35 - tyle goli strzelił w reprezentacji Włoch Gigi Riva, legendarny napastnik Cagliari. I aż trudno w to uwierzyć, ale tyle bramek wystarczyło, by stać się najskuteczniejszym napastnikiem w historii włoskiej kadry. A przecież mówimy o drużynie, gdzie występowali m.in. Paolo Rossi, Roberto Baggio, Christian Vieri, Alessandro Del Piero, Filippo Inzaghi, Francesco Totti czy Luca Toni.
Od kilku dni Włochy są w żałobie, bo w wieku 79 lat zmarł Gigi Riva. To właśnie on i jego koledzy z Cagliari pół wieku temu zostali sensacyjnymi mistrzami Włoch. To było coś niesamowitego, że bogata Północ przegrała z wyspiarzami, których miała za pastuchów i dzikusów. Co prawda Riva przyjechał na Sardynię z Lombardii, ale mocno zżył się z miejscowymi.
W jego biografii można przeczytać, że napastnik przywiózł na tę piękną wyspę nowoczesność. To dla niego "pasterze kupowali radia tranzystorowe, żeby słuchać transmisji meczów".
Właśnie odbył się pogrzeb Rivy, na którym nie zabrakło legend calcio, w tym Gianluigiego Buffona, który niósł trumnę. Na nagraniu widać, że legendarny bramkarz mocno przeżył śmierć wybitnego napastnika.
Buffon to piłkarz łączący epoki. Gdy debiutował w Parmie i zatrzymywał wielki Milan w listopadzie 1995 roku, to Bill Clinton był prezydentem Stanów Zjednoczonych, a premierem Polski został Józef Oleksy. Karierę skończył dopiero w sierpniu 2023 r., mając 45 lat.
I skończył ją jako legenda Parmy, Juventusu, reprezentacji Włoch, ale i jako najwybitniejszy bramkarz w historii. Jasne, już zawsze będzie trwała dyskusja, czy lepszy nie był legendarny bramkarz ZSRR Lew Jaszyn, a może Manuel Neuer, który zrewolucjonizował pozycję bramkarza? Jednak Gigi był wielki jako nastolatek i jako pan po czterdziestce. Gdy zaczynał bronić, to porównywano go z Oliverem Kahnem, Peterem Schmeichelem czy niedługo potem z Edwinem van der Sarem. W dyskusjach pojawiali się też Iker Casillas czy Petr Cech, a następnie rywalizował o miano najlepszego z Neuerem. Nie zmieniało się tylko jedno: Buffon wyczyniał cuda w bramce.