Kiedyś się uparłem, że biegając po Warszawie na nartach nauczę się tego na tyle, żeby wspinać się na Alpe Cermis w finale Tour de Ski i już trzy razy się udało wspiąć, więc mam nadzieję że i z triathlonem jakoś pójdzie. To jedna z rzeczy, które w tym zawodzie lubię najbardziej: zmierzyć się z trasą, poznać jak to boli, coś sobie udowodnić. Nigdy się wprawdzie nie zgadzałem z teoriami, że naprawdę dobrze opisze sport tylko ten kto go uprawiał. Ale jeśli jest szansa podjąć wyzwanie, to grzech z niej nie skorzystać. Mam za sobą maraton i - w dawnych czasach - wiosłowanie w uczelnianej osadzie, ale tak jak przed triathlonem jeszcze się nie bałem. To będzie debiut z jednym celem: dowlec się na metę w limicie. Pierwszym pomysłem był start w triathlonowym sprincie, ale on aż tak wyobraźni nie pobudza, a skoro i tak trzeba zorganizować sprzęt, rozpisać sobie przygotowania, znaleźć czas, to wolę się już porwać na coś dużego. Z nadzieją, że mnie ta próba nie wyleczy z triathlonu na długo. Proszę tylko o litość, nic więcej :)
- Ukończyć jakiś fajny adventure race - to prezent na 40. urodziny, który wymarzyłem sobie cztery lata temu. Po namyśle zamieniłem jednak adventure race na wyścig IRONMAN. Triathlon wydawał się wyzwaniem w miarę osiągalnym dla zapracowanego człowieka - kombinacją sportów nie wymagających nadzwyczajnych umiejętności i bez ogromnych inwestycji na start.
Musiałem zacząć od nauki pływania. Byłem wprawdzie mistrzem-samoukiem żabki dyrektorskiej, ale wypadało nauczyć się kraula. Na pierwszej lekcji trener pokazał mi całą sekwencję ruchów w kraulu i kazał powtórzyć. Efekt był zaskakujący: udało mi się "włączyć wsteczny", tzn. płynąć do tyłu... Mój nauczyciel był tym efektem tak oszołomiony, że kazał mi się dobrze zastanowić, czy na pewno chcę się pozbyć tej wyjątkowej umiejętności. Trudno, pozbyłem się. I choć nie pływam już do tyłu, to właśnie pływanie pozostaje dla mnie największym wyzwaniem wśród triathlonowych konkurencji. Ukończyłem już kilka wyścigów na dystansie olimpijskim i 1/2 IM. Najbardziej lubię zawody w Gdyni. A że w tym roku wystartuję tam jako 40-latek, to w następnej kolejności czas na spełnienie marzenia, czyli start na pełnym dystansie.
Ta drużyna to było moje marzenie! Właśnie widzicie kolejny dowód na to, że one się jednak spełniają!
Dotychczas tylko razem pracowaliśmy. Teraz także razem trenujemy, motywujemy się, rozmawiamy o piankach, owijkach i zakładkach.
Przepuszczam, że na ok. 15. kilometrze biegu (po wcześniejszych 1.9 km pływania i 90 km roweru), debiutanci będą mnie przeklinać za ten pomysł. Ale tak samo pewna jestem tego, że jak spotkamy się wszyscy na mecie Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia, to będziemy jednymi z najszczęśliwszych ludzi na świecie!
Prowadzę serwis o bieganiu. W triathlon bawię się - z różną intensywnością - od 3 lat. Biegam, pływam, jeżdżę na rowerze, choć najchętniej jeżdżę na nartach. Kocham góry i tam chciałabym spędzać jak najwięcej czasu. Poza tym kiedyś wystartuję w IM na Kona. Tyle z dalekosiężnych planów. Jeśli chodzi o te bliższe, to zamierzam pobić na 1/2 IM moją życiówkę. Startowałam w Gdyni dwa lata temu. Jadę, żeby się zemścić na tej trasie!
We wszystkim średni, w niczym świetny - czyli pod triathlon idealnie. Bez sportowej specjalizacji, bo chwytam się co chwilę czego innego. Lubię dać z siebie maksa na treningu, a jeszcze bardziej na zawodach. W ciągu prawie trzech lat zaliczyłem 10 tri-startów, w tym pełny dystans Ironman. W Gdyni wystartuję po raz trzeci i już nie mogę doczekać się podbiegu Świętojańską. Kiedy nie trenuje, rozwijam platformę treningową Motivato.
Biegam, pływam, jeżdżę rowerem. Życiówka w maratonie: 3:46, w 2004 roku przebiegłem grecki maraton w zbroi hoplity. Na basenie przepłynąłem 100 m w 1.03, ale w 1982 roku. Rower bez rekordów życiowych, choć udało mi się wjechać na Mt. Ventoux oraz raz udało mi się z Zalesia Górnego do redakcji Gazety Wyborczej dojechać w 51 min (26,4 km). To będzie mój triathlonowy debiut.
Jeszcze dwa-trzy miesiące i 15 kilo temu temu, nie myślałem, że dam się namówić na połówkę triathlonu. Nadal uważam, że jest to poza moim zasięgiem ale biegam, pływam i kręcę na mojej nowej pomarańczowej kolarzówce. Gdzie mnie to zaprowadzi nie wiem. Kilka lat temu po takim zrywie przebiegłem kilka maratonów, w tym jeden górski. Dziś mam kilka lat więcej i nadal o kilka kilo za dużo, tylko waleczność - ukształtowana od dziecka przez sport - pozostała ta sama. I na nią liczę, gdy w sierpniu wejdę do wody, by przepłynąć 1900 metrów.
Bieganie, pływanie i rower pomaga mi utrzymać przyzwoita kondycje przez cały rok, oczywiście robię to bez większych wyrzeczeń. Kilka kilogramów temu postanowiłem raz w roku przebiec maraton i zrobić "pół irona". Na razie się trzymam. Będzie to mój trzeci start w 1/2 IM, przebiegłem też już cztery maratony. Aha, mam 40 lat (tak, wpisuje się idealnie!) i wg BMI jestem za niski!
Od kilku lat czas wolny trwonię na bieganie, jazdę na rowerze. Za mną kilka maratonów biegowych, 300 km wokół jeziora na rowerze, ale i tak od roku nie mogę przestać myśleć o triathlonie. A wszystko zaczęło się dość niepozornie, od kibicowania koleżance na trasie pełnego dystansu Ironman. Sprawiło mi nieopisaną radość i satysfakcję. Nie minął rok od tamtej pory, a ja jestem na liście startowej w Gdyni!
Trzymajcie za mnie kciuki i do zobaczenia!
Kocham dietę wegetariańską i bycie w dobrej formie. Biegam, jeżdżę na rowerze, rolkach, nartach oraz gram w piłkę nożną, którą trenowałem dekadę. Niestety, za rzadko pływam, ale o tym za chwilę. Jako dziennikarz sportowy w Gazecie Wyborczej relacjonowałem m.in. mistrzostwa Europy w koszykówce i siatkówce. Dwa lata temu dołączyłem do najlepszego serwisu o bieganiu - PolskaBiega.pl.
W 2014 r. przebiegłem pierwszy maraton w Amsterdamie i regularnie startuję w zawodach na 5 i 10 km. Lubię sprawdzać się w nowych wyzwaniach, nietypowych imprezach m.in. ekstremalnych biegach z przeszkodami. Teraz nadszedł czas na debiut w triathlonie. W Gdyni wystartuję na dystansie sprinterskim. Już wiem, że największa walka czeka mnie w wodzie. Na rowerze i podczas biegania, będzie ogień! Cel marzenie: 1 godzina 30-35 minut, cel minimum: zmieścić się w limicie czasowym
Trzymajcie kciuki!
Biegacz, triathlonista, redaktor portalu PolskaBiega.pl. W bieganiu zajmowałem się już niemal wszystkim - startowałem, organizowałem zawody, pracowałem w branży sprzętowej. Lubię rywalizować na 5 i 10 km, choć w sportowym portfolio mam również kilkanaście startów w triathlonie, w tym na dystansie Ironman. Jestem fanem biegowych technologii i nieortodoksyjnych metod treningowych.
Na co dzień trenuję narciarstwo alpejskie i jestem w górach od września do czerwca. Triathlon to etap moich letnich, przedsezonowych przygotowań i sprawdzian formy fizycznej i psychicznej. Brałem już udział w 1/2 IM w Suszu w 2011 roku: start solidnie dał mi w kość! Teraz chyba jestem lepiej przygotowany, nie mogę doczekać się rewanżu!
Choć parę triathlonowych startów mam już za sobą, na zawody w Gdyni nie miałam szansy jeszcze dotrzeć. Tym bardziej się cieszę, że uda się to zrobić w takim miłym towarzystwie. Długo siedziałam na kanapie, aż w końcu zaczęłam biegać. Poznałam fajnych ludzi, którzy zarazili mnie pasją do triathlonu. Dwa razy brałam udział w zawodach na dystansie Ironman'a i wygląda na to, że to ten dystans sprawia mi najwięcej radości. Na maratonie ciągle walczę z 4 z przodu, ale wierzę w to, że kiedyś się uda!
W naszych zmaganiach swoją trenerską radą wspierają nas trenerzy Trinergy, o komfort w wodzie dba TYR Polska, a o dobry wynik na trasie rowerowej dba Sport GURU. Dziękujemy!
Do zobaczenia na trasie!