We wtorek rano Vadis Odjidja-Ofoe przyleciał do Warszawy. Belg udał się na rozmowy z Dariuszem Mioduskim. Ale nie pojechał do Warki, gdzie trenowała drużyna Jacka Magiery, tylko wrócił do Belgii, do swojej partnerki, która chwilę przed jego przylotem do Warszawy urodziła mu dziecko. Greckie media spekulują, że legionista jest coraz bliżej transferu do Olympiakosu, gdzie trenerem jest Besnik Hasi.
Dariusz Mioduski: Zawsze deklarowałem, że chce, aby Vadis został jeszcze co najmniej rok w Legii. Nie chcemy i nie musimy go sprzedawać. Jeśli nie otrzymamy oferty, która pozwoli dokonać transferów wnoszących do drużyny co najmniej tyle samo jakości, to nie sprzedamy Vadisa. Będziemy oczekiwać, że zachowa się profesjonalnie i wypełni swój kontrakt do końca, z pełnym zaangażowaniem, z korzyścią dla siebie i dla klubu.
- Vadis otrzymał od nas propozycję przedłużenia kontraktu na bardzo dobrych, rekordowych warunkach. Wątpię, że Olympiakos Pireus jest w stanie złożyć mu atrakcyjniejszą ofertę.
- Respektuję i szanuję ustne ustalenia. W tym wypadku, jak rozumiem, ustalenia związane z warunkami finansowymi dotyczyły jednak sytuacji, gdy to my chcemy sprzedać zawodnika, a nie, gdy on próbuje wymusić na nas transfer. Mówimy zresztą o rozmowach prowadzonych przez poprzedni zarząd, o których, jako większościowy wówczas właściciel, nie zostałem poinformowany.
Ale tak, rozumiem stanowisko agenta i mimo, że chcemy aby Vadis został w Legii co najmniej do końca kontraktu, jesteśmy gotowi do poważnej rozmowy o transferze. Zarówno Vadis, jak i jego agent, znają nasze oczekiwania. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy jednak oferty, która je spełnia.
- Wczoraj wysłaliśmy do agenta oficjalne pismo, wzywające zawodnika do stawienia się w niedzielę na treningu.