Z siedmiu polskich skoczków przez piątkowe kwalifikacje przeszło pięciu. Kamil Stoch zajął piąte miejsce, Andrzej Stękała był 19., a do sobotniego konkursu awansowali jeszcze 33. Paweł Wąsek, 42. Jakub Wolny i 48. Dawid Kubacki.
W sobotę tylko widzami będą Klemens Murańka i Piotr Żyła, którzy na 67 sklasyfikowanych skoczków zajęli odpowiednio miejsca 55. i 60.
Po piątkowych skokach ani Murańka, ani Żyła nie stanęli przed kamerą Eurosportu. Natomiast Kubacki, który szczęśliwie uniknął odpadnięcia, stwierdził, że na jego czucie skok był w porządku i ewentualnie dopiero od trenerów dowie się, jakie popełnił błędy.
To wszystko niepokoi kibiców. Naprawdę dobrze z całej polskiej kadry spisuje się tylko Stoch.
- Kamil to jest taki profesjonalista, że jego mental to przykład dla paru kolejnych generacji - podkreśla zadowolony ze Stocha Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego. Ale Winkiel mocno zaznacza też, że bardzo brakuje nam powodów do radości.
- Wyniki nie są dobre. Szczególnie dwójki medalistów mistrzostw świata - mówi, mając na myśli oczywiście Żyłę i Kubackiego. - Dawid wygląda na nieobecnego. Wydaje mi się, że to właśnie na Dawidzie trzeba się skupić. Piotrek systematycznie skacze dobrze, a potem przychodzi konkurs - mówi Winkiel. - Zaplecze, które mamy powinno gwarantować, chociaż komplet zawodników w top 50, czyli w konkursie. Rozumiem wpadkę raz czy dwa, ale nie systematycznie - dodaje.
Działacz PZN-u próbuje zdiagnozować przyczyny bardzo słabej formy polskich skoczków. Ich rozczarowujące występy oglądamy już od miesiąca.
- Najgorzej, że na końcu przygotowań było widać dobrą formę, a później jakby niskie temperatury Niżnego Tagiłu i Kuusamo ją zamroziły. Trzeba te klocki poukładać na nowo - mówi Winkiel.
- Z drugiej strony, pojedyncze skoki zaczynają wyglądać nieźle: Andrzej Stękała i Paweł Wasek już mogą systematycznie punktować - dodaje.
- Może to mocno kontrowersyjna opinia, ale brakuje niewiele - zaskakuje Winkiel. - Sztab ma też cholernego pecha: jak Kamil odpalił i wskoczył na podium [był trzeci w ostatnią sobotę w Klingenthal - red.], to na drugi dzień się rozchorował. Jak nie idzie, to nie idzie - zauważa.
Sekretarz PZN-u daje do zrozumienia, że nie wierzy w cudowną przemianę u polskich skoczków w Engelbergu, mimo że Gros-Titlis to historycznie najlepsza dla nas skocznia na świecie. Na niej aż 20 razy Polacy wskakiwali na podium Pucharu Świata. Nawet na Wielkiej Krokwi zdarzało się to naszym skoczkom rzadziej - 18 razy.
- Może święta zresetują trochę głowy. Wszyscy potrzebują pozytywnych impulsów mobilizujących do dalszej pracy - podsumowuje Winkiel.