Piotr Żyła w fatalnym stylu odpadł z kwalifikacji do sobotniego konkursu Pucharu Świata w Engelbergu. Po fatalnej próbie na 107 metrów zakończył kwalifikacje dopiero na 60. miejscu. "O jego pozycję dojazdową można się zapytać: co to jest?! Żyła stosuje już nie "kurczak style" a "tragedia style". Wiślanin przyzwyczaił do wyjątkowego sposobu ułożenia ramion przy dojeździe do wybicia z progu. Miał je zgięte w łokciach, co jak się wydawało, pomagało mu utrzymać całą pozycję i odpowiednio przejść do wybicia. Teraz jego pozycja jest już jednak w całości zgięta, a ciało przed progiem nie układa się równo. Jest przechylone, często układa się na jednej nodze" - analizował dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski.
- Co wszyscy mają do tej pozycji? Nie wiem. Widać, że się poprawiło, co pokazują prędkości. To wszystko działa, bo ruch jest w porządku. A co wydarzyło się w kwalifikacjach? Może odbił się za bardzo z jednej nogi, po prostu nie wyszła mu lewa narta i poskręcało go w locie. Na rozbiegu Piotr czuje się dobrze i z mojego punktu widzenia wszystko działa - powiedział Michal Doleżal w rozmowie z skijumping.pl.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
I dalej bronił skoków Żyły, a precyzyjniej jego pozycji najazdowej, która zdaniem Dolezala wcale nie zadecydowała o tym, że nie wystąpi w sobotnim konkursie. - Wiecie sami, że Piotr ma inną pozycję jeżeli mówimy na przykład o wysokości - w jego przypadku wygląda to inaczej. Sam musi dobrze i komfortowo czuć się na nogach. Na imitacjach i na skoczni wszystko odbywa się bez zastrzeżeń. W kwalifikacjach pojawił się inny problem - przyznał szkoleniowiec polskich skoczków.
Z siedmiu polskich skoczków przez piątkowe kwalifikacje przeszło pięciu. Kamil Stoch zajął piąte miejsce, Andrzej Stękała był 19., a do sobotniego konkursu awansowali jeszcze 33. Paweł Wąsek, 42. Jakub Wolny i 48. Dawid Kubacki. Początek zawodów o 16.