W sobotę odbyła się walka Tysona Fury'ego z Franicisem Ngannou. Faworytem tego starcia był Brytyjczyk. Walka miała jednak nieoczekiwany przebieg. Kameruńczyk wytrzymał dziesięć rund i był wyraźnie lepszy. Ponadto w trzeciej rundzie powalił mistrza świata na deski. Mimo to decyzją sędziów pojedynek wygrał Fury.
Wywołało to wielkie kontrowersje. Wielu nie zgadza się z takim werdyktem sędziów. Zdaniem między innymi legendarnego Mike'a Tysona lepszy w tym starciu był Kameruńczyk. "Dla wielu ekspertów, to Kameruńczyk był po prostu lepszy. Ale przecież nie od dziś wiadomo, że boks, to przede wszystkim biznes, polityka, układy i układziki" - napisał Antoni Partum ze Sport.pl. Teraz głos po walce zabrał sam Tyson Fury.
- Nie można niczego odebrać Francisowi Ngannou. Był dobrym zawodnikiem, dał mi dobrą walkę i tyle. Trenowałem bardzo dobrze, przygotowałem się bardzo dobrze i nie mam żadnych wymówek. To boks. Są dni, w których masz dobre dni, a czasem nie, więc kontynuujesz treningi i idziesz do przodu. Gdybym nie trenował tak ciężko, nie przetrwałbym tej walki. Czułem, że nie trafiłem w odpowiedni moment. Byłem poza ringiem przez prawie rok. To nie był jeden z moich najlepszych występów. To nie był klasyczny Tyson Fury. Nie wiem, czy można mówić o złym dniu, ponieważ to ujmuje występowi Francisa Ngannou. Poradził sobie bardzo dobrze - powiedział w rozmowie z Boxing King Media.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Teraz Tysona Fury'ego czeka hitowe starcie z Ołeksandrem Usykiem, które odbędzie się pod koniec grudnia. - Zobaczymy się z Tysonem 23 grudnia. Nie jestem pewien, czy jego walka z Ngannou doda mi pewności siebie - powiedział Ukrainiec o nadchodzącym starciu. Będzie to walka o wszystkie pasy wagi ciężkiej.