Transmitując mecz za meczem, wszystkie koreańskie stacje przypominają kibicom, że dla nich mundial zaczyna się we wtorek. Rozpoczęło się odliczanie ostatnich godzin.
"Zbliża się wielki mecz. Czekaliśmy na niego tyle czasu, jeśli nie będziesz na stadionie, nie możesz go nie obejrzeć. Zobacz, jak nasi chłopcy grają!" - krzyczy rozentuzjazmowany sprawozdawca, a w tle słychać melodię z piosenki "Final Countdown". Widać, jak padają gole dla Korei w meczu z Francją; są i kibice z szalikami z napisem "Jesteśmy tu dla Korei"; pojawia się biało-czerwona flaga i napisy, o której godzinie zacznie się mecz. Tak jakby nikt w Korei tego nie wiedział...
- Zawodnicy wiedzą, co się dzieje. I dobrze, bo we mnie to rodzi większą agresję i mam nadzieję, że w moich chłopcach również. To nas mobilizuje - mówi trener Engel. - Mam nadzieję, że u Koreańczyków wywołuje odwrotną reakcję.
Najważniejsza wiadomość na koniec niedzieli: żaden z polskich piłkarzy nie jest kontuzjowany, nikomu nic nie dolega. Z drużyną normalnie na pełnych obrotach trenowali Arkadiusz Głowacki [w sobotę podczas wyskoku do główki upadł na plecy tak nieszczęśliwie, że było podejrzenie pęknięcia żeber. Prześwietlenie nic nie wykazało - rb] oraz Jacek Zieliński, który miał problemy z pachwiną.
Kolejna dobra wiadomość to wyniki badań wydolnościowych. - Znakomite - zapewnił trener Engel. - Wszystko jest zgodne z programem. Piotrek Świerczewski ma świetne wyniki badań w porównaniu z tymi, z jakimi zawsze przyjeżdżał na zgrupowanie.
Więcej kłopotów, jeśli chodzi o urazy, ma trener Korei Guus Hiddink. - Lee Young-po nie zagra - smętnie kręcili głowami koreańscy dziennikarze. Humor im wracał, kiedy pytaliśmy o najbardziej doświadczonego 33-letniego środkowego obrońcę Hong Myhung-bo. - Zagra. Już normalnie trenował - mówili rozpromienieni.
W niedzielę można było obejrzeć tylko pierwszy kwadrans treningu Polaków, czyli rozgrzewkę. Widzieliśmy, jak biegają wokół boiska, a potem się rozciągają. Kiedy nasz czas minął, zostaliśmy wyproszeni przez policjantów. Po zajęciach piłkarze nie rozmawiali z nami, w poniedziałek w Busan jest ostatnia konferencja prasowa.
- Mistrzostwa się podobają, żal mi Francji. Bardzo mnie rozczarowała - rzucił Jacek Bąk i pomknął do ośrodka. Reprezentanci trenowali w porze meczu.
Ostatnie dni były inne niż te poprzednie. Rano nie było treningów tylko odprawy. Zawodnicy, jak obrazowo mówił trener, "uciekali ze słońca". Poza tym zaczęli oglądać mistrzostwa, program był ułożony tak, by w niedzielę i poniedziałek wyglądał tak jak w dzień meczu.
W poniedziałek po śniadaniu, około 9.30, zawodnicy wyjadą do Pusan. 400 km mają przejechać - pod eskortą, specjalnym wydzielonym pasem na autostradzie - w około cztery godziny. W tym drugim co do wielkości koreańskim mieście zamieszkają w hotelu Westin Chonsun. To jeden z trzech najlepszych hoteli w mieście, położony blisko morza. Po obiedzie odpoczną. Następnie o 15 konferencja prasowa. Później odprawa, podwieczorek i o 20.30 trening na stadionie. We wtorek będą dwie odprawy i - tak jak zwykle - wspólny spacer. A potem mecz.