W zeszłym miesiącu kilku złodziei ukradło pomnik legendarnego baseballisty Jackie Robinsona, który znajdował się w parku w Wichita w stanie Kansas. Sprawcy odcięli statuę od podstawy i na miejscu pozostawili jedynie stopy. Kilka dni później strażacy znaleźli spalone pozostałości posągu, gdy zostali wezwani do pożaru kosza na śmieci. Nieopodal znaleziono również ciężarówkę, która prawdopodobnie została użyta do kradzieży.
Kradzież została nagrana przez monitoring i policja zajęła się szukaniem trójki winnych. I szybko im się to udało. Jak informuje "The Guardian", we wtorek funkcjonariusze zatrzymali jednego ze złodziei. 45-letni mężczyzna usłyszał już zarzuty kradzieży. Okazuje się także, że to nie pierwsze jego problemy z prawem, a w przeszłości był oskarżany między innymi i o obrazę sądu i porwanie. Nie ma dowodów na to, że celem było zniszczenie pomniku Robinsona, a sprawcy prawdopodobnie planowali sprzedać część materiałów na złom.
- To dopiero pierwsze aresztowania w tej sprawie i wkrótce nastąpią kolejne. Kiedy próbujesz coś zabrać tej społeczności, ona nie będzie tego tolerować - powiedział szef policji w Wichita Joe Sullivan. Pomnik Robinsona wyceniany jest na 75 tysięcy dolarów. Dziennikarze dodają, że nie uległ znacznym zniszczeniom i po naprawach będzie mógł ponownie stanąć w parku. Przewiduje się, że nastąpi to w ciągu kilku miesięcy.
Jackie Robinson był legendarnym baseballistą. Występował w Kansas City Monarchs, a następnie w 1947 roku trafił do Brooklyn Dodgers. Zasłynął tym, że został pierwszym czarnoskórym zawodnikiem, który wystąpił w rozgrywkach Major League Baseball. "Robinson przetarł szlak. I nie tyle chodzi o to, że jako pierwszy podpisał kontrakt, ile o to, że stał się pierwszą autentyczną ciemnoskórą gwiazdą sportu" - pisał o nim Michał Kiedrowski ze Sport.pl. Robinson zmarł w 1972 roku.