W stolicy Arabii Saudyjskiej spotkał się czołowy ciężki zawodnik MMA na świecie z mistrzem bokserskim królewskiej dywizji. Jednak starcie Franicisa Ngannou z Tysonem Furym i tak nie miało mieć żadnego sensu. Oczywiście, poza wymiarem finansowym. A jednak Kameruńczyk zszokował cały świat.
Ngannou czuł się bardzo pewnie już od pierwszego gongu, a w trzeciej rundzie piorunującym lewym sierpem powalił Fury'ego. Hala w Rijadzie niemal eksplodowała. Cristiano Ronaldo czy Ołeksander Usyk, którzy siedzieli tuż przy ringu, nie mogli uwierzyć w to, co widzą.
Tak jak wielu kibiców nie mogło uwierzyć w werdykt sędziowski. Po ostatnim gongu wydawało się, że zawodnik MMA wygra na punkty, jedna sędziowie wskazali niejednogłośnie na Tysona w stosunku 95-94, 96-93, 94-95. Szczególnie kontrowersyjna wydaje się punktacja 96-93, która była wręcz absurdalna.
"96-93 dla Fury'ego? Żart. Nie mogli zepsuć walki #UsykFury. Żałosne, boks znów się zbłaźnił po całości (...) Wyznawcy Fury'ego będą musieli robić niezłe fikołki, żeby wytłumaczyć naciągany werdykt i szokujący przebieg walki, a potem jeszcze bronić niepodważalnej pozycji Tysona jako numeru 1, kiedy Gypsy King bije się o życie z debiutantem z MMA. Usyk się niepokoił, to mówi wszystko" - komentował Leszek Dudek, ekspert bokserski.
Usyk komentuje walkę Fury vs. Ngannou
- Czy Tyson wygrał? Myślę, że to było przede wszystkim show. Zobaczymy się z Tysonem 23 grudnia. Nie jestem pewien, czy jego walka z Ngannou doda mi pewności siebie. Pamiętajcie, że Ngannou jest mistrzem świata w MMA, ma bardzo mocny cios. Ale może Fury nie potraktował go poważnie? Może myślał, że to zawodnik MMA, więc mu nie zagrozi? Nie wiem. Na pewno zaskoczyło mnie jednak, że Ngannou go powalił na deski. Oglądałem i pomyślałem: "Wow, Francis, uważaj" - powiedział Ukrainiec, którego cytuje portal sports.ru.
Usyk ostatnią walkę stoczył w sierpniu, gdy pokonał we Wrocławiu Daniela Duboisa. Jeszcze w piątek faworytem potencjalnej walki z Furym, byłby Anglik. Dziś to Ukrainiec dla wielu ma większe szanse.