Raków Częstochowa pokonał 1:0 Wisłę Kraków w 13. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. Kibice obecni na stadionie w Bełchatowie długo czekali na emocje, bo jedyna bramka w meczu padła dopiero w 83. minucie.
- Myślę, że spotkanie nie było wielkim widowiskiem. Nie było sytuacji podbramkowych. To był mecz na remis i takim rezultatem powinien się zakończyć. Bramka padła po rzucie wolnym, gdzie nie było faulu. Jest VAR, można to sprawdzić. Tak to jest w życiu, że jak nie idzie, to na całego. Nastał trudny moment, ale musimy być silni, by kolejny raz zaprezentować się zupełnie inaczej - powiedział szkoleniowiec Wisły Kraków na konferencji pomeczowej.
Po 6. ligowej porażce z rzędu Wisła Kraków znajduje się na 14. miejscu w tabeli, mając tyle samo punktów, co 13. ŁKS Łódź. Raków Częstochowa wyprzedził Górnik Zabrze i awansował na 11. pozycję, tracąc 8 punktów do liderującej Legii Warszawa.
Wisła Kraków oddała tylko jeden celny strzał. W dodatku bardzo słaby i mało groźny, bo z około 30 metrów strzelał Maciej Sadlok. Jakby tego było mało krakowianie doznali kolejnych urazów. - Mieliśmy trochę problemów zdrowotnych, bo na rozgrzewce urazu nabawił się Basha, później po brutalnym faulu rozcięcia doznał Mak - to były dwie wymuszone zmiany. Mam nadzieję, że ci zawodnicy szybko wrócą do zdrowia - dodał.