• Link został skopiowany

Poligon: ''Zapiski kłusownika'' czyli ostatni mecz XXIV kolejki Ekstraklasy

...Wszystkich telesłuchaczy i radiowidzów witamy na kolejnym odcinku konkursu ''Jonasz Ligi''! Dziś rozmawiamy z obrońcą Jagiellonii Białystok - Gusiciem...
Zapiski kłusownika
fot. AJK

- My name is Luka. - ...który najpierw zawalił drużynie kilka bramek i kilkanaście punktów... - Odwrotnie! - ...który najpierw odwrotnie zawalił drużynie kilka bramek i kilkanaście punktów, a parę dni temu solidnie okulawił na treningu Tomasza Frankowskiego i niewiele brakowało, a załatwiłby mu urlop do końca sezonu. Szacun, Luka. Pozwól, że uścisnę twoją dłoń... Aaaa! Aaaa! Moja ręka! Moja ręka! Ałaaa!

Zapiski kłusownika
Zapiski kłusownika fot. AK
''Z pamiętnika małego Luki''...

Do Białegostoku trener Hajto zabrał pół napastnika. Jan Pawłowski pauzował po czterech żółtych kartkach, Tomasz Frankowski leczył kolano, Grzegorz Rasiak leczył całego Grzegorza Rasiaka, a że jest raczej duży - trwało to chwilę. Trochę z braku laku, a trochę na zasadzie ''Och-jakże-sprytnie-zaskoczę-przeciwnika'' trener na szpicy ustawił Macieja Makuszewskiego. Przeciwnik rzeczywiście był lekko zaskoczony, podobnie jak Maciej Makuszewski. A białostoccy kibice byli zaskoczeni, zdegustowani i pesymistyczni równocześnie - trener Jagiellonii zrezygnował ze Świętego Dresu i wbił się w garnitur, krawat oraz swoją ukochaną niebieską koszulę z białym kołnierzykiem. Nie pomagały prośby, groźby i przypomnienia, że gdy trener ubierał się jak Rick Astley, Jagiellonia przegrywała mecze - trener się uparł i założył to, co chciał.

 

Jagiellonia strzelała z każdej pozycji i w 12. minucie miał już na liczniku sześć strzałów, ale gdyby ktoś chciał zapytać, ile strzałów leciało w światło bramki... to niech lepiej tego nie robi, bo trener Hajto ma zły humor. Podczas, gdy Jagiellonia strzelała na bramkę, Zagłębie postanowiło strzelić do bramki: Szymon Pawłowski przejął piłkę na 22. metrze, podciągnął do pola karnego, ustąpił pierwszeństwa przejazdu Tomaszowi Porębskiemu, który mając problemy z hamulcami, przemknął obok ze świstem i okrzykiem ''...arianapomoc!'', uśmiechnął się do Pejovicia... - My name is Luka... - Nomen omen, n'est-ce pas? - zachichotał Głos Wewnątrzny. - Ale takie imię w obronie? - Przepraszam, czy ja państwu nie przeszkadzam? - zapytał zatrzymany w stopklatce Szymon Pawłowski - Bo tak tutaj stoję i stoję, a gol mi stygnie. - Przepraszam bardzo. ...i strzelił obok wybiegającego z bramki Grzegorza Sandomierskiego.

Trener Hapal się ucieszył, trener Hajto się nie ucieszył, ani nie uciszył - głośno, wyraźnie i nieskutecznie domagał się decyzji o spalonym.

Zapiski kłusownika
Zapiski kłusownika fot. AK
Rozczarowanie trenera Hajto przybrało formę nieco agresywną i skupiło się na arbitrze technicznym.

Po bramce wszystko wróciło do normy: Jagiellonia nadal strzelała z każdej pozycji (najfajniejsze były strzały w pozycji kucznej tyłem ze śrubą), Darvydas Sernas bardzo dużo biegał, całkiem nieźle podawał i koszmarnie przyjmował, Szymon Pawłowski nie odstawiał nogi, Patryk Rachwał nie odstawiał biodra, a Thiago Cionek nie odstawiał brzucha, przez co kilkadziesiąt sekund spędził na murawie trzymając się zań i jęcząc ''Enopaniesędzio!'' Trener Hajto nieustannie składał akustyczną apelację, domagając się odgwizdania spalonego.

Zapiski kłusownika
Zapiski kłusownika fot. AK

Korzystając z tego, że trener Hajto wdał się długą pogawędkę z sędzią Małkiem, Maciej Makuszewski zaczął powoli przesuwać się w kierunku skrzydła. Kroczek... kroczek... Ach, nic - tak sobie tutaj stoję i kontempluję pieczarki. Albo motylki... Kroczek... Im bliżej był linii, tym więcej jego akcje nabierały sensu, a koledzy - ochoty do pomocy i wyjścia na tak zwaną pozycję. I tym się różnił od Darvydasa Sernasa, którego akcje nie nabierały sensu, a koledzy nie nabierali ochoty do pomocy. Trudno im się dziwić - Sernas zmarnował nawet sytuację sam na sam z siedzącym Sandomierskim, a kiedy Łukasz Hanzel, mając wolne pole przed sobą postanowił strzelić - Sernas pojawił się na linii strzału i przyjął piłkę na nerki. Your name is Luka? - zgrzytnął zębami Głos Wewnętrzny. - A może Jonasz? - pytała Opinia Publiczna. - A może Alexis? - syczało ofiarne społeczeństwo Białegostoku, gdy Norambuena stojąc trzy metry przed pustą bramką pozwolił Coście Nhamoinesu zdjąć sobie piłkę ze stopy. - No co ty! - strofował Głos Wewnętrzny - Alexis jest brunetką i nosi kapelusze!

 

W przerwie Marcin Burkhardt poinformował telesłuchaczy, że Jagiellonia ogólnie gra nieźle, tylko ''jakieś te piłki głupie przechodzą przez naszą linię obrony''. Radiowidzowie i telenauci podzielili się na tych, którzy padli ze śmiechu na klawiatury i na tych, którzy zanim padli, musieli wyczyścić klawiatury z kawy. Trener Hajto nie dzielił się ani nie oszczędzał - pracowicie udowadniał arbitrom, że był spalony i to nawet wtedy, kiedy sędziowie zamknęli się w pokoiku. - Gdzie jest krzesło? - zapytał pan sędzia Myrmus. - Krzesło nie wystarczy - wydyszał pan sędzia Małek - Przysuńcie jeszcze szafę i stół. I na wszelki wypadek usiądźmy wszyscy na tym stole. - Na barykady, ludu roboczy! - nucił pan sędzia Lis.

Druga połowa zaczęła niemal tak samo jak pierwsza. Niemal, bo tym razem Jagiellonia nie strzelała z każdej pozycji - głównie dlatego, że zawodnicy z Białegostoku najczęściej znajdowali się w pozycji bezradnej (nogi razem, biodra wypchnięte do przodu, tułów odchylony, ręce rozłożone szeroko, na ustach okrzyk: ''Ale no, stary, kuuuuurde...'') a z takiej strzelać się nie da. Zagłębie za to robiło swoje i nawet Darvydas Sernas zaczynał coraz częściej trafiać w światło bramki. - Razem! Razem! - krzyczał trener Hajto przy linii - No, jak oni to robią?! No, jak oni to robią?! Oni robili to inaczej. Sądząc po wyrazie twarzy trenera - robili to źle. I wtedy nagle przed polem karnym Jagiellonii pojawił się...

Zapiski kłusownika
Zapiski kłusownika fot. AK

Nie, nie - spokojnie. Szymon Pawłowski się pojawił. Kiwnął, jednego obrońcę kiwnął drugiego, zrobił zwód, zrobił obrót, zrobił zwód, zrobił ''kiwkę''... i zrobił zdziwioną minę, bo na drodze stanęła mu banda reklamowa z napisem ''Poleuroeximport'' (czy jakoś) i zapytała: - Pan do Zegrza? - Nie, do bramki - odparł zdziwiony piłkarz. - Paaanie... - powiedziała banda. - To musisz pan wrócić parę metrów, dojść do linii końcowej, skręcić w lewo, tam będzie stał taki gość z chorągiewką i on panu pokaże. Szymon Pawłowski wrócił, gość z chorągiewką pokazał i w następnej akcji gracz Zagłębia już nie kombinował. Przyjął piłkę, popatrzył... Luka w obronie? - My name is Luka - potwierdził, stojący jak żona Lota, Pejović. Po pięknym strzale Pawłowskiego Grzegorz Sandomierski udał się do bramki, żeby wyjąć piłkę z siatki, Luka Pejović udał, że to nie on, and his name is jednak Bożydar, a trener Hajto udawał literę ''Y''.

Zapiski kłusownika
Zapiski kłusownika fot. AK

Sytuacja na boisku przypominała Czerwonego Kapturka z ''Bajek dla potłuczonych'' - była jakaś dziwna. Niby procent posiadania piłki rósł z każdą chwilą na korzyść Jagiellonii, ale wraz ze wzrostem procentu posiadania drastycznie malał procent pomysłu, co z posiadaną piłką zrobić. Najprościej załatwiał sprawę Marcin Burkhardt, który po prostu turlał piłkę w stronę przeciwnika, najbardziej komplikował Grzegorz Rasiak, który podbijał ją głową w pionie albo kopał się nią w czoło, a Maciej Makuszewski coraz bardziej frustrował się na lewym skrzydle.

Na ucieszonych trybunach powiewały transparenty ''Chojnów'' i ''Świdnica''. - Pamiętasz, byliśmy kiedyś w Chojnowie - wspominał Głos Wewnętrzny. Rzeczywiście byliśmy. Dawno, dawno temu. W Świdnicy też byliśmy, ale nie tak dawno. W Chojnowie byliśmy latem, a w Świdnicy byliśmy zimą. - A co to ma do rzeczy? - zdziwił się Głos Wewnętrzny. - Nic. Ale ponieważ na boisku też nie dzieję się nic, możemy przez chwilę porozmawiać o czymś innym.

Mecz chyba zrozumiał aluzję, bo postanowił potoczyć się szybciej i dramatyczniej. Po rzucie rożnym dla Jagiellonii najwyżej wyskoczył Tomasz Porębski, uderzył głową... Stadion jęknął przeraźliwie, a zawodnicy Jagiellonii wydali tryumfalny okrzyk. Tomasz Porębski zbierał się z ziemi trochę oszołomiony i nie bardzo wiedział co się dzieje. Normalna reakcja niemal-debiutanta.

 

- W siedemdziesiątej drugiej minucie bramkę dla zespołu gości strzelił Tomasz Porębski... - poinformował piłkarza spiker. - Szybciej! [nieczytelne] [nieczytelne] [niecenzuralne]! - krzyczał trener Hajto.

Na boisku zrobiło się trochę ciekawiej. Bark Szymona Pawłowskiego wygrywał pojedynki z nerką Thiago Cionka, Costa Nhamoinesu biegał od linii końcowej do linii końcowej i odbierał przeciwnikom ochotę do biegania obok siebie, Maciej Małkowski psuł każdą kontrę, jaka znalazła się w zasięgu jego wzroku, przy czym bez różnicy było dla niego, który zespół wyprowadza tę kontrę, a Marko Cetković strzelał z dystansu. Czarnogórcowi było o tyle łatwiej, że grający naprzeciwko Ivan Hodur zupełnie mu w tym nie przeszkadzał. - My name is Ivan - zastrzegał się Hodur, ale i tak nikt mu nie wierzył.

Mecz wreszcie doturlał się do końca. Piłkarze Zagłębia Lubin dopisali sobie trzy punkty i z uśmiechem skonstatowali, że... - Co zrobiliśmy? - przeraził się jeden z pomocników? - Stwierdziliście. Zorientowaliście się. - tłumaczyła Opinia Publiczna. - Że macie aż 10 punktów przewagi nad Cracovią i 8 nad ŁKS-em.

- Nie pokazaliśmy jaj - złościł się Tomasz Kupisz. Reakcja publiczności była odruchowa.

Zapiski kłusownika
Zapiski kłusownika fot. AK

Reakcja trenera Hajto były przewidywalna: Jagiellonia grała dobrze, tworzyła sobie sytuacje, sędzia się nie zna, powtórki telewizyjne są iwil, pytanie, dlaczego Cetković nie wychodzi w pierwszym składzie jest wchodzeniem w kompetencje trenera, powinien być rzut karny i chyba mogę mieć własne zdanie prawda, a teza, że w meczu Wisła - Legia nie powinno być drugiej żółtej kartki to paranoja i nie rozumiem, że ktoś takie słowa mówi.

Podziałało. Komentatorzy przeprosili trenera, za to, że mówią, i gorąco przeprosili za to, że żyją. Trener Hajto przyjął przeprosiny i w rewanżu nie pobił ich mikrofonem.

Piłkarze Jagiellonii wsiadali do autokaru. Czekała ich wielogodzinna podróż do Białegostoku. - Co ''jaki wynik'' - krzyczał do słuchawki jeden z zawodników. - Graliśmy na wyjeździe, to jaki może być wynik? - Adresik? - zapytał kierowca autokaru, ustawiając GPS-a - Nie założył.... - machnął ręką obrońca - Wiedziałem, że tak będzie, gdy tylko zobaczyłem ten garnitur!

.
. .

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Komentarze (0)

Poligon: ''Zapiski kłusownika'' czyli ostatni mecz XXIV kolejki Ekstraklasy

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!

Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).