Cristian Pasquato gra w Legii od lata, ale wciąż zawodzi. I to bardzo. Spekulowano, że może zostać gwiazdą Lotto Ekstraklasy, ale dziś jest jednym z najsłabszych zawodników mistrzów Polski.
Jednak nasza liga zna więcej podobnych przypadków. Niekiedy zawodnicy kosztowali niemałe pieniądze, a oczekiwania wobec nich były naprawdę duże. Ostatecznie kończyło się na zawodzie i szyderze kibiców. Oto największe transferowe pomyłki klubów ekstraklasy.
Większość z nich to byli lub obecni piłkarze Legii Warszawa.
W 15. kolejce Lotto Ekstraklasy Legia Warszawa wygrała w Szczecinie z Pogonią 3:1. Włoch został zmieniony w 60. minucie przez Thibaulta Moulina, a Francuz strzelił nawet gola. Grę Pasquato skomentował Dziekanowski, który napisał na Twitterze: 'Szkoda...że Pasquato biega wolniej w meczach Legii, niż osoby spacerujące po Łazienkach Królewskich'.
Kilka lat temu Pasquato miał zastąpić Alessandro Del Piero, a teraz miał być następcą Vadisa Odjidji-Ofoe. W Juventusie nie udało mu się przebić i wszystko wskazuje, że w Warszawie również nie sprosta oczekiwaniom.
W rozgrywkach Lotto Ekstraklasy rozegrał 9 meczów, w których nie zdobył jeszcze bramki. Może popisać się jedynie asystą.
Warto dodać, że około 25 000 euro netto miesięcznie.
Wg nieoficjalnych informacji Lech zapłacił za tego napastnika 600 tys. euro. Duńczyk szału w Ekstraklasie jednak nie robi. Zamiast ze strzelaniem goli kibicom może bardziej kojarzyć się z nocną jazdą autem, imprezami i obrażaniem Legii. W bieżącym sezonie zagrał w 12 meczach ekstraklasy, ale zanotował tylko jedno trafienie. Jego łączny bilans w Polsce (trafił tu w styczniu 2016 roku) to 30 meczów i 4 gole.
W 2012 roku trafił do Pogoni Szczecin jako doświadczony bramkarz, który miał za sobą regularne występy w słowackiej i szkockiej ekstraklasie. W Polsce szału jednak nie zrobił. Najpierw przegrał rywalizację z Radosławem Janukiewiczem, a gdy swoją szansę otrzymał, to mówiąc delikatnie nie zachwycał. Po roku odszedł do słowackiej FC Nitry.
Nie licząc Jarosława Niezgody, który ostatnio regularnie strzela, to kłopoty ze skutecznością napastników Legii trwają już od stycznia, kiedy z klubem pożegnali się: Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović. Pierwszy został królem strzelców MLS, a drugi jest najskuteczniejszym zawodnikiem ligi greckiej.
Zimą w Legii rozważano wcześniejsze ściągnięcie Niezgody z wypożyczenia z Ruchu Chorzów, jednak ostatecznie zdecydowano się nie tylko na zakontraktowanie Chukwu, ale i wypożyczenie Tomáša Necida.
Nigeryjczyk najpierw leczył kontuzję, a jak się wykurował, to i tak nie ma z niego pożytku. Na debiutanckiego gola w Legii wciąż czeka.
Czech pożegnał się z Polską już latem. Czemu? W Lotto Ekstraklasie strzelił tylko jednego gola.
150 tys. euro - to największy wydatek w historii Podbeskidzia Bielsko-Biała. Pieniądze te klub wydał w 2015 roku na Roberta Mazana. Słowacki obrońca uchodził za największy talent w swoim kraju, jednak w ekstraklasie zagrał tylko w dwóch meczach i po zaledwie sześciu miesiącach pobytu w Polsce został wypożyczony na półtora roku do Żyliny.
W ataku Lecha miał zastąpić Zaura Sadajewa i pomóc 'Kolejorzowi' w walce o awans do Ligi Mistrzów. Napastnik, za którego w Poznaniu zapłacono 400 tys. euro, kompletnie rozczarował. W ekstraklasie grał pół roku, wystąpił w 13 spotkaniach i nie zdobył ani jednej bramki.
Do Legii przychodził w lutym 2012 roku. Przy Łazienkowskiej wiązali z nim duże nadzieje, doświadczony napastnik miał być czołowym strzelcem ligi. Według niektórych prasowych doniesień Argentyńczyk w Warszawie miał zarabiać rekordowe wtedy 600 tys. euro rocznie. Z dwuletniego kontraktu wypełnił jednak zaledwie sześć miesięcy. Jego pobyt w Legii zakończył się na 10 meczach i dwóch golach.
Do ekstraklasy, a konkretnie do Korony Kielce, trafiał jako dwukrotny mistrz Kazachstanu oraz reprezentant tego kraju. Miał być piłkarzem wyróżniającym się w Polsce, a tymczasem przez 12 miesięcy zagrał w 26 meczach i strzelił zaledwie jednego gola. Po roku pobytu w Kielcach klub nie zdecydował się na przedłużenie umowy z napastnikiem.
Chociaż do Legii trafiał (w 2012 r.) z ligi hiszpańskiej, to najlepszy czas przeżywał w Szkocji, gdzie uwielbiany był przez kibiców Glasgow Rangers, z którym w 2008 roku grał nawet w finale Pucharu UEFA. Przy Łazienkowskiej pograł jednak tylko sześć miesięcy, w 15 meczach zdobył raptem jedną bramkę.
Symbol transferowej wtopy w ekstraklasie. 2008 rok, Legia nie decyduje się pozyskanie młodego Roberta Lewandowskiego. Na Łazienkowską trafia za to Hiszpan Mikel Arruabarrena. Nie będziemy pastwić się nad napastnikiem. Przypomnimy tylko liczby: sześć miesięcy w Polsce, 15 meczów, 1 gol.
FOT. KUBA ATYS
Lewandowski pozdrawia trenerów Legii ;)