Robert Kubica i jego zespół triumfują! Wykonał najważniejsze zadanie. Ideał

Jakub Balcerski
Fenomenalny występ zespołu Roberta Kubicy w czterogodzinnym wyścigu na torze w Barcelonie! WRT Team jako jedna z niewielu ekip nie popełniła żadnego błędu i wygrała pierwszą rundę European Le Mans Series. Polak doprowadził Belgów do zwycięstwa w najwyższej klasie LMP2 na ostatnim stincie. To jego pierwszy triumf w wyścigu od 2008 roku i wygranej w GP Kanady Formuły 1!

Aż trudno uwierzyć, że tak świetny wyścig przytrafił się Robertowi Kubicy w wyścigach długodystansowych, w których dotychczas miał ogromnego pecha. Startował w dwóch - w 24-godzinnej rywalizacji w Dubaju w 2017 roku i na torze Daytona na początku tego roku. Obu nie ukończył, a w Daytonie nawet nie wyjechał na tor

Zobacz wideo F1 może wprowadzić zmiany po wypadku Grosjeana. Nie wszystko zadziałało

Do tej pory w wyścigach długodystansowych Kubica miał tylko problemy. W Barcelonie wszystko szło idealnie

Jego kłopoty z tego typu wyścigami się nie kończyły - w marcu odwołano pierwszy wyścig z serii Nuerburgring Langstreife Series na legendarnym torze Nordschleife. Wszystko ze względu na fatalne warunki pogodowe - w nocy przed wyścigiem spadło dużo śniegu, który od rana roztapiał się na przestrzeni całego toru i uniemożliwił jego rozpoczęcie. W Barcelonie od początku wszystko szło jednak po myśli WRT Team. Na torze Catalunya Kubica jeszcze nigdy nie stał na podium - w Formule 1 był tu dwukrotnie czwarty w 2007 i 2008 roku. Teraz jego zespół miał spore szanse na dobry wynik. Startował z drugiego pola po świetnych kwalifikacjach w wykonaniu Szwajcara Louisa Deletraza. Do pole position zabrakło mu jedynie 0,079 sekundy.

Jako pierwszy w samochodzie podczas wyścigu znalazł się właśnie Deletraz, który już przez cztery sezony jeździ w Formule 2 i jest kierowcą testowym zespołu Haas w F1. Start nie był najlepszy dla WRT: utrzymali drugą pozycję, ale startujący z pole position Roman Rusinow z samochodem nr 26 ekipy G-Drive się oddalał. Zaczęli go gonić także kierowcy z kolejnych pozycji, ale Belgowie mieli trochę szczęścia - wypadnięcie samochodu United Autosports spowodowało pojawienie się samochodu bezpieczeństwa, co dało Deletrazowi szansę na odrobienie strat po restarcie. 

Świetna robota zespołowych kolegów Kubicy. Kluczowy manewr Deletraza

I tak się stało. Szwajcar zbliżył się do Rusinowa na około pół sekundy, a po piętnastu minutach udało mu się go wyprzedzić. Rosjanin bronił się i próbował wypchnąć samochód WRT na pobocze, ale Deletraz zareagował dobrze i odważnie, choć w pełni kontrolowany sposób objechał samochód G-Drive w pierwszym zakręcie. To był kluczowy manewr - dał Belgom prowadzenie, które mieli dowieźć do końca rywalizacji.

Deletraz wykonał kawał dobrej roboty. W kluczowym momencie wyrobił ponad 30 sekund przewagi i nie popełniał błędów. Zyskiwał czas nawet podczas dublowania kierowców. To, jak można nie poradzić sobie z problemami na torze prezentował G-Drive 26, który po Rusinowie przejął Argentyńczyk Franco Colapinto. Na załogę nałożono karę przejazdu przez aleję serwisową za naruszenie procedury startowej - Rusinow wykonał ją za wolno, a następnie Colapinto trzykrotnie miał kolizje na torze i jedną także w alei serwisowej, kiedy jego samochód pechowo zaczepił o oponę zmienioną wcześniej w samochodzie nr 25, za co zostali później ukarani kolejnym przejazdem przez pit lane. A WRT nic takiego się nie przydarzało. Dobrze radziło sobie zwłaszcza podczas pit stopów, które wykonywało w optymalnych czasach i bez wielkich strat. 

Deletraz skończył jazdę w Barcelonie po godzinie i 38 minutach. - To był świetny początek wyścigu. Naciskałem i starałem się zyskać prowadzenie. Na początku dziwnie zachowywał się jadący przede mną samochód G-Drive prowadzony przez Romana Rusinowa, który wyjątkowo wolno wystartował, a potem tracił tempo nie dawał się wyprzedzić. Ale udało się wyjść na pozycję liderów wyścigu, którą utrzymujemy - cieszył się w rozmowie dla oficjalnego przekazu ELMS Deletraz. Szwajcar został także zapytany o Kubicę. - Robert ma dużo doświadczenia i możemy wiele się od niego nauczyć. Może i zaczyna dopiero przygodę z wyścigami długodystansowymi, ale myślę, że jego długa kariera w motorsporcie tylko pomoże mu dobrze się tu spisać - zapewniał kierowca. 

Polak musiał jednak poczekać na swój stint - miał jechać jako ostatni. Drugim zawodnikiem w samochodzie nr 41 był Yifei Ye, czyli mistrz tegorocznej serii Le Mans w Azji i były mistrz Euroformuły Open oraz francuskiej F4. Chińczyk podobnie jak Deletraz długo zyskiwał nad rywalami i w trakcie swojego stintu miał nawet ponad minutę przewagi. Skończył go z nieco ponad 30 sekundami nad drugim samochodem nr 65 Panis Racing, który prowadził były kierowca Formuły 1, Will Stevens, ale ten zjechał do alei serwisowej w tym samym momencie, więc WRT nie straciło nawet prowadzenia. Na 46 minut przed końcem wyścigu do Oreci 07 wreszcie wsiadł Robert Kubica.

Kubica z wygraną w debiucie. Doprowadził samochód do mety

Dostał zatem najmniej czasu na torze, ale i najważniejsze zadanie - doprowadzenie samochodu na pierwszej pozycji do końca wyścigu. Na początku stintu jechał z przewagą około 32 sekund i w kolejne osiem minut swojej jazdy stracił aż siedem sekund, choć miał wówczas dużo samochodów do zdublowania. Do końca wyścigu pozostawało 30 minut i jedno dodatkowe okrążenie, więc Polak musiał przyspieszyć. Przez kilka kolejnych kółek utrzymywał przewagę około 24 sekund, bo rywale znaleźli się w sporym tłoku na torze. Ale to dawało WRT dość duże bezpieczeństwo przed ostatnimi minutami rywalizacji.

Kubica jednak przyspieszył i utrzymywał swoje tempo oraz przewagę około 25 sekund nad rywalami. Na pięć okrążeń przed końcem wyścigu w garażu WRT Team rozpoczęło się świętowanie, którego już nic nie przerwało. Polak wjechał na metę jako pierwszy, 22 sekundy przed samochodem nr 65 Panis Racing i minutę i 29 sekund przed autem nr 72 United Autosports. To pierwszy triumf Kubicy w wyścigu od zwycięstwa w Grand Prix Kanady sezonu 2008 w F1. W międzyczasie Polak wygrywał oczywiście odcinki specjalne i rajdowe mistrzostwo świata klasy WRC2. 

Wśród pozostałych polskich akcentów w Barcelonie najlepiej spisał się zespół Inter Europol Competition. Ich samochód nr 14 zajął trzecie miejsce w LMP3. Ósme miejsce dowiozła druga załoga tego zespołu - samochód nr 13, a siódma była inna polska ekipa - Team Virage. Jedenasty był natomiast Eurointernational, który jako pierwszy prowadził Mateusz Kaprzyk i awansował z 15. pola na starcie do ósmej pozycji podczas zmiany kierowców. Później zespół awansował jeszcze o dwie pozycje. Rywalizację w LMP3 wygrało Cool Racing z samochodem nr 19 (Nicolas Maulini, Matthew Bell i Niklas Kruetten). 

Debiut WRT miało fenomenalny, ale to dopiero początek długiego sezonu ELMS. Kolejne rundy zaplanowano na 16 maja na Red Bull Ringu w Austrii, 6 czerwca na Paul-Ricard we Francji, 11 lipca na Monzy we Włoszech, 21 sierpnia podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans, 19 września na Spa w Belgii oraz 24 października na Portimao w Portugalii.

Więcej o:
Copyright © Agora SA