Jechał pod prąd. 20 kilometrów grozy. Wszystko przez chorobę [WIDEO]

W piątek argentyński koszykarz Mauro Cosolito przeżył na drodze chwile grozy. Zawodnik jechał samochodem pod prąd przez blisko 20 kilometrów. Mężczyzna nie był pod wpływem żadnych środków odurzających, a powodem jego zachowania była hipoglikemia.

W piątek na drodze, znajdującej się na obrzeżach miasta Santa Fe w Argentynie uczestnicy ruchu przeżyli chwile grozy. Jeden z samochodów jechał około 20 kilometrów pod prąd. Okazało się, że kierowcą był koszykarz Mauro Cosolito, który obecnie jest zawodnikiem AA Quimsa, grającym w Narodowej Lidze Koszykówki. 

Zobacz wideo Gortat znowu na parkiecie. Gwiazdy zagrały w szczytnym celu

Mauro Cosolito jechał pod prąd. Przyczyną zachowania była hipoglikemia

Całe zdarzenie zostało nagrane. Cosolito jechał pod prąd, po czym zamierzał wrócić na swój pas, ale wylądował na poboczu. Koszykarz był ścigany przez policję, która ostatecznie zdołała go zatrzymać. 

Na początku wydawało się, że kierowca mógł być pod wpływem środków odurzających. Okazało się, że był całkowicie trzeźwy, ale choruje na cukrzycę i jego zachowanie było spowodowane przez hipoglikemię. To zmniejszenie stężenia glukozy we krwi, potocznie nazywane "spadkiem cukru". Stan objawia się między zaburzeniami koncentracji i świadomości. 

Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Na temat tego niebezpiecznego incydentu wypowiedział się Podsekretarz Wojewódzkiej Agencji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Santa Fe Osvaldo Aymo. - Osoba została zatrzymana i sprawdzono, czy była odurzona alkoholem lub jakimkolwiek narkotykiem i oba testy były negatywne. Okazało się, że powodem jego zachowania była hipoglikemia. W tego typu przypadkach osoba zasypia lub jest zdezorientowana - powiedział Aymo w rozmowie z telewizją El Tres. 

Na szczęście cała sytuacja zakończyła się dobrze i nie doszło do poważniejszego wypadku. Cosolito został odwieziony do szpitala i niedługo później opublikował na Instagramie zdjęcie, informując, że ma się już dobrze. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.