• Link został skopiowany

Dariusz Wołowski: Futbol najmłodszych. O honor rodzica

Być może Kamil Stoch nie zdawał sobie nawet sprawy, jak ważne zdanie wypowiadał, gdy dwa lata temu na mistrzostwach świata w Val di Fiemme sięgał po tytuł mistrza świata. Słynne już dziś ?trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać? słyszał od ojca zawsze, gdy jako dzieciak płakał i wznosił ręce do nieba, zastanawiając się, dlaczego los pokarał go kolejnym odległym miejscem w konkursie skoków. Wygrywać chcą wszyscy, dzieci wysysają tę skłonność z mlekiem matki albo jeszcze wcześniej - pozyskują ją w okresie prenatalnym.
ADAM STĘPIEŃ

Wystarczy przejść się na dowolny mecz dzieciaków, by się przekonać, skąd ta powszechna niezgoda w Polsce na przegrywanie. Ja wybrałem się na mecz klubiku z mojego podwarszawskiego miasteczka, w którym chłopcy z rocznika 2004, a więc jedenastolatki, rywalizowali w mazowieckiej lidze orlików. Mecz jak co tydzień, a jednak jakby był o wszystko: honor chłopaków i ich rodzin. Kilku ojców i kilka matek usiadło na trybunach wokół mnie - dziś na szczęście polskie pociechy nie taplają się już w błocie, grają na suchutkich, sztucznych murawach i mają porządne bramki z siatkami. Niestety, pewna wada naszej piłki przetrwała pokolenia.

To reakcje rodziców były zdumiewające

Zachowanie chłopców było do przyjęcia. Czasem faul, czasem protest przeciw decyzji sędziów, czasem złość na przeciwnika. Trenerzy też z grubsza OK, choć przeżywali spore emocje.

Zdumiewające były jednak reakcje rodziców - tych, którzy robią przecież wszystko dla dobra swoich pociech. Nie tylko polscy ojcowie, ale nawet polskie matki wiedzą o piłce więcej niż trenerzy ich chłopaków. A już na pewno więcej niż sędziowie, bo każda decyzja arbitra budziła ich zasadnicze wątpliwości. Jedni i drudzy traktowali arbitra jak krzywdziciela dzieci, co było o tyle kuriozalne, że miało się wrażenie, iż biedak podejmuje decyzje złe jednocześnie dla obu drużyn.

Ale to nie wszystko. W pewnej chwili jeden z ojców zwrócił mi uwagę na sytuację, w której mój syn przeszkadzał jego synowi zdobyć bramkę. Obaj grali przy tym w tej samej drużynie. Inny ojciec zapytał syna donośnym okrzykiem, dlaczego tak bezradnie tkwi w tyłach. Syn odparł, że trener nakazał mu grę w obronie. "To go nie słuchaj, biegnij strzelać gole" - usłyszał. Matki też głośno komentowały decyzje trenera, które uważały za głupie, nielogiczne i szkodzące drużynie. Ktoś zauważył, że na takich zasadach jego dziecko w tym zespole nie będzie grało. Po porażce 1:2 wszyscy przegrani rodzice byli zniesmaczeni. Mimo iż była to pierwsza porażka po trzech wygranych. Co prawda trener przestrzegał, że zwycięstwa nie są ważniejsze od radości i rozwoju dzieci, ale rodzicie wiedzą, że bez zwycięstw postępów i radości nie ma.

Ojciec nie mógł zaakceptować, że syn nie gra w ataku

Argumenty, że dzieci się dopiero uczą, że czasem - idąc tropem słów Bronisława Stocha - porażka bywa bardziej kształcąca niż sukces, nie działały. Siedzący koło mnie ojciec nie mógł się pogodzić z tym, że jego jedenastoletni syn został wystawiony nie w ataku, lecz w obronie. Ktoś próbował mu tłumaczyć, że Łukasz Piszczek był przeciętnym napastnikiem, a wycofany został wybitnym prawym obrońcą. Nie skutkowało. Skrwawione serce ojca, jego urażona duma po krzywdzie, która spotkała syna, były nie do uleczenia.

Jeden z ojców z wygranej drużyny krzyknął za to: "Byliście sto razy lepsi". Chłopcom z przegranego zespołu zrobiło się jeszcze bardziej przykro. Sfrustrowani, pobici i upokorzeni wracaliśmy do domów w naszym miasteczku. Nikt nie pamiętał, że to może zbyt wcześnie, by honor rodzin powierzać nogom naszych synów.

Patrzyłem na mojego Jasia - nie był zrozpaczony. Bo starszy kolega z drużyny poklepał go po plecach i powiedział: "Mały, byłeś dziś dobry". Smutne dzieci przejawiały więcej rozsądku niż ich rodzice. Tak, panie Kamilu, miał pan masę farta ze swoim tatą. Co jednak zrobić z dziećmi, którym los poskąpił takiego szczęścia? Wypada im życzyć, by kiedyś nie poszły w ślady swoich ojców.

Komentarze (10)

Dariusz Wołowski: Futbol najmłodszych. O honor rodzica

synapson
10 lat temu
W każdej sferze życia wyłania się obraz Polaczka wymachującego szabelką i dbającego o swój ogródek. Zupełnie jak gruboskórna szlachta. Czy to jazda autem, wywiadówka, zarządzanie firmą, wycieczka z przewodnikiem, życie za granicą - Polak jest koolwa najmądrzejszy. Na koniec wychodzi, że i tak robi pod siebie, cytując klasyka.
kiker1
10 lat temu
Rodzice potrafią nawet wielebnemu nawrzucać, bo córka do pierwszej komunii nie idzie w pierwszym rzędzie. To czego muszą nasłuchać się trenerzy/nauczyciele/wychowawcy próbujący wytłumaczyć rodzicom, że ich dziecko nie jest we wszytkim najlepsze?...
Albo policjanci "od nieletnich", którzy od rodziców małych bandytów słyszą: "przecież to takie dobre dziecko, czemu się na nie uwzieliście?".
popijajac_piwo
10 lat temu
Moja racja jest najmojsza. Okrętu się Pan spodziewałeś?...
menel13
10 lat temu
>>>dziś na szczęście polskie pociechy nie taplają się już w błocie, grają na suchutkich, sztucznych murawach i mają porządne bramki z siatkami.

Dziecko nie wytaplane w błocie najlepszym materiałem na gimbusa.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).