Polecamy Sport.pl Extra: Boniek w Rzymie i nauka w służbie sportu

Już w poniedziałek kolejne wydanie magazynu Sport.pl Extra, w którym oprócz najnowszych doniesień znajdziecie wciągające historie ze świata sportu. Dowiecie się m.in., jak Zbigniew Boniek został turyńską ?Pięknością Nocy?, by później poślubić Romę, oraz że to nie wybitni sportowcy, jak Justyna Kowalczyk czy Usain Bolt są nadludźmi, ale to my, kanapowcy, jesteśmy dziwakami.

W poniedziałek o 21.30 Polska gra z Węgrami o ćwierćfinał MŚ! Relację możesz śledzić na Sport.pl lub w aplikacji Sport.pl LIVE

Jak Zibi poślubił Romę

Zbigniew Boniek rozbłyskiwał na megagwiazdę przede wszystkim w szlagierach rozgrywanych w blasku jupiterów. Agnelli natomiast słynął z barwnego komentowania popisów swoich gwiazd. Francesco Cataluccio - menedżer kultury i polonista - przypomina, że prezesowi zdarzało się też reagować poniżej poziomu, kiedy pełen waleczności i pasji, lecz nieefektywny mecz Bońka porównywał do pierwszych dni II wojny światowej, podczas których nasi żołnierze na koniach szturmowali niemieckie czołgi.

Zazwyczaj jednak turyński boss się nad Polakiem rozpływał. - Za dnia mieliśmy w składzie najlepszego gracza świata. Kiedy nastawał wieczór, mieliśmy już dwóch najlepszych graczy świata - opowiadał. - Zibi zachowywał się jak zabójczy drapieżnik, który wyrusza na polowanie dopiero pod osłoną nocy.

Sławili go najwięksi. Pele: "Są piłkarze z lepszą reputacją niż Boniek, ale prawie nie ma lepszych niż on. Jest zbyt dobry, by przywiązywać go do jednej pozycji na boisku". Maradona: "Gracz absolutnie unikalny, w swoim gatunku najlepszy na świecie". Dzięki instynktowi zwycięzcy, który rozbudzały w nim największe wyzwania, czyli starcia finałowe, Polak zdobył z turyńskim klubem Puchar Europy (poprzednik dzisiejszej Ligi Mistrzów), Puchar Zdobywców Pucharów, Superpuchar Europy, Puchar Interkontynentalny. Wszystko, co klubowy futbol oferował do zdobycia.

Ostatnia misja Didiera Drogby

Przerwał wojnę, buduje szpitale, jest jednym z najlepszych piłkarzy w historii kontynentu. Teraz chce wygrać Puchar Narodów Afryki.

- Piłkarska reprezentacja znaczy dla Wybrzeża Kości Słoniowej bardzo dużo. Tylko ona nas jednoczy - mówił Drogba przed startem turnieju w Republice Południowej Afryki. Walki północy z południem kraju trwały z przerwami dziewięć lat. Gdy w 2005 r. piłkarze pierwszy raz awansowali na mistrzostwa świata, Drogba na kolanach błagał przed kamerami, by rodacy odłożyli broń.

Reprezentację stawia za wzór, bo ramię w ramię grają w niej piłkarze z różnych grup etnicznych wyznających różne religie. Drogba jest z południa. Gdy dostał nagrodę dla najlepszego piłkarza Afryki, zawiózł ją na północ.

110 km/godz. głową w dół

Stałem w bramce startowej sobotniego zjazdu w Kitzbuehel z miękkimi nogami.

100 m poniżej na niemal pionowej ścianie stoi grupa ludzi. Na nogach raki, czyli buty dla alpinistów z długimi na pięć centymetrów stalowymi kolcami, aby nie zjechać 200 m w dół. W rękach trzymają pięciometrową rurę z dziurami, do której podłączony jest strażacki wąż. Woda pod wielkim ciśnieniem wtłacza się w śnieg, resztą zajmuje się mróz. Tor narciarski zamienia w lodobeton. Gdy w sobotę pojadą nim w dół alpejczycy w najtrudniejszym na świecie zjeździe Pucharu Świata, ich narty rżnąć będą ten lód krawędziami. Huk będzie, jakby InterCity pędziło po moście. Prędkość ta sama - w tym miejscu około 110 km/godz.

Za grupą ludzi jedzie ratrak, ale nie taki jak na Szymoszkowej. Ten jest z samowyciągarką, bo inaczej zsunąłby się w dół i nie wiadomo, gdzie zatrzymał. W Pucharze Świata tylko trasa w Bormio jest na starcie równie stroma.

Nauka w służbie sportu

To nie sportowcy - jak Justyna Kowalczyk lub Marit Bjoergen - są nadludźmi osiągającymi niebotyczne dla zwykłego człowieka wyniki. Z punktu widzenia medycyny, ewolucji, genetyki oni są normalni. To my, kanapowcy, jesteśmy dziwakami.

Organizm ludzki jest stworzony do wysiłku fizycznego. Ba, jest na niego zaprogramowany. Gdy patrzymy na to z punktu widzenia kanapowca, który co najwyżej podbiegnie trochę do autobusu, ale głównie siedzi przed komputerem i telewizorem, wydaje się to dziwne. Przecież gdybyśmy mieli zapisany w genach wysiłek, to każdy byłby Usainem Boltem lub Michaelem Phelpsem. Jednak cała współczesna medycyna sportu od kilkunastu lat właśnie temu poświęca swoją uwagę. Do niedawna wiele badań nad fizjologią sportowców wykonywało się przy założeniu, że oni są inni niż reszta populacji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA