Kłopoty z rowerami Veturilo. "Trzeba złożyć reklamację"

Rowerów nie można wypożyczyć, bo choć stoją w stacjach, terminal wyświetla komunikat, że są serwisowane. Coraz częściej trudno je też oddać, a właściwie zrobić to tak, żeby system nie naliczył kary za ich rzekome przetrzymywanie - alarmują czytelnicy Gazety Stołecznej.

Jak ukradłam rower

Właśnie przeczytałam artykuł (kolejny z serii) o źle działającym systemie Veturilo i postanowiłam opowiedzieć swoją historię. 10 maja wypożyczyłam po kilku nieudanych próbach rower pod Muzeum Narodowym i przejechałam do stacji przy ul. Piotra Skargi. Przez dobrych kilka minut walczyłam z zamkami blokującymi rowery - koło nie chciało się wstrzelić do słupka. W końcu się udało, z lekkim sercem odeszłam od automatu, widząc powiadomienie "zwrot przyjęto". Jakież było moje zdziwienie, kiedy po 11 dniach o 6.38 rano dostałam powiadomienie SMS o zaległości względem systemu Veturilo na 272 zł! Mało tego. Parę godzin później zadzwoniła do mnie osoba z firmy Next Bike obsługującej system Veturilo z informacją, że rower, z którego korzystałam, został skradziony, a ja byłam ostatnią osobą, która na nim jeździła. W międzyczasie jeszcze dwukrotnie korzystałam z wypożyczalni i system nie poinformował mnie o fakcie "nieoddania" poprzedniego roweru. Czekam cały czas na wyjaśnienie sprawy, zapłata 272 zł jest zawieszona, ale czy zostanie anulowana? Niestety, za każdym razem po zwrocie roweru trzeba sprawdzać to również w internecie, logując się na swoje konto.

Anka Zawadzińska

Jak wędruję po stacjach

Czas, abym i ja podzielił się uwagami na temat Veturilo. Kiedy system startował w ubiegłym roku, z wielkimi emocjami podchodziłem do roweru miejskiego, zwłaszcza że jedna ze stacji została zlokalizowana wręcz pod moim blokiem. W 2012 r. system działał idealnie, nigdy nie czułem się zawiedziony. Intensywnie korzystałem z Veturilo praktycznie do ostatniego dnia jesieni i z utęsknieniem czekałem na otwarcie sezonu.

Tej wiosny już pierwszego dnia skorzystałem z miejskich rowerów i wszystko było w porządku. Tego samego dnia, ale później, takie proste już to nie było. Stacja przy Emilii Plater była zawieszona, rower niby został mi wypożyczony, jednak nie dało się go odebrać ze stojaka, nie dało się go również zwrócić. Zrezygnowany pojechałem komunikacją miejską. Gdy wieczorem ponownie chciałem skorzystać z roweru, okazało się, że moje konto jest zablokowane i wystawiono mi rachunek na 78 zł. Interweniowałem telefonicznie i mailowo, lecz przez dwa tygodnie nie było żadnej reakcji. Poszedłem do Łukasza Puchalskiego, pełnomocnika rowerowego ratusza, aby wyjaśnić sytuację, i udało się zrobić to od ręki.

Od tego czasu korzystam z rowerów kilka razy w tygodniu, a właściwie chciałbym korzystać, bo notorycznie zdarza się, że na stacji stoi pełno rowerów i nie da się wypożyczyć żadnego, system informuje: "rower jest serwisowany". Czasami 20 rowerów w stacji jest serwisowanych. Zwykle idę wtedy na następną stację, gdzie okazuje się, że np. terminal jest zawieszony, ludzie nie są w stanie dokonać zwrotu. Wygląda to zabawnie, kiedy przy stacji kłębi się osiem osób, z czego połowa rozmawia z infolinią Veturilo.

Mogę stwierdzić, że więcej niż 50 proc. prób wypożyczenia roweru kończy się fiaskiem. Trzeba kombinować, dzwonić, czasem szarpać się z elektrozamkiem. Jednym zdaniem system rowerowy dla zdeterminowanych! Mimo tych problemów bardzo doceniam to, że mogę korzystać z miejskich rowerów. Szkoda jednak, że aby jakiś wypożyczyć, trzeba najpierw oblecieć kilka stacji.

Jan Todorski

Na kłopoty: reklamacja

Krzysztof Śmietana: Liczba skarg na system Veturilo wzrasta. Nasi czytelnicy wciąż donoszą o kłopotach z wypożyczeniem roweru - bywa, że system informuje, że wszystkie stojące w stacji są serwisowane.

Łukasz Puchalski, pełnomocnik rowerowy ratusza: Akurat takie problemy ostatnio nie występują często. Zdarzało się, że na terminalu pojawiał się komunikat "rower serwisowany", kiedy ktoś go próbował wyszarpać albo został źle zwrócony. Przyznaję, że czasem blokowały się wszystkie rowery w rzędzie. To już jednak rzadkość.

A elektrozamki, które miały ułatwić wypożyczanie? Wciąż są skargi, że nie chcą uwolnić roweru.

- To się zdarza. Bywa, że uszkodzony jest mechanizm elektrozamka albo tzw. adapter w rowerze, dzięki któremu wpina się go do stojaka. Firma Nextbike na bieżąco to naprawia. Mimo wszystko uważam, że elektrozamki się sprawdzają. Wypożyczanie i zwracanie roweru trwa krócej.

Warszawiacy czasem skarżą się, że Nextbike naliczył im ogromne sumy za rzekome wypożyczanie roweru na wiele godzin.

- W takich wypadkach trzeba napisać reklamację do firmy Nextbike. Na jej rozpatrzenie pracownicy mają dwa tygodnie, ale starają się to robić szybciej. Zwykle anulują źle naliczone opłaty.

Z czym jest teraz najwięcej problemów?

- Teraz ze zużywaniem się rowerów. Czasem nie działają lampki, innym razem hamulce. Przed wypożyczeniem warto to sprawdzić. Przy zwracaniu roweru po wyświetleniu się pytania: "Problemy z wypożyczeniem?", można wpisać w terminalu "hamulec" i to już sygnał, że trzeba go sprawdzić. Bywa też, że ludzie z premedytacją niszczą rowery. Zdarzają się np. powyginane ramy.

Artykuł pochodzi z warszawskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.