Łącznie 35 punktów i 18 zbiórek. Takim dorobkiem po dwóch pierwszych meczach sezonu NBA mógł pochwalić się Jeremy Sochan. Polak miał być jednym z liderów San Antonio Spurs w bieżących rozgrywkach i jak dotąd z roli wywiązuje się naprawdę dobrze. Jego zespół nie dał co prawda rady wicemistrzom Dallas Mavericks (109:120), ale z Houston Rockets już udało się odnieść cenne zwycięstwo (109:106).
W nocy z 28 na 29 października czasu polskiego Spurs ponownie stanęli naprzeciwko drużyny z Houston, znów we własnej hali. Byli lekkim faworytem, zważywszy na wcześniejszy triumf. Jednak tamto spotkanie było niezwykle wyrównane, a losy rozstrzygnęły się w końcówce. Nikt nie miał wątpliwości, że i tym razem tak będzie.
Początek zdecydowanie należał do drużyny z Houston. Pierwszą kwartę wygrali aż 29:15, zmuszając gospodarzy do gonienia wyniku już praktycznie na samym początku. W kolejnej partii jeszcze zwiększyli przewagę i ostatecznie na przerwę Rockets prowadzili 62:45. W zespole Spurs wiodące role odgrywali oczywiście Jeremy Sochan oraz Victor Wembanyama. Francuz nie był co prawda tak skuteczny jak potrafi być, ale szalał pod kątem zbiórek. Łącznie zapisał ich na swym koncie aż 20!
Spurs podnieśli poziom gry w drugiej połowie meczu i stopniowo niwelowali przewagę przeciwników. Sochan w trzeciej kwarcie popisał się nawet swoim firmowym już wsadem, który wykonał mimo asysty aż trzech rywali. Jego zespół wygrał zarówno tę kwartę, jak i ostatnią, ale nie dość wysoko. Spurs przegrali ostatecznie 101:106, jednak Polak nie ma powodów do wstydu. Był najlepiej punktującym zawodnikiem drużyny, a do double-double zabrakło mu tylko jednej zbiórki (22 pkt, 9 zbiórek, 4 asysty).
Następny mecz zespół z San Antonio rozegra na wyjeździe w czwartek 31 października o 2:30 w nocy czasu polskiego. Ich rywalami będą niepokonani po trzech meczach Oklahoma City Thunders.
Komentarze (1)
Jeremy Sochan znów najlepszy! Ale to zrobił. Mistrzostwo [WIDEO]