- LeBron na tytuł nie zasłużył. Czym są indywidualne osiągnięcia Króla Jamesa, skoro z tych osiągnięć nie wynikają tytuły dla drużyny? Koszykówka jest sportem zespołowym i niezależnie od tego, czy zarabiasz 16 baniek za sezon (LeBron, Wade, Bosh) czy 350 tysięcy (Ronny Turiaf), jesteście jedną drużyną. James zawsze miał wokół siebie zawodników potencjałem zbliżonych do tych Jordanowych, a teraz ma pewnie nawet lepszą drużynę niż Bulls z lat 90-tych. I nadal jest to team, który wygrywa z podstarzałymi Boston Celtics ledwo ledwo.
- Oklahoma mimo młodego wieku na tytuł już zasługuje. Wszystko w tej drużynie rozwija się tak naturalnie, tak płynnie - nie jak w Miami, gdzie w ciągu jednych wakacji zespół stworzono za pomocą dwóch gwiazdorskich transferów. Thunder, choć mają równie gwiazdorski zespół, stworzeni zostali w zupełnie inny sposób. Durant, Westbrook i Harden grają tam od początku kariery w NBA. Wciąż są młodzi, a już wspólnymi siłami osiągnęli bardzo dużo. Najpierw osiągnęli pierwsze playoffs w historii klubu, później pierwszy finał konferencji, a teraz finał NBA. Ciężko nie podziwiać, jak szybko te dzieciaki się rozwijają - Kevin Durant ma 24 lata, Russell Westbrook również, a James Harden, choć wygląda jak wygląda, jest z wielkiej trójki OKC najmłodszy (23 lata).
- Spieszmy się kochać Oklahomę , bo może się okazać, że ta drużyna budowana tak pięknie, wyrosła na szczęśliwych ruchach transferowych niebawem się rozpadnie. Wiadomo - gwiazdy trudniej zatrzymać w mieście tak prowincjonalnym jak Oklahoma City, z dala od wielkich pieniędzy wielkich koncernów sportowych i Hollywoodu, natomiast Westbrookowi kończy się jego pierwszy, mały kontrakt z drużyną. Następny będzie gwiazdorski, pewnie trzy razy wyższy od pierwszego. Później może już nie być w Thunder pieniędzy, by zatrzymać w drużynie ciekawymi propozycjami finansowymi Hardena i Serge'a Ibakę - genialnego obrońcę, człowieka od czarnej roboty w drużynie.
- Oklahoma to drużyna w starym, dobrym stylu . Jej struktura przypomina strukturę drużyn z lat 90-tych, czyli z epoki wielkich duetów grających w jednej drużynie od początku kariery (Jordan-Pippen, Stockton-Malone, Payton-Kemp), których wspierają utalentowani rezerwowi. Durant i Westbrook udowodnili w tym sezonie , że porównywanie ich do legend ma uzasadnienie.
- Oklahoma jest fajna, bo niszowa - w przeciwieństwie do komercyjnej, zblazowanej grupy gwiazdorów z Miami, ten zespół jest w innym klimacie. Być może działa nań byłe miasto, w którym stacjonował klub (Seattle - stolica grunge'u), bo chłopaki wyglądają jak grupa nastolatków, która właśnie wyszła z garażu, gdzie nagrywała swoją demówkę. Wprawdzie dzisiaj ten image kojarzy się bardziej z wszędobylskim hipsterstwem, ale mnie osobiście Oklahoma uwodzi za te długie brody, okulary z grubymi oprawkami i tiszerty z ciuchlandu.
Spiro