• Link został skopiowany

MŚ 2014. Queiroza misja niemożliwa

Zapytajcie o Carlosa Queiroza w Portugalii i nie zbierzecie zbyt wielu pochlebnych opinii. Nie dość, że prowadząc reprezentację swojego kraju doprowadził ją na skraj kompromitacji na poprzednich mistrzostwach (w RPA strzelali gole tylko Korei Północnej), to na dodatek wikłał się w niepotrzebne konflikty. Ostatecznie został zawieszony i zwolniony za zwyzywanie matki (!) prezesa portugalskiej federacji antydopingowej

Materiał powstał w ramach "Tygodnia Azjatyckiego" projektu "Continental - Droga na Mundial"

Nic dziwnego jednak, że szybko starał się uciec od problemów, rzucając się do poszukiwania nowej pracy. Decyzja o objęciu reprezentacji Iranu miała być wedle jego słów najtrudniejszym wyzwaniem w karierze. A przypomnijmy, że mowa o kimś, kto na co dzień zmagał się z humorami sir Aleksa Fergusona, by później wdepnąć w skomplikowane środowisko na Santiago Bernabeu. Jednak praca w Teheranie wymagała zupełnie innych umiejętności, myślenia i działania u absolutnych podstaw. Queiroz został nie tylko selekcjonerem Iranu, ale też jego najważniejszym skautem i głosem kraju na międzynarodowej arenie. W jego wypadku na drodze do Brazylii po prostu nie mogło zabraknąć kontrowersji.

Bitwa o Ulsan

Była ostatnia runda spotkań azjatyckich kwalifikacji do mistrzostw świata, a Carlos Queiroz doskonale zadawał sobie sprawę, że na trudnym terenie w Ulsan, przeciwko drużynie, która już zapewniła sobie awans, Iran potrzebuje trzech punktów. Wysoka wygrana Uzbekistanu z Katarem mogła spowodować spadek na trzecie miejsce w grupie B i konieczność dodatkowych spotkań z Jordanią - niepotrzebnych nerwów dla młodej drużyny po przecież dobrze rozpoczętych eliminacjach.

W nerwowym, obfitującym w starcia i fizyczną walkę meczu, przy niewielu klarownych sytuacjach, kluczowy okazał się błąd obrońcy gospodarzy. Tuż przed upływem godziny gry napastnik reprezentacji Queiroza Reza Ghoochannejhad odebrał mu piłkę na połowie przeciwnika i wyszedł sam na sam z bramkarzem, pewnie strzelając gola. Queiroz oszalał przy linii bocznej, skacząc i machając przed obliczem selekcjonera Koreańczyków, z którymi miał już kilka starć słownych. Jednak kolejnym powodem do satysfakcji dla Portugalczyka musiał być fakt, że decydujące trafienie było autorstwa zawodnika, którego on osobiście przekonał do gry w kadrze.

Co ciekawe, chociaż na niektóre mecze ligi perskiej przychodzi nawet po sto tysięcy kibiców, a poziom w porównaniu do innych rozgrywek w Azji jest porządny, Queiroz narzeka, że piłkarzom nie tyle utrudnia się emigrację, co skutecznie do niej zniechęca. - Warunki są tak dobre, że nie ma zbyt wielu okazji do transferu do Europy. Problemem jest też służba wojskowa - mówił Portugalczyk. Chętniej i więcej mówił dziennikarzom z własnego kraju, gdzie otwarcie atakował niechęć Irańczyków do koniecznych reform - choćby inwestowania w bazy treningowe i szkolenie młodzieży. Wręcz wprost powiedział, że jego misja jest niemal niemożliwa do zrealizowania.

W poszukiwaniu doświadczenia

Jednym z czynników, które przekonały Queiroza do szukania piłkarzy na Starym Kontynencie zamiast w Iranie był mecz z Tunezją, gdy jego zawodnicy dwukrotnie wypuszczali ze swoich rąk prowadzenie. Występujący obecnie w Charlton Athletic Reza Ghoochannejhad od ósmego roku życia mieszkał w Holandii, tam powoli przechodził kolejne szczeble futbolowej edukacji, zresztą grając w młodzieżowych reprezentacjach "Oranje". Powołania od kadry seniorów nigdy się nie doczekał - oczywiście do momentu, gdy w 2012 roku do jego klubu przyjechał Carlos Queiroz, oferując powrót do gry dla Iranu, w którym Ghoochannejhad się urodził. Skrzydłowy wyraził zgodę i od tamtego czasu jest niezawodny, strzelając dziewięć razy w jedenastu występach.

Jednak Reza Ghoochannejhad nie jest jedynym "transferem" Queiroza, który dokładnie przestudiował europejski rynek w poszukiwaniu Irańczyków, którzy mogliby przydać mu się w kadrze. Na mistrzostwach świata w 2006 roku Iran miał tylko sześciu piłkarzy grających w Europie, a Portugalczyk wielokrotnie narzekał na brak doświadczenia zawodników z rodzimej ligi. Jednak tak słynny szkoleniowiec został zatrudniony także po to, by przekonać możliwych kandydatów - tak jak w przypadku awansu na mundial w Brazylii, i ta misja Queiroza zakończyła się sukcesem.

Ashkan Dejagah (Fulham) jest teraz jednym z liderów reprezentacji, choć może spaść z ligi angielskiej. Daniel Davari gra w barwach Eintrachtu Brunszwik, którego czeka podobny los, ale w reprezentacji Iranu może być pewnym punktem - co ciekawe, jego matka była w połowie Polką. Z kolei obrońcę Omida Nazariego Queiroz znalazł w Szwecji, Stevena Beitashoura aż w Kanadzie, gdzie gra dla Vancouver Whitecaps. Alireza Jahanbakhsh, który gra w holenderskim NEC, wypromował z reprezentacji młodzieżowej, podobnie jak występującego w Rubinie Kazań Sardara Azmouna.

Federacja nie pomaga

Status Queiroza pozwala mu również na odważniejsze słowa w kierunku... FIFA. Portugalczyk narzeka, że systemem eliminacji oraz kalendarzem międzynarodowych rozgrywek zarządzają ci najmocniejsi - Anglia, Niemcy czy... jego własny kraj. Krótkie przerwy na reprezentacje i wielkie odległości w Azji ponoć pozwalają na ledwie dwa treningi, a Queirozowi dodatkowo przeszkadzają sankcje wizowe - kilka razy odmówiono jego piłkarzom wjazdu do różnych krajów.

Problemem jest też brak meczów przeciwko krajom z innej konfederacji - dopiero ostatnio Iran przegrał w meczu towarzyskim z Gwineą, ale ich poprzednia potyczka z rywalem spoza Azji przypadła na maj 2012 roku, gdy polegli z Albanią w Stambule. Także w tym kontekście doświadczenie graczy znalezionych w Europie może okazać się kluczowe.

Tylko czy szanse na osiągnięcie historycznego wyniku - awansu do drugiej rundy - są w ogóle realne? - Używając własnej wyobraźni, kontrolując swoich piłkarzy i tworząc odpowiednią atmosferę, mogę podciągnąć większość z zawodników do oczekiwanego poziomu - zapewnia Queiroz. On wie, że w Iranie nie zaakceptują negatywnego nastawienia. W końcu na meczach jego reprezentacji zawsze stawiały się tłumy, czyniąc z Iranu reprezentację oglądaną przez największą liczbę kibiców w światowych eliminacjach do mundialu.

Świetne foty z półfinałów LE! Lichtsteiner gwardzistą i modny trener Sevilli

Więcej o: