozsądku takiej osoby. Ktoś nie zjadł śniadania przed startem, a później na trasie odcięło mu prąd. Informacja o zgonie biegacza bardzo nas dotknęła. Po takich wydarzeniach trudno cieszyć się wysoką frekwencją, czy dobrym wynikiem zwycięzcy.

Podczas ostatniej edycji nasze służby zareagowały błyskawicznie. Łączna liczba wolontariuszy harcerskich i ratowników na trasie wynosiła 40 osób. 15 zespołów Meditrans obsługiwało trasę pod kątem medycznym. Wszyscy byli wyszkoleni w kurs pierwszej pomocy.

Wiadomo coś więcej o przyczynach śmierci biegacza podczas Maratonu Warszawskiego?

- To był 56-letni mężczyzna, który już kilka razy startował w zawodach biegowych. Zasłabł na 38. kilometrze. Doszło do ustania pracy układu oddechowego. Tuż za nim biegł inny biegacz, nasz wieloletni "pacemaker", który od razu rozpoczął próbę reanimacji. Po kilku minutach przyjechało pogotowie, ale nic nie dało się zrobić. Zmarł na rękach osoby, która udzielała pierwszej pomocy.

Polka walczyła do końca, metę przekroczyła na kolanach! [ZDJĘCIA]

Czy da się zapobiec śmiertelnym wypadkom na imprezach biegowych?

- To jest chyba niemożliwe. Zdarza się, że piłkarze też doznają zawałów serca na boisku. A to zawodowi sportowcy, poddawani szczegółowym badaniom. To jak można zaradzić śmiertelnym przypadkom na wielotysięcznych maratonach, w których uczestniczą głównie amatorzy?

Badania lekarskie powinny być obowiązkowe?

- Wcale nie jestem za tym, żeby zmuszać ludzi do chodzenia do lekarzy po odpowiednie zaświadczenia. Takie dokumenty zazwyczaj są niewiele warte, można je łatwo zdobyć. To nie rozwiąże problemu. Jedyne, co możemy zmieniać, to mentalność i świadomość. Warto informować i zachęcać ludzi, którzy planują biegać maratony, żeby chociaż raz w roku dokładnie się przebadali. Dzięki temu zminimalizują ryzyko i dowiedzą się, czy przypadkiem wysiłek w postaci biegania na długich dystansach jest dla nich w ogóle wskazany.

Nie można teraz dać się wplątać w antybiegową narrację. Już słychać głosy, że maratony to zło i udział w nich grozi śmiercią. Biegi na dystansie 42,195 km odbywają się na całym świecie, startują w nich miliony osób. Ułamek promila kończy się śmiertelnie.

Maraton to ekstremalny dystans.

- Zgadza się, ale nawet na krótszych biegach np. na 10 km, dochodziło do śmiertelnych wypadków. Kilka lat temu do podobnej tragedii doszło podczas Biegnij Warszawo. Nie ulega wątpliwości, że uprawianie sportów wytrzymałościowych wpływa pozytywnie na organizm. Z drugiej strony te wypadki świadczą o tym, że do pokonywania długich dystansów należy podchodzić racjonalnie i z wielką pokorą.

Znam wiele osób, które zbyt lekceważąco podchodzą do startu w maratonie.

- Też co jakiś czas słyszę o osobach, które nagle wymyśliły sobie, że za miesiąc przebiegną maraton. Najczęściej tacy biegacze kończą bardzo źle. Biegną maksymalnie do 25. kilometra, a później siadają na krawężniku i płaczą z bólu.

Mimo wszystko uważam, że świadomość rośnie i troska o własne bezpieczeństwo się poprawia. Szkoda tylko, że musi dojść do tragicznej sytuacji, żebyśmy zaczęli bardziej o siebie dbać. Ale tak to jest, każdemu wydaje się, że jest zdrowy, dopóki nie zachoruje. Dlatego trzeba o tym mówić i edukować.

18. PKO Poznań Maraton
18. PKO Poznań Maraton fot.: Adrian Kwiatkowski

Znajdą się i tacy, którzy stwierdzą, że maraton to nieludzki dystans.

- Ale przecież go nie skrócimy. Maraton działa na wyobraźnię właśnie dlatego, że jest bardzo długi. Gdyby miał 25 albo 30 km, na nikim nie robiłby żadnego wrażenia, nie byłoby dramatycznych finiszów z udziałem zawodników, którzy przekraczają metę na czworakach. Poza tym, gdyby ten dystans był krótszy, to ludzie pokonywaliby go w szybszym tempie i takie sytuacje też mogłyby się zdarzyć.

Nie boi się pan, że ostatnie wypadki negatywnie wpłyną na wizerunek maratonów w Polsce?

- Obawiam się, ale nie można teraz dać się wplątać w antybiegową narrację. Już słychać głosy, że maratony to zło i udział w nich grozi śmiercią. Biegi na dystansie 42,195 km odbywają się na całym świecie, startują w nich miliony osób. Ułamek promila kończy się śmiertelnie. Warto podejść z dystansem i szacunkiem do tych, których ten dramat dotknął. Z drugiej strony sport pomógł wielu ludziom, którzy dzięki bieganiu, przygotowywaniu się do maratonów odmienili swoje życie. Zerwali z nałogami, zaczęli się ruszać i stali się szczęśliwi. Nie można o tym zapominać.

Rozmawiał Damian Bąbol

Jakie badania dla biegacza? [WIDEO]

Komentarze (52)

Po kolejnym śmiertelnym wypadku na biegowej imprezie. Dyrektor MW: Obawiam się o wizerunek maratonów w Polsce

mikelius
8 lat temu
Jest uniwersalna prawda o maratonach, której większość z nas nie chce wiedzieć...

*** Na końcu dwa słowa o żądzy zarabiania którą pan organizator przemilczał i jednocześnie zaprzeczył sam sobie.. ***

Oczywiście fakt o którym zaraz napiszę jest dla ludzi tak irytujący, że większość jest gotowa zaryzykować własne życie, niż wziąć go pod uwagę...

Śmierć biegaczy przewija się przez dekady imprez sportowych i treningów biegowych. Z reguły czynnik podstawowy jest pomijany i zastępowany nic nie mówiącym zwrotem choroba serca...

To tak jak by komuś założyć plastikowy worek na głowę, i kazać oddychać a kiedy umrze powiedzieć, że umarł na chorobę serca... Efekt ten sam, powód ten sam, brak tlenu.

To nie maratony są dla nas szkodliwe a nasz sposób życia.
Nie chcemy tego uznać, bo jest to dla nas nie do zniesienia. Uprawianie biegania jest ryzykowne z powodu miażdżycy w naszych żyłach.

Zabija nas codzienna dieta, dla wielu z nas łatwiej jest być aktywnym sportowo a jednocześni
kopać zębami własny grób.. niż zmienić jedzenie na takie które nie tamuje naszych żył.

Większość z nas stara się znaleźć rozwiązanie, które kiedy patrzymy na to z boku na innym przykładzie wydaje nam się komiczne. Wydaje się nam, że nie byli byśmy tak głupi, jak osoba z przykładu który zaraz podam

Prawda jest oczywista i rzuca się w oczy ale jest nie do zniesienia.. Cholesterol - nazwę to tak w skrócie i dla uproszczenia.

Człowiek pijący codziennie alkohol będzie kombinował jak pić i jednocześnie tak zrobić, żeby się dało skorzystać z samochodu... Ale to jest nie możliwe legalnie. Żeby jeździć autem na trzeźwo trzeba odstawić alkohol, nie ma innego sposobu !

Dlatego ze zdrowym sportowym trybem życia jest trochę jak z życiem alkoholika.. On też będzie kombinował co zrobić, żeby pić ale, żeby mu to tak nie szkodziło, przynajmniej do czasu. Dokładnie ta sama reguła dotyczy cholesterolu, chcesz być zdrowy nie przyjmuj cholesterolu, ale jak już wspomniałem, łatwiej biegać w maratonach niż nie przyjmować cholesterolu z jedzeniem.

Możecie się nie zgadzać z moją opinią, negować ją, obrażać się na to co piszę, ale jest jeden podstawowy fakt w naszych dziejach, którego nie da się podważyć a tyczy się on tego, że w prymitywnych społecznościach rolniczych, nie występowały jak to nazywamy "choroby serca " jeszcze w wieku XX , w których mięso było luksusem praktycznie występującym raz w miesiącu lub od wielkiego święta.

*** Pan organizator był gotowy sobie zaprzeczyć byle nie przyznać, że pieniędzy by było mniej, gdyby trzeba było zgody od lekarza na udział w maratonie, dlatego najpierw mówi że badanie nic nie da, a potem stwierdza, że trzeba by raz w roku zrobić badania...

W końcowym rozrachunku jest tak, że dla jednych maraton będzie szaleństwem i ryzykiem utraty życia a dla innych siedzenie w domu i mądrzenie się z za komputera będzie czymś idiotycznym, oni z regóły bedą uważać, że wszystko ale z umiarem... a może tak zrezygnować z czynnika, który zabija najwięcej ludzi na całym świecie...???
kwolana
8 lat temu
gów0burza.
statystycznie bieganie to bardzo zdrowy sport. ale biega coraz więcej osób. kiedy na starcie stają tysiące, prawdopodobieństwo zgonu jest już całkiem wysokie.
gdyby tyle samo osób posadzić przed tv, dać piwo i chipsy, trup siałby się gęsto.

znajomy biegał kilkadziesiąt lat. badał się regularnie akurat był świeżo po przeglądzie - dwa dni w klinice sportowej testów dla "dziadków" po pięćdziesiątce biegających maratony, wyszedł zdrów i silny jak 20 latek, z zielonym światłem na wszystkie biegi jakie tylko sobie wymarzy.
kilka tygodni później siedząc w fotelu pękło mu serce.
g2cos7alfa
8 lat temu
"Wszyscy byli wyszkoleni w kurs pierwszej pomocy"
"Śmierć na biegu"
Język polska trudna język.
aequos
8 lat temu
dużo gorzej na wizerunek maratonow i innych podobnych biegów wpływa zamykanie połowy miasta z ich powodu
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.