Super Bowl cieszy się w Stanach Zjednoczonych wielkim zainteresowaniem. Nie inaczej było w przypadku tegorocznego finału NFL, w którym zmierzyły się zespoły Kansas City Chiefs oraz San Francisco 49ers. Część fanów wyczekiwała spotkania również ze względów pozasportowych.
Od pewnego czasu zawodnik Chiefs Travis Kelce jest w związku z Taylor Swift. Gdy piosenkarka pojawiała się na meczach zespołu z Kansas City, budziło to wielkie zainteresowanie kibiców oraz mediów. Liczono, że stawi również na rozgrywanym w Las Vegas Super Bowl, co nie było takie oczywiste.
Kilka dni przed finałem Swift była bowiem w trasie koncertowej po Japonii. Jednak zdążyła dotrzeć do Vegas i wspierała ukochanego z trybun, co skrzętnie pokazywały telewizyjne kamery. Po zakończeniu meczu obydwoje mieli powody do zadowolenia, gdyż Chiefs zwyciężyli 25:22 (po dogrywce) i zdobyli drugie z rzędu, a czwarte w historii mistrzostwo NFL.
W trakcie świętowania na boisku kamery bacznie śledziły Swift i Kelce'ego. Na oficjalnych profilach ligi w mediach społecznościowych pokazano ich wspólną radość. Z nagrania dowiadujemy się, jak artystka skomentowała gigantyczny sukces ukochanego.
- Dziękuję, że przyjechałaś, kochanie. Dziękuję za wsparcie i że udało ci się dotrzeć na drugi koniec świata. Jesteś najlepsza - powiedział. Swift była bardzo szczęśliwa, ale i przejęta całą sytuacją. - Nie mogę w to uwierzyć - odpowiedziała. Po chwili Kelce zapytał ją o sam mecz: - Czy to było elektryzujące? Odpowiedź była jednoznaczna. - To było niewiarygodne - stwierdziła piosenkarka. Przy tym para nie szczędziła sobie czułości.
O związku Swift i Kelce'ego rozpisują się amerykańskie media, a ich popularność mogła mieć przełożenie nawet na oglądalność spotkania. W samych Stanach Zjednoczonych średnio śledziło je 123,4 mln osób, było to drugie najchętniej oglądane wydarzenie w historii kraju.