Eliminacje MŚ 2018. Dania - Polska. Duńczycy zapowiadają, że w piątek nie wpuszczą Polaków na duńskie sektory

Chcesz w piątek dopingować Polskę w Kopenhadze, a kupiłeś bilet na mecz od duńskiej federacji, a nie PZPN? Ryzykujesz, że wyrzucasz pieniądze w błoto, bo porządkowi nie wpuszczą cię na stadion. Tak zapowiedziała duńska federacja, mimo iż PZPN przestrzega ją, że to ryzykowne rozwiązanie

Polskich kibiców chętnych na bilety na mecz w Kopenhadze było znacznie więcej niż wynosiła pula PZPN: 1500 wejściówek, czyli zwyczajowe 5 procent pojemności stadionu. Te osoby, które zdołały kupić bilet za pośrednictwem PZPN, na polski sektor, mogą oczywiście w piątek iść na stadion bez żadnych obaw.  Problem może mieć kilkaset osób z Polski – według nieoficjalnych ustaleń PZPN, ok. 500 – które kupiły bilety z duńskich sektorów, sprzedawane przez tamtejszą federację (DBU).

Masz polskie barwy, nie wejdziesz na duński sektor

Duńczycy zwrócili uwagę na polskie adresy mailowe wielu nabywców biletów z duńskich sektorów. I uprzedzają, że będą zawracać spod bram stadionu Polaków wybierających się na trybuny zarezerwowane dla kibiców gospodarzy.

- Początkowo Duńczycy poinformowali nas, że nie wpuszczą na duńskie sektory tych polskich kibiców, którzy będą ubrani w nasze barwy narodowe, i będą wypraszać kibiców którzy złamią zakaz dopingowania Polaków w tej części stadionu. Ale potem to jeszcze zaostrzyli i zapowiedzieli, że nie wpuszczą na duńską część trybun żadnego kibica który przy wejściu zostanie zweryfikowany jako Polak – mówi Sport.pl rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. We wtorek duńska federacja wysłała maile z ostrzeżeniem do tych nabywców biletów na duńskie sektory, którzy mieli adresy mailowe z końcówką .pl – Zarówno przepisy FIFA jak i UEFA stanowią, że kibice obu drużyn muszą być rozdzieleni – mówi w „Ekstrabladet” rzecznik DBU Jacob Wadland. Federacja dała tym osobom czas do środy do godziny 16 na rezygnację z biletów bez ponoszenia kosztów. Odzew był, jak informuje Wadland, niewielki.

PZPN: mówiliśmy, że to nierozważne, ale takie jest prawo gospodarza

- My powiedzieliśmy Duńczykom, że zawracanie kibiców spod bram jest nierozważne, ale duńska federacja jest organizatorem i ma prawo zrobić tak, jak uważa. Umieściliśmy ostrzeżenie o takim ryzyku w informatorze który wydaliśmy dla polskich kibiców. A w czwartek na przedmeczowym spotkaniu z duńskimi organizatorami będziemy ich jeszcze przekonywać do zmiany zdania. Ale nie mamy żadnych argumentów poza apelowaniem o dobrą wolę gospodarzy – mówi Kwiatkowski. Podobna sytuacja była przed meczem Dania – Albania i wówczas w sprawie kibiców gości w duńskich sektorach gospodarze postawili na swoim.

Woda w hotelu kadry? Załatwcie sobie sami

Na stadionie Telia Park w Kopenhadze ma być w piątek komplet publiczności. Dla Duńczyków mecz z Polską (początek 20.45) jest kluczowy. Są dziś na trzecim miejscu w grupie mając tyle punktów ile druga Czarnogóra, o sześć mniej od Polaków. Jeśli nie zdobędą w piątek punktów, mogą mieć problem z zajęciem choćby drugiego miejsca w grupie, mogącego dać prawo gry w barażu.

Jak wynika z naszych informacji, PZPN miał problem z przekonaniem Duńczyków nie tylko w sprawie kibiców. Duńska federacja odmówiła pomocy w bardzo prozaicznych sprawach, takich jak np. zapewnienie zapasu wody mineralnej w hotelu polskiej kadry w Kopenhadze. Gdy mecze są w Polsce, to PZPN zajmuje się takimi sprawami dla swoich rywali, tak było również gdy w Warszawie grali Duńczycy, i teraz polski związek poprosił o odwzajemnienie przysługi, ale usłyszał odmowę i radę, żeby to załatwił z hotelem. Problemy były też przy negocjowaniu warunków policyjnej eskorty dla autobusu Polaków. A nawet ze wstępem kucharza polskiej kadry do kuchni w hotelu Polaków, bo miały tego zabraniać duńskie przepisy sanitarne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.