Stadion derbowy odnajdzie każdy - nie trzeba znać miasta, wystarczy podążać za radiowozami. Im bliżej stadionu, tym ich więcej, tym ciaśniej są ustawione. Idziemy więc po śladach i za pojedynczymi komunikatami ''Ja czwórka, ja czwórka! Jak mnie słyszysz?'' , potem wzdłuż szeregu radiowozów, skręcamy za dwuszeregiem, mijamy pancerny beczułkowóz i już jesteśmy na stadionie. - Dzień dobry! Dziś nie na trybunę prasową? Ano dziś nie. Na trybunie prasowej ogląda się głównie klawiaturę i choć kolejka do wszelkich przybytków jest zdecydowanie krótsza, to jednak czegoś brakuje. Na zwykłej trybunie można... hmm... można...
O właśnie, o to mi chodziło. Przeżyć można. Skoro więc nadarza się okazja przeżycia sławnych krakowskich derbów, to trzeba skorzystać. Jakże to, być w Krakowie i nie obejrzeć derbów? - I nie spróbować precli! - dodał Głos Wewnętrzny. - Głupi, mówi się ''bajgle'' - pouczała Opinia Publiczna - Sama widziałam w filmie z panem Adamczykiem. - Obwarzanków - sprostowałem, chichocząc na wspomnienie filmu, w którym Piotr Adamczyk protekcjonalnie pouczał Martę Żmudę-Trzebiatowską, że to, czym się w Krakowie karmi gołębie na krakowskim Rynku ''to się nazywa bajgle''.
- [ocenzurowano] - przywitali się z publicznością kibice Cracovii. - [ocenzurowano] - odpowiedzieli kibice Wisły i dodali - [ocenzurowano] [ocenzurowano] i [ocenzurowano]! - [ocenzurowano] - zrewanżowali natychmiast panowie w paski - [ocenzurowano] [ocenzurowano]! Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy to rzeczywiście mecz derbowy, to chyba właśnie się ich pozbył.
Kamerzyści kulili się na swoich stanowiskach, dźwiękowcy, owijali mikrofony koszulkami, a stadion śpiewał ''Jak długo na Wawelu...'', trzymając uniesione w górę szale.
- [ocenzurowano]! - zaśpiewał sektor gości. - [ocenzurowano] - odśpiewały sektory gospodarzy, choć trzeba przyznać, że tylko niektóre.
Na jednym z szalików dostrzegłem napis ''Ludzie zasad''. Do stadionowych stosunków międzysektorowych bardziej pasowałoby chyba hasło ''Ludzie kwasów''... Wisła grała jak zwykle, Cracovia grała jak zwykle, spiker jak zwykle prosił o kulturalny doping, a pan sędzia Małek jak zwykle rozdawał żółte kartki. Na korzyść pana sędziego trzeba powiedzieć, że kartki były zasłużone, na korzyść spikera trzeba powiedzieć że momentami zagłuszał [ocenzurowano], na korzyść Cracovii można powiedzieć, że... A, nie przepraszam, nie można nic powiedzieć.
W 29. minucie zawodnik Cracovii naruszył nietykalność łydek zawodnika Wisły, pan sędzia Małek pokazał mu żółtą kartkę i podyktował rzut wolny, do piłki podszedł Maor Melikson...
- Jeeeeee! - wrzasnęła Opinia Publiczna, która po prostu lubi Maora Meliksona. - Ciiii... - uciszał ją Głos Wewnętrzny, który naczytał się o krakowskich derbach i trochę się bał. - Jeeeeee! - wrzasnęły wiślackie sektory. - [ocenzurowano]! - wrzasnął sektor gości. - Pierwsza liga! Pierwsza liga! Cracovia! - zadrwiły sektory gospodarzy. Sektor gości posmutniał i ucichł. Ale tylko na chwilę, bo rychło znalazł sobie rozrywkę odstresowującą.
- [ocenzurowano]! - odkrzyknął sektor G i dołączył do zabawy. Spiker zagrzmiał, że w związku z przepisami ustawy i z czynnym monitoringiem, on apeluje, prosi, a nawet namawia. - [ocenzurowano]! - odpowiedzieli kibice z sektora gości i postanowili się przesiąść. Ponieważ zapisy ustawy, uchwały i regulaminu mówią o przypisaniu kibica do krzesełka i zabraniają opuszczania wyznaczonych miejsc, kibice zabrali krzesełka ze sobą. Wobec powyższego do akcji wkroczył oddziały specjalne.
Trafiona ''w miętkie'' Cracovia chwiała się na boisku i usiłowała udawać, że jeszcze walczy. Symptomatyczne było zachowanie trenerów oby drużyn. Michał Probierz żył za dwóch, skakał za trzech i gestykulował za Paryskie Studio Pantomimy im. Marcela Marceau, a Tomasz Kafarski stał w narożniku wyznaczonej strefy i... i stał... i stał... i stał... A potem przyszedł asystent i poinformował, że pan sędzia Małek odgwizdał koniec pierwszej połowy, zawodnicy czekają już w szatni, więc może byśmy już poszli, trenerze, co?
W przerwie kibice Wisły świętowali - nie dość, że ich klub prowadził, to jeszcze za jednym zamachem nogi Meliksona wysyłał Cracovię w odmęty pierwszej ligi. - E tam, wysyłał... - powątpiewała Opinia Publiczna - Zawsze jeszcze zostaje komisja licencyjna. Ktoś po prostu nie dostanie licencji. - Nigdy nie spadnie! Cracovia nigdy nie spadnie! - zaśpiewał sektor gości. Sektory gospodarzy zachichotały, ale krótko, po czym spojrzały na Opinię Publiczną. - Mhm... - pokiwała głową Opina Publiczna. - Są zresztą prostsze sposoby - dodał Głos Wewnętrzny - Podobno prezes Wojciechowski chce się wycofać z Polonii. A Polonia bez pieniędzy prezesa Wojciechowskiego będzie musiała wycofać się z Ekstraklasy...
- Albo taka informacja ... - judziła Opinia Publiczna - Nigdy nie spadnie! Cracovia nigdy nie spadnie! - śpiewał sektor gości. W sektorze gospodarzy nikt się już nie śmiał.
Druga połowa zaczęła się od wrzucenia petardy w pole bramowej Wojciecha Kaczmarka. Sędzia Małek stwierdził, że ma dość i zagroził przerwaniem meczu, Cezary Wilk zaapelował, sektory gospodarzy rozważyły prośbę kapitana Wisły i po krótkim zastanowieniu wyraziły łaskawą zgodę na dalsze rozgrywanie spotkania. Wisła przejęła całkowitą kontrolę nad wydarzeniami na boisku, a na trybunach stał się cud. No, pół cudu - sektor gości nadal śpiewał [ocenzurowano], [ocenzurowano], [ocenzurowano] i [ocenzurowano], ale za to sektory gospodarze doszły do wniosku, że dyskusja z pierwszoligowcami jest poniżej ich godności i zaczęły doping pozytywny. Poważne! Przez trzydzieści minut było piłkarsko, było entuzjastycznie i nawet kiełbasa ''stadionowa'' pachniała inaczej... Sielanka po prostu.
Cracovia opadła z sił i z nadziei. Saidi Ntibazonkiza jak zwykle próbował grać sam i jak zwykle mu to nie wychodziło, Koen van der Biezen próbował podawać do Saidiego Ntibazonkizy i patrz punkt pierwszy, a reszta piłkarzy Cracovii ograniczała się do kopania przeciwników po kostkach i łydkach, co spotykało się z reakcją sędziego Małka i kolejni zawodnicy Pasów'' oglądali żółte kartki, a to z kolei spotykało się z reakcją sektora gości, który [ocenzurowano]. - [ocenzurowano]! - opowiadali kibice gospodarzy, uznając, ze 30 minut pozytywnego dopingu wystarczy i dostosowując się do poziomu rywali. A nawet przebijając go i ze świstem szybując dalej.
- De-fence! De-fence! - wołał badylengłidż trenera Probierza, podczas, gdy badylengłidż trenera Kafarskiego niczego nie wołał. Badylengłidż trenera Kafarskiego stał i łkał bezgłośnie, gdy z czerwoną kartką opuszczał boisko Vladimir Boljević... gdy Andraż Struna siadał na murawie i pokazywał, że ma dość... gdy kibice gości urządzili sobie ognisko pod trybunami... gdy Marcin Budziński wpadł na pomysł, żeby urwać nogę Patrykowi Małeckiemu i także wyleciał z boiska... W ostatnich latach paru szkoleniowców przekonało się, jak ciężko być trenerem Cracovii, ale Tomaszowi Kafarskiemu przypadł w udziale los zdecydowanie najgorszy: obserwowanie, jak jego drużyna w fatalnym stylu spada do niższej ligi.
I wreszcie pan sędzia Małek odgwizdał koniec spotkania.
- It's time to say goobye... - zagrzmiało złośliwie z głośników, a kibice z wiślackiego ''młyna'' dołączyli zgodnym i równie złośliwym chórem. - Bójcie się chamy! Do pierwszej ligi wracamy! - odpowiedzieli kibice Cracovii. - Nie uważacie, że odpowiedniejsze w takiej chwili byłoby '' Kochałem Cię w okręgówce i w pierwszej lidze też''? - zapytał Głos Wewnętrzny, wykazując się imponującą znajomością hymnu Cracovii i niuansów psychologicznych. - Następne derby Cracovia zagra z Niecieczą - chichotał krakowiaczek jeden w kolorze mocno siwym. - Nieciecza awansuje do Ekstraklasy, Cracovia zagra derby z Okocimskim - dodawał krakowiaczek drugi (z brzuszkiem). - Następne derby za pół roku w Ekstraklasie - Opinia Publiczna z rozmachem zasiewała ziarno niepewności - Zakład? Nie było chętnych.
- Każdy to powie!... - cieszył się sektor C. - Nie każdy, nie każdy - precyzował pochylony nad GPS-em Głos Wewnętrzny, wskazując na smutnych i milczących kibiców gości - Ci panowie nie powiedzą, ta pani nie powie...
185. Wielkie Derby Krakowa dobiegły końca. Zaczynały się poderbowe korki na ulicach i drogach wylotowych.
Andrzej Kałwa
Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.
Komentarze (0)
Poligon: ''Zapiski kłusownika'' czyli ostatni mecz XXVIII kolejki Ekstraklasy
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!