Tuzimek i Szczepłek odpowiadają Michniewiczowi. Burza po awansie na MŚ

Czesław Michniewicz po wtorkowym meczu i awansie na mundial zaatakował kilku dziennikarzy, którzy mieli za złe powierzenie kadry trenerowi mającego przed laty bliskie kontakty z "Fryzjerem". Teraz wywołani przez Michniewicza dziennikarze odpowiadają szkoleniowcowi.

Czesław Michniewicz miał zaledwie kilka dni, aby przygotować reprezentantów Polski do najważniejszego meczu tej wiosny. Misja zakończyła się sukcesem, Polacy pokonali we wtorek Szwecję 2:0 w finale baraży i zagrają na mistrzostwach świata w Katarze.

Zobacz wideo Polska - Szwecja. Oceniamy piłkarzy po meczu o mundial!

Burza po słowach Michniewicza. Zaatakowani dziennikarze odpowiadają selekcjonerowi

Po spotkaniu selekcjoner wywołał jednak prawdziwą burzę. Najpierw za sprawą wywiadu udzielonego TVP Sport, w którym starł się z Jackiem Kurowskim, a potem nocnej rozmowy na antenie Kanału Sportowego. Michniewicz z nazwiska wyliczył dziennikarzy, którzy krytykowali PZPN za powierzenie mu roli selekcjonera i nazwał ich "zgredami". Następnie wulgarnie wypowiadał się i o nich, i na temat ich pracy oraz warsztatu.

- My wygrywamy mecz, bardzo trudny, a on mówi, że zawodnicy nie wiedzieli, w jakim systemie zagrają. No co on p... za głupoty? - wypalił Michniewicz. Całej wypowiedzi można posłuchać na zamieszczonym poniżej filmie.

Portal wirtualnemedia.pl poprosił dziennikarzy o komentarz w tej sprawie. Na odpowiedź zdecydowali się Stefan Szczepłek i Dariusz Tuzimek, których zaatakował Michniewicz.

- Trener Michniewicz ma "swoich" dziennikarzy, ja do nich nie należę - mówi Szczepłek. - To jest naturalnie zła taktyka: wchodzić w zwarcie z dziennikarzami, ale przecież wszystko "leży w jego głowie". Nie potrafię tego ocenić. Dopóty trener będzie tak się zachowywał, dopóki reprezentacja będzie wygrywała. A czy będzie, czy nie będzie - tego nie wiem. To jest nieodgadnione. Proszę zwrócić uwagę, że Czesław Michniewicz został bohaterem narodowym zaledwie za pół dobrze rozegranego meczu - dodaje. 

Znacznie bardziej stanowczy w swojej odpowiedzi do trenera Michniewicza był Dariusz Tuzimek. Uważa on, że selekcjoner zaszkodził bardziej sobie, niż dziennikarzom, których postanowił zaatakować. 

- Byłem zaskoczony, słysząc w nocy trenera: myśląc o sobie, mógłbym bowiem przypuszczać, że jestem zgredem, ale wymienieni zostali też młodsi koledzy, o których w życiu bym tak nie pomyślał. Nie wiem, skąd się to trenerowi wzięło, mam nadzieję, że jak to mówił, to nie zerkał w lustro - cytuje słowa dziennikarza portal wirtualnemedia.pl.

- No cóż, przyznaję, że rzeczywiście nigdy nie byłem akolitą pana trenera, nie było mnie także wśród jego kolegów. Pewnie dlatego, że mam taką wadę, iż nigdy nie zaprzyjaźniłem się z "Fryzjerem". Nie dzwoniłem do niego ani jednego razu, a cóż tu dopiero mówić o 711 razach. Zawsze też bardzo krytycznie oceniam pracę pana trenera i mogę też powiedzieć, że jak dla mnie nawet w przypadku awansu zwycięstwo ze Szwecją wcale nie oznacza, że pan trener ma teraz tylko 709 połączeń z "Fryzjerem" (711 minus dwie bramki). Ani jedno połączenie się nie anulowało, nadal więc czekam na piękne wyświetlenie tej sprawy. Dotychczas nie było na to czasu, bo wcześniej była misja Rosja - teraz do Mundialu jest osiem miesięcy, więc mam nadzieję, że to wystarczający czas, by trener wszystko nam wyjaśnił. Chętnie się tego dowiem - dodał. 

- Nie interesuje mnie pozyskiwanie od Czesława Michniewicza newsów w zamian za lojalność w kluczowych sprawach lub za powstrzymanie się od krytyki. Nie tak wyobrażam sobie rolę dziennikarza i funkcjonowanie w tym środowisku. Czy takie zachowanie z jego strony będzie eskalowało? Chyba nie, bardziej można to przecież umieścić w kategorii "żałosne" czy "śmieszne", niż "poważne". Człowiekowi się ulało, zatruł się sukcesem, godzina była późna, kiedy dzwonił zatruty tym sukcesem – i tyle. Mecz wygrał mu Lewandowski, Zieliński i Szczęsny, a mimo to trenerowi włączyła się mania wielkości i tryb "nieśmiertelność". Gratuluję, cieszę się z dobrego samopoczucia i życzę kolejnych sukcesów - zakończył Tuzimek. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA