Rozgrywki esportowe śledzą miliony osób. W przypadku najpopularniejszych rozgrywek, oglądalność w szczytowych momentach może zawstydzić nie jedne zawody klasycznego sportu. Poszczególni gracze zyskali ogólnoświatową sławę, a legenda League of Legends, Faker, jasno pokazuje jak należy z nią postępować.
Profesjonalna scena League of Legends funkcjonuje od ponad dziesięciu lat. W przeciągu wieloletniej historii pojawiało się na niej wiele pseudonimów, ale tylko niektórzy zapisali się na jej kartach na stałe. Bez wątpienia taką osobą jest Lee "Faker" Sang-hyeok, zawodnik środkowej alei wywodzący się z Korei Południowej.
Faker całą swoją karierę pozostaje związany z jedną organizacją - T1, które niegdyś znane było pod nazwą SK Telecom T1. Podczas wielu lat gry pod jednym szyldem Koreańczyk osiągnął wiele sukcesów. Wielokrotnie został mistrzem Korei Południowej, a także trzykrotnie sięgnął po tytuł mistrza świata. Nie powinno zatem dziwić, że stał się jednym z najpopularniejszych zawodników na świecie.
Niewątpliwie Faker jest niezwykle popularnym zawodnikiem. W zachodnich mediach społecznościowych - na Twitterze oraz Instagramie - zdecydowanie przekroczył barierę 500 tys. obserwujących. Osób śledzących jego poczynania, zwłaszcza tych najważniejszych, jest jednak znacznie więcej.
Zawodnik wypowiedział się na ten temat podczas wywiadu udzielonego dla Korizon. Przyznał wówczas, że zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności wynikającej z tego, że dla wielu młodszych odbiorców może stanowić wzór do naśladowania. Faker przyczynia się także do działań charytatywnych, a swoje działania nie określa mianem dobrej woli lecz obowiązkiem wobec społeczności. W ostatnim czasie cały zespół T1 spotkał się z chorymi dziećmi w ramach działań fundacji Make-A-Wish.