Od razu zaznaczę, że przedstawione tutaj możliwości nie stanowią prawdopodobnie całego spektrum nakryć głowy dostępnych na rynku. Zapewne niektórzy z Was głowę chronią inaczej, może nawet lepiej (wtedy koniecznie napiszcie w komentarzu!). Tym niemniej przegląd ten może być pomocny dla wielu osób, które przygodę z dojeżdżaniem rowerem zimą dopiero zaczynają i nie mają jeszcze odpowiedniego nakrycia głowy.
Najmniej problemów z doborem odpowiedniego nakrycia głowy mamy wiosną, jesienią oraz wtedy, gdy zima jest wyjątkowo łagodna. Często w ogóle nie potrzebujemy wtedy nakrycia głowy. Nierzadko świetnie sprawdza się letnia kolarska czapeczka lub "cywilna" czapka z daszkiem. Wiele osób używa też kapturów bluz lub kurtek - te jednak potrafią ograniczać widoczność na boki.
Warto pamiętać, że oprócz tych możliwości jest jeszcze jeden rodzaj nakrycia głowy, dość rzadko spotykany u rowerzystów - opaska. Pozwala ona chronić najszybciej wyziębiające się uszy, a jednocześnie nie przegrzewać reszty głowy i nie spocić się. Autor artykułu używa opaski gdy temperatura powietrza oscyluje pomiędzy +10 a +5 stopni Celsjusza (ale poczucie chłodu jest bardzo subiektywne, więc u innych osób przedział ten może się kształtować zupełnie inaczej).
W zimę chodzi się w czapce - to banał. Zwykła czapka jest idealna, a do tego łatwo dostępna i występująca w wielu wzorach i kolorach - coś w sam raz dla rowerzysty lub rowerzystki, którzy nawet zimą chcą wyglądać szykownie.
Warto wykorzystać duży wybór czapek nie tylko w celu znalezienia ładnego wzoru. Czasy, gdy czapki zimowe robiła na drutach babcia mamy już dawno za sobą. Teraz na rynku są czapki z wełny, polaru, z windstoppera oraz z innych nowoczesnych materiałów. Dostępne są różne grubości zarówno nici z której tkany jest materiał, jak i gotowego materiału. Zależnie od tego czapka o tym samym kroju może się nadawać zarówno na temperatury powyżej zera, jak i na -10 st. C.
Do kompletu z czapką możemy użyć jeszcze szalika, którym zakryjemy szyję i twarz w zimniejsze dni. Uwaga tylko, by szalik nie był zbyt długi. Kilka lat temu, w czasie trwania mody na bardzo długie szale do ziemi, zdarzały się bowiem przykre wypadki spowodowane wkręceniem się szala w napęd lub szprychy.
Mroźniejsza zima może wymagać od nas podjęcia bardziej drastycznych kroków. Najlepszym rozwiązaniem jest wtedy kominiarka. Dostępne są modele wełniane, polarowe, windstopperowe i wiele różnych materiałów stworzonych przez konkretnych producentów (np. Lavawool).
Dostępnych jest też wiele krojów kominiarek - z trzema małymi otworkami (na oczy i usta), z jednym dużym otworem na twarz, z jednym dużym otworem na oczy, albo z dwoma otworami (jednym na oczy i jednym na usta). Każdy więc znajdzie coś dla siebie. Dobór kroju, a zwłaszcza jej długości ma kolosalny wpływ na komfort termiczny zimą. Kominiarki krótkie, praktycznie nie ochraniające szyi (patrz zdjęcie niżej) mogą służyć w temperaturach znacznie wyższych niż czapki długie, doskonale chroniące szyję (patrz wyżej).
fot. Mateusz PiotrowskiW razie opadów śniegu kominiarkę można spokojnie uzupełnić goglami. Z racji na niewielką grubość nie ma problemu by kominiarki używać pod kask.
Kominiarki, w bardzo różnych cenach można dostać zarówno w sklepach rowerowych, narciarskich, turystycznych jak i oferujących militaria. Warto unikać kupowania w marketach - czapki tam oferowane są zwykle słabe jakościowo (najtańszy i najcieńszy materiał, słabe szwy).
Gdy temperatura spada do -20 stopni Celsjusza lub niżej, wcale nie musimy przestawać jeździć rowerem. Tu warto korzystać z zimowego sprzętu narciarskiego lub wyprawowego dostępnego w sklepach branżowych. Nie jest to sprzęt tani, ale świetnie sprawdza się w taką pogodę.
fot. Mateusz PiotrowskiAutor tego artykułu ma przetestowane dwa rozwiązania dobre na taką pogodę. Pierwsze to kominiarka z maską. Na rynku dostępne są zarówno modele samych masek, które można stosować z posiadanymi już kominiarkami jak i czapko-maski stanowiące jedną całość. Materiały? Polar, windstopper, goretex, lavawool i inne jeszcze mniej znane niewtajemniczonym.
fot. Mateusz PiotrowskiInnym rozwiązaniem jest Buff. Buff występuje w wielu wersjach. W najprostszej jest po prostu rurkowatym fragmentem materiału, który nałożony na szuję i naciągnięty na twarz chroni je przed zimnem. Modele droższe to kombinacja powyższego z kapturem wyposażonym w ściągacz, który dociska materiał do twarzy i nie pozwala na dostawanie się zimnego powietrza pod materiał.
Przy ekstremalnie niskiej temperaturze podczas jazdy rowerem można odczuwać pieczenie oczu. Aby tego uniknąć zestaw na szczególne mrozy warto wzbogacić o gogle narciarskie. Nie tylko ochronią one nasze oczy ale zasłonią też jedyną odkrytą część skóry zapobiegając jej wychładzaniu.
Najlepsze do miasta są modele z bezbarwnymi szybkami, gdyż nie zakłamują barw, co zdarza się w przypadku szkieł kolorowych. Do wyjazdów za miasto, gdzie dominuje biel śniegu lepiej nadadzą się gogle ze szkłami z filtrem polaryzacyjnym, które zmniejszają "odblask" od śniegu. Warto zainteresować się modelami gogli przewidzianymi dla osób noszących okulary - praktyka pokazuje, że są nieco bardziej odporne na parowanie przy nagłej zmianie temperatur.
Rafał Muszczynko