Nagroda Platynowego Godota - Inter Mediolan
Na kolejne zwycięstwo w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych Europy mediolańczycy czekali 45 lat. Przez ten czas wiele wody upłynęło w rzece. Rzece pieniędzy, głównie za czasów Massimo Morattiego. Prezes Interu szastał miliondolarowymi banknotami, kupując wszystko, co tylko miało kończyny na swoim miejscu i sprawiało wrażenie, jakby umiało używać ich w grze zwanej ''calcio''. Dzięki temu przez nerazzurrich przewinęło się mnóstwo piłkarzy wybitnych, wielu średnich, kilku beznadziejnych, jeden Hakan Sukur i jeden David Suazo. Gwiazdy albo nie radziły sobie z presją, albo z kolanami (vide Ronaldo), albo były Hakanem Sukurem lub Davidem Suazo.
Wprawdzie Inter zdobył pięć tytułów Serie A z rzędu, ale po każdym z nich Moratti mruczał tylko pod nosem ''Jak ja nie cierpię tych scudetto'' i nocami śnił o tym, jak biegnie przez pole słoneczników z Pucharem Europy. Dał mu to dopiero Jose Mourinho i kupno wielu kopii obrazu van Gogha .
Specjalne Wyróżnienie im. Mowgliego - Wesley Sneijder i Arjen Robben
Obaj byli niegdyś utalentowanymi chłopcami z dżungli ligi holenderskiej, którzy wreszcie wyrośli na mężczyzn. Robben błyszczał w Chelsea i Realu, choć głównie tym, że służy piłce za psa przewodnika - to znaczy potrafi prowadzić ją całymi kilometrami, co czasem jest pożyteczne dla zespołu, a czasem szkodliwe dla całego meczu, jako że futbolówka jest tylko jedna. Kiedy Robben próbował okiwać klęski żywiołowe, organizacje międzynarodowe i ego Krzysztofa Zanussiego, jego koledzy z reguły rozkładali się wygodnie na murawie i grali w karty, albo puszczali sobie na DVD wszystkie części ''Szklanej Pułapki''. Dopiero w Bayernie Holender, choć wciąż pozostał nieuleczalnym piłkarskim egocentrykiem, dał się pokazać jako prawdziwy lider, który w pojedynkę ciągnie całą drużynę.
Sneijder przez większość kariery był w cieniu van der Vaarta, o którym mówiono, że to właśnie on jest przyszłością środka pola ''Pomarańczowych''. Tymczasem po przejściu do Interu z Realu za jakieś drobne Morattiego, paprotkę z klubowej kantyny i modne kalosze to właśnie filigranowy Wesley został największą obok Robbena gwiazdą tegorocznej edycji Champions League i piłkarskim Gordonem Gekko - to przez niego przechodziły wszystkie akcje ekipy Jose Mourinho.
Skrzecząca papuga Jacka Sparrowa - FC St. Pauli
''Piraci'' wracają do Bundesligi ! Co prawda ich pobyt w najwyższej klasie rozgrywkowej Panzerfussballu zapewne znów będzie na tyle krótki, by nazwać go kurtuazyjną wizytą, celem sprawdzenia czy nic się nie zmieniło i czy Bayern Monachium podlewał ich kwiatki, ale należy się cieszyć. W końcu czy jest druga drużyna w jednej z najlepszych lig Europy, która na boisku wbiega przy tych dźwiękach...
...bramki świętuje tym utworem...
...i której oficjalny sklep klubowy wygląda tak?
Nagroda Czapki Niewidki im. Wally`ego - Diego Milito
Napastnik Interu wiele lat pozostawał praktycznie niezauważany. Do Europy trafił dopiero w wieku 25 lat. Przez pierwsze sześć sezonów grał dla klubów, które były wielkie, ale tylko w porównaniu z Naprzodem Rydułtowy. Choć Real Saragossa i Genua występują w mocnych ligach, a pojawiający się okazjonalnie w kadrze albicelestes Milito strzelił dla nich łącznie 121 bramek w 223 meczach, niewiele się o nim mówiło. Oprócz tego, że jest bratem człowieka, który ma na głowie kłębowisko kabli wysokiego napięcia i gra w Barcelonie . Nawet przechodząc przed zakończonym właśnie sezonem do Interu miał pozostawać w cieniu Samuela Eto`o. Tymczasem to właśnie Kameruńczyk został padawanem terminującym u Milito. Sam strzelił 16 goli w 47 występach dla Interu. W przypadku Argentyńczyka ten bilans wygląda następująco - 51 meczów i 30 trafień, z czego 22 w lidze i dwa w finale Ligi Mistrzów. Milito Starszy jest jak Wally - trudno go czasem dostrzec , ale jest kluczowy. Szkoda, że z Maradoną u steru reprezentacji, prędzej na murawę w RPA wybiegnie komplet mebli ogrodowych ''Boskiego Diego'' niż jego imiennik.
Trofeum Dawida - Auxerre
Francuski klub z liczącego 44 000 mieszkańców miasteczka zajął w Ligue 1 trzecie miejsce, tylko za potęgami z Marsylii i Lyonu, a przed Goliatem z Bordeaux. Zagra dzięki temu w eliminacjach Ligi Mistrzów, co jest wielkim sukcesem jak na zespół z miejsca tak przeciętnego, że wszystkie francuskie instytuty badawcze tam właśnie przeprowadzają swoje badania - ponoć Auxerre jest najbardziej ''uśrednione'' ze wszystkich miast w kraju gdzie na ''Google'' mówi się ''Le Google''. Ponoć AJ ma się też zamienić przed przyszłym sezonem na logo z Milwaukee Bucks , byle tylko mieć w końcu w herbie coś Jeleniopodobnego.
Niebieska pogłębiarka - Hertha Berlin
Ta piękna i użyteczna jednostka pływająca, która pogłębia akweny, o atrakcyjnych walorach wizualnych i nie mniej atrakcyjnej cenie wędruje do berlińskiego zespołu, choć nie wiadomo tak naprawdę, czy w ogóle jej Hertha potrzebuje. W sezonie 2009/2010 sama efektownie zaryła o dno. Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Nie, nie jak zawsze - dużo gorzej. Berlińczycy wygrali zaledwie pięć z 34 spotkań w Bundeslidze, a słowo ''dno'' nie jest już podawane w słownikach polsko-niemieckich jako ''der Grund'' ale jako ''Oh mein Gott Hertha'', ''Artur Wiśniarek und die andere'' lub ''Aber Volkswagen is eine gute Auto mit katalizator''.
Trofeo di Adriano - Robinho
Oglądając w tym sezonie ''drugiego Pele'' można było mieć lekkie deja vu. Beznadziejny w pierwszej części sezonu w Manchesterze City, Robinho został wypożyczony do Santosu, gdzie nagle sobie przypomniał, która prawa noga jest prawą nogą, a która lewa lewą i znów zaczął grać. Twierdzi też, że nie ma zamiaru wracać z Brazylii do Europy. Skąd my to znamy?
Srebrny Jop - Mariusz Jop
Po raz 16. z rzędu. Wszyscy wiemy, o co chodzi.
Złote pedały dla najlepszego peletonu - Barcelona i Real Madryt
Ligowy berek (''Wygralismy z Malagą! Teraz wy gonicie!'') w wykonaniu dwóch dominatorów Primera Division był niesamowity. Nie tylko szokująca jest przewaga ''Dumy Katalonii'' i ''Królewskich'' nad trzecią w tabeli Valencią - odpowiednio 28 i 25 punktów, ale i to, że zespół, który w 38 kolejkach ligowych zdobył 96 punktów, wbijając przy tym przeciwnikom 102 bramki i tracąc zaledwie 35 jest TYLKO wicemistrzem kraju. Dla porównania - najlepszy pod tym względem w Polsce Lech Poznań w 30 meczach strzelił przeciwnikom dokładnie dwa razy mniej goli niż Real - równo 51.
Najlepsza partia hiszpańska - Liga Europy
To było otwarcie, po którym nie bardzo wiadomo, czego spodziewać. A na pewno nie spodziewaliśmy się finału Fulham - Atletico Madryt. Jedno trzeba jednak stwierdzić - lepszego debiutu europejskiego pucharu w tym sezonie nie było.
Kanarek w złotej klatce - Tottenham Hotspur
Kiedy na świat przyszło najbardziej szatańskie dziecko od czasów tego Rosemary - Premier League (czyli w sezonie 1992/1993) w Wielkiej Czwórce pojawiły się ni z tego ni z owego na miejscu trzecim ''Kanarki'' vel The Odblaskowe Koszulkis vel Norwich City. Później skończyły wprawdzie marnie, ale to już zupełnie inna para kaloszy. W tym roku dominację Chelsea, Manchesteru United, Arsenalu i Liverpoolu przerwały ''Koguty'', które kosztem tych ostatnich usadowiły się na pozycji numer cztery i teraz zagrają w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Łukasz Miszewski