Rowery vs samochody - co na ten temat sądzą internetowi eksperci? Wszystko

Pisanie w serwisie Polska na Rowery tekstów takich jak ten o nadinterpretacji statystyk wypadków z udziałem rowerzystów ma ten niezaprzeczalny urok, że prowadzi do objawiania się rzesz ekspertów w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Ponieważ minął jeden weekend i nadchodzi już kolejny , podczas których - w wypadkach spowodowanych przez kierowców samochodów zginęło i zginie znów kilkadziesiąt osób (a wszystko przez to, że rowerzyści nie noszą kasków i kamizelek i jeżdżą parami), przyjrzyjmy się wypowiedziom naszych specjalistów.

Komentując nasz artykuł Jorn demaskuje potworny spisek:

Przede wszystkim rowerzystom od paru lat wmawia się, że są nadludźmi i mają pełne prawo wjeżdżać pod samochody. Co głupsi uwierzyli i wjeżdżają, bo nikt im nie wyjaśnił, że w starciu z kilkunastoma setkami kilogramów stali nie mają większych szans.

Nie wiem, gdzie Jorn widział tych, którzy od kilku lat wmawiają rowerzystom takie rzeczy, ale wydaje mi się, że znacznie groźniejsi są jednak ci, którzy kierowcom samochodów wmówili, że ruch uliczny to "starcie". Aha - a prawo do wjeżdżania pod samochody nazywa się poprawnie "pierwszeństwem przejazdu".

Z wypowiedzi naszych ekspertów wynika, że najbezpieczniej na drogach byłoby, gdyby to oni otrzymali bezwzględne pierwszeństwo przejazdu. Podobnie zdaje się uważać Jola 5033 (która zresztą również wierzy w wojnę):

To niestety wina nowych przepisów i rowerzystów, którzy nie rozumieją, ze z samochodem zawsze przegrają. Uważam, że rowerzysta przed wjazdem na jezdnię powinien mieć obowiązek zatrzymać się, a przynajmniej zwolnić i upewnić się czy nic nie nadjeżdża, nawet jak ma zielone światło. Rowerzyści przejeżdżają bardzo szybko przez skrzyżowania i nawet jeżeli kierowca zatrzyma się przed.przejściem, może najechać na rowerzystę ponownie ruszając, który nagle wyskoczy nie wiadomo skąd.

Proszę zwrócić uwagę na to cenne spostrzeżenie! Rowerzyści wyskakują nie wiadomo skąd, dlatego powinni stawać na (swoim!) zielonym, żeby ewentualnie przepuścić samochód, który wiadomo skąd się pojawia (przynajmniej Jola 5033 to wie).

Jola 5033 na marginesie swojej wypowiedzi zauważa, że kierowcy mają problemy ze wzrokiem (nie widzą zbliżających się do skrzyżowania pojazdów, które mają pierwszeństwo). Tę kwestię poruszają też inni nasi eksperci. Oto arturx2 pisze:

Gdyby politykom naprawdę zależało na bezpieczeństwie, wprowadziliby obowiązkowe kamizelki - zero niedogodności, wydatek 7 zł. Ale politykom zależy wyłącznie na przypodobaniu się przed wyborami kolejnej grupie społecznej. Ilu rowerzystów zostało rozjechanych, bo rowerzysta był niewidoczny, nawet w dzień? Co najmniej połowa potrąconych.

Jeśli po polskich drogach jeżdżą kierowcy, dla których inni uczestnicy ruchu są niewidoczni nawet przy świetle dziennym, to liczbę ofiar wypadków należy uznać za wyjątkowo niską.

Eksperci mają też pomysły na inne elementy wyposażenia rowerzystów. O ile kamizelka odblaskowa ma sprawić, że ślepcy zaczną widzieć, o tyle kask - jak rozumiem - sprawi, że martwi ożyją. Goshka13 pisze:

Jeśli ktoś wybiera rowerkiem na most gdzie jest ograniczenie do 80 km/h nie zakładając do tego kasku to sam się prosi o kłopoty. Każdy rowerzysta który chce korzystać z jezdni powinien mieć zdany państwowy egzamin przynajmniej ze znajomości przepisów ruchu drogowego. (...) Chamstwo, brawura i głupia bezmyślność. A za brak kasku u rowerzysty policja powinna wlepiać wysokie mandaty. Może ta łupina którą wkładają niektórzy na głowę nie jest wiele warta ale lepsze to niż jazda z gołym łbem.

No normalnie straszne chamstwo z tym brakiem kasku. Przejeżdżasz takiego z prędkością 80 km/h i potem nie można zwłok zidentyfikować (Na temat tego, co się dzieje z rowerzystą w kasku, gdy najedzie na niego samochód jadący z prędkością 50 km/h można przeczytać tutaj ).

Myślenie naszych specjalistów o bezpieczeństwie rowerzystów idzie dwutorowo. Z jednej strony chcą ich zakuć w zbroje, z drugiej - pozbawić ich ochrony prawnej. Repres1 pisze:

Im bardziej przepisy będą "chronić" rowerzystów, tym więcej będzie wypadków z ich udziałem. Stan "ochrony" powoduje, że traci się naturalne odruchy i naturalną dbałość o swoje bezpieczeństwo.

Podejrzewam, że biorąc pod uwagę stan bezpieczeństwa na naszych drogach, należałoby zezwolić na kontrolowany odstrzał cyklistów i pieszych - wówczas na pewno idąc po ulicy, mieliby oczy dookoła głowy.

Rowerzyści dla własnego bezpieczeństwa powinni być nie tylko pozbawieni praw, ale również obarczeni odpowiedzialnością za błędy kierowców. Asap narzeka:

Nowe przepisy zwalniaja z odpowiedzialnosci o bezpieczenstwo rowerzystow, a obarczaja ta odpowiedzialnoscia kierowcow. Problem polega na tym, ze taki rowerzysta podczas spotkania z samochodem zazwyczaj zginie. I co z tego, ze mial pierwszenstwo? Czemu mialy sluzyc tak durne przepisy? Zeby rodzina denata miala satysfakcje, ze kierowca poniesie konsekwencje tego, ze kogos nie zauwazyl?

Asapowi nie wystarcza odpowiedzialność, którą rowerzyści ponoszą za swoje przewinienia. Powinni również być odpowiedzialni za bezpieczeństwo kierowców. Oczywiście bezpieczniej będzie, jeśli za śmierć rowerzysty ginącego pod kołami samochodu, który nie ustąpił pierwszeństwa, odpowiadać będzie sam rowerzysta. Jeśli będzie miał na głowie kask to może nawet uda się go jeszcze utrzymać w komie do procesu.

Przekonanie, że przepisy powinny faworyzować kierowców i pozbawiać przywilejów słabszych uczestników ruchu, gdyż w przeciwnym razie rowerzyści będą ginąć, są dość popularne wśród naszych ekspertów. Oto marko_marko1 subtelnie wyjaśnia:

sr... na cyklistów!!! po tym co zaobserwowałem w Łodzi, rowerzyści czują się jak święte krowy ! mało im prawa strona lepiej jechać prawym pasem w 3 obok siebie ( zaznaczam, że na poboczu jest droga rowerowa ). Pytanie do panienek ministrów...co łatwiej zatrzymać samochód czy rower, co spowoduje większą szkodę rowerzysta który wymusi pierwszeństwo i upadnie na maskę czy samochód który uderzy w nogę cyklisty bo ta święta krowa nawet nie pomyśli by zwolnić na przejeździe ?? GENIUSZE !!!!

Marko_marko1 zadaje dwa pytania. Udzielenie na nie odpowiedzi jest łatwiejsze niż zrozumienie skomplikowanej narracji tego eksperta. Po pierwsze - łatwiej jest zatrzymać rower. Ale samochód też nie powinien mieć z tym problemów. Oczywiście, o ile zbliża się do pasów lub przejazdu rowerowego z odpowiednią prędkością. Po drugie - w obydwu opisanych przypadkach większą szkodę powoduje samochód. Co oczywiście oznacza, że rowerzysta powinien dostać mandat (o ile przeżyje).

Rowerzysta stwarza niebezpieczeństwo dla kierowców nie tylko korzystając z pierwszeństwa przejazdu. Eksperci zwracają uwagę również na inne zagrożenia. Srb.srooba pisze:

Jadą sobie spacerkiem kolo siebie, prowokując kierowcę do ryzykownych manewrów i podnosząc mu ciśnienie, co jak wiadomo podnosi bezpieczeństwo na drodze... A potem jest rozpacz, że rowerzyści giną. Niestety, takich cyców, którzy psują reputację bardziej rozsądnym rowerzystom jest na ulicach mnostwo. Generalnie wielkie brawo.

Podniesione ciśnienie to jeszcze pół biedy. Konsekwencje prowokacji ze strony cyklistów mogą być jeszcze większe:

Osoba jadąca samochodem zazwyczaj chce się gdzieś dostać jak najszybciej, bo przy cenach benzyny rzadko zdarza się, że wybiera się po prostu na przejażdżkę krajoznawczą. Widząc takich dwóch baranów przed sobą, którzy swoją beztroską wymuszają jazdę znacznie poniżej limitu, może człowieka krew zalać.

Srb.srooba kwestie bezpieczeństwa na drodze widzi prosto: on chce się dostać gdzieś jak najszybciej, w związku z tym inni użytkownicy dróg powinni zniknąć (bo znajdują się ma tej drodze jedynie ze względów rekreacyjno-prowokacyjnych. To zdanie podzielają inni eksperci. Mrajka66 z pewną nostalgią zauważa:

Rower też pojazd, kilkadziesiąt lat temu to podstawowy środek lokomocji, niestety, dziś nie ma naprawdę do niego miejsca ani na jezdni ani na chodniku - smutne to ale prawdziwe. Świat idzie do przodu i niektóre rzeczy są wypierane z użytku.

Jak wiadomo rowery (a wraz z nimi rowerzyści) wypierani są z użytku przez to, że pojawiają się znikąd, rozpędzeni wpadają na swoje zielone światło a do tego jeżdżą bez kasku po ulicy, na której spieszący się dokądś kierowca z podniesionym ciśnieniem rozjeżdża ich za pomocą niebezpiecznego manewru, do którego go sprowokowali. W tej sytuacji należy za Piotrem powtórzyć dramatyczne pytanie-apel:

Kiedy policja zacznie łapać rowerzystów łamiących przepisy ruchu drogowego?

I mieć nadzieję, że już wkrótce zacznie czynić to równie intensywnie, jak w stosunku do kierowców, którzy mijają pojazdy stojące przed przejściem dla pieszych, nie zatrzymują się przed warunkowym skrętem w prawo, przekraczają ciągłą linię przed skrzyżowaniem, przejeżdżają na czerwonym, przekraczają dozwoloną prędkość, nie zachowują bezpiecznego dystansu przy wyprzedzaniu, używają sygnałów dźwiękowych w terenie zabudowanym w sytuacji braku zagrożenia itd.

Konrad Olgierd Muter

Więcej o:
Copyright © Agora SA