Julia Szeremeta nie miała szans w finale z Tajwanką Lin Yu-Ting i sięgnęła po srebrny medal IO Paryż 2024. "Po 32 latach czekania na olimpijski medal w boksie przyszła ona. Od zawsze niesforna, pełna energii, do tego stopnia, że rodzice musieli zapisać ją na karate, by tam się wyszalała. Karate zamieniło się w boks, a ten tuż przed 21. urodzinami dał Julii Szeremecie srebrny krążek" - pisał Kacper Sosnowski ze Sport.pl po srebrnym medalu Julii Szeremety na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
20-latka w poniedziałek wróciła do kraju wraz z siatkarzami. Na warszawskim Okęciu otrzymała kwiaty od trenera boksu Krzysztofa Wójcika. Od tamtego czasu polska pięściarka wypełnia obowiązki medialne. W środę 14 sierpnia wybrała się do Lublina, gdzie została przyjęta przez władze miasta oraz prezydenta Krzysztofa Żuka. Podczas spotkania Julia Szeremeta została uhonorowana Medalem Prezydenta Miasta Lublina. Oprócz tego otrzymała również nagrodę pieniężną w wysokości 25 tysięcy złotych.
- Chciałabym podziękować miastu za wsparcie i docenienie mojej osoby. Mam nadzieję, że razem będziemy promować boks i w ogóle aktywność fizyczną. Dziękuję też wszystkim kibicom. Zarówno tym na trybunach w Paryżu, jak też tym w kraju - powiedziała srebrna medalistka olimpijska na konferencji prasowej w ratuszu w Lublinie.
- Mam nadzieję, że boks olimpijski odrodzi się, powstanie i będziemy na samym szczycie, tak jak to było kilkanaście lat temu - dodała.
Opowiedziała też o życiu po ogromnym sukcesie. - Na razie się dobrze odnajduję - podkreśliła. - Jest bardzo ciężko, bo spotkanie za spotkaniem, ale bardzo się cieszę, że jest taki duży odbiór i zainteresowanie - zaznaczyła.